Choć seria Souls jest jedyna w swoim rodzaju pod niejednym względem, to wielu grom przypisano już miano "alternatywnego Dark Souls". Gdy jednak zagłębiało się w te produkcje, liczba podobieństw okazywała się bardzo nikła i jakiekolwiek powiązania z grami From Software ograniczały się głównie do wygórowanego poziomu trudności. Zerkając jednak w stronę Salt and Sanctuary, można powiedzieć wprost, że twórcy nie tyle inspirowali się Soulsami, co z nich zżynali.
I co ciekawe - w tym przypadku nie widzę w tym nic złego. Jestem pewien, że nawet samo From Software wcale się nie obraziło, gdy przyglądali się projektowi małego, ledwie dwuosobowego Ska Studios, założonego przez małżeństwo. A zerkać musieli, bo powiązań z ich grami jest tu od groma. Sól zamiast dusz jako waluta, sanktuaria zamiast słynnych ognisk, podobny pasek życia i staminy - to tylko część z nich. Dorzućmy do tego wysoki poziom trudności i wymagający system walki. Soulsy jak się patrzy!
Salt and Sanctuary jest jednak tytułem innym, a to chociażby dlatego, że akcja przedstawiona została z widoku 2D. To zdecydowanie jedna z najbardziej ambitnych produkcji prezentowanych z tej perspektywy - rozbudowana, długa i angażująca.
Fabuła - znów to napiszę - podobnie jak w Soulsach, wykładana jest w minimalistyczny sposób. Rozgrywkę zaczynamy na pokładzie statku, będąc członkiem eskorty pięknej księżniczki. Na okręt napadają jednak piraci, a nasz bohater przegrywa walkę z ich hersztem. Jakiś czas później budzimy się na tajemniczej wyspie, pozbawieni zarówno statku, jak i księżniczki. Celem jest oczywiście odnalezienie naszej zguby, co sprowadza się do eksploracji wyspy i szukania kolejnych poszlak, jakie najczęściej dają nam napotkane po drodze postaci NPC. Historia nie jest więc podana na tacy i wymaga zlepienia do kupy kolejnych faktów. Całość okazuje się całkiem intrygująca, choć zdecydowanie daleka od poziomu, jaki serwuje nam From Software.
Jeszcze zanim przystąpimy do zabawy, korzystamy z prostego kreatora postaci, pozwalającego wybierać spośród wielu domyślnych fryzur, twarzy, itp. Wybór klasy określa jedynie początkowe statystyki postaci i ekwipunek, jaki otrzymamy na starcie. Nic nie stoi więc na przeszkodzie by wojownika zmienić w maga i vice versa. Jeśli chodzi o rozwój, to pewnym odstępstewem od soulsowego schematu jest drzewko umiejętności, które jednak twórcom niespecjalnie wyszło - jego czytelność jest dramatyczna, zaś pierwszy kontakt z nim potrafi nieco zniechęcić do rozgrywki.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler