Koniecznie trzeba jeszcze dodać, że zarówno Mors jak i Alester będą wyróżnieni pewnymi – powiedzmy – atutami. Atutem Morsa będzie jego wierny pies, który okaże się niezwykle przydatnym kompanem w podróży. Dobrze wyszkolony (z awansem na kolejne poziomy doświadczenia będziemy wzmacniać zarówno swoje cechy, jak i umiejętności psa) będzie mógł rozbrajać przeciwników, powalać ich, unieruchamiać, itp. Poza tym, Mors posiada zdolność bezpośredniego kierowania swoim małym (ale groźnym!) przyjacielem. Dzięki temu jest w stanie po cichu eliminować pojedynczych oponentów (wgryzając im się w gardła) lub wykorzystać psi węch do odnajdywania poszukiwanych przez gracza postaci. Równie ciekawym motywem jest atut Alestera. Otóż dzięki temu, że przyjął on szaty kapłana ognia, posiadł także zdolność władania tym żywiołem (i tu właśnie widzimy elementy magiczne). Wprawdzie Alester nie będzie potrafił ciskać kulami ognia, ale wykorzysta swoje talenty do regeneracji życia, podpalania broni, stawiania przeciwników w ogniu, czy nawet do „wysadzania” płonących już adwersarzy.
Jak to w grach fabularnych bywa, także i tutaj zgromadzimy sporo różnego ekwipunku. Znajdziemy (bądź kupimy) różne topory, młoty, halabardy, włócznie, miecze, łuki, kusze, elementy zbrój, czy też pierścienie. Taki raczej zupełny standard. Bardziej charakterystycznym elementem jest dostęp do dość dużej liczby eliksirów, które nabędziemy u alchemików. Te wzmocnią różne cechy podróżników, ale znajdą się wśród nich także substancje bojowe – w postaci np. łatwopalnego oleju. Jest tego sporo, a zatem nie sposób mieć większych zastrzeżeń.
Budzić takowe może zaś oprawa audiowizualna gry, o której wspominałem na wstępie. Grafika rzeczywiście nie należy do zbyt nowoczesnych, jakość tekstur nie jest nadzwyczaj wysoka, a animacja czasem dość ostro zawodzi… Ostatecznie jednak Game of thrones nie wygląda znowu nadzwyczaj strasznie. Mimo przestarzałej technologii, tytuł cieszy się dużą estetyką i – niekiedy – fajną grą świateł. Trochę lepiej przygotowano oprawę audio. Wprawdzie muzyka, choć klimatyczna, rzadko serwuje kompozycje unikatowe i ciekawe, pozostałe elementy, w tym kapitalny dubbing, świetnie pasują do nastroju Pieśni lodu i ognia.
Reasumując, Gra o tron posiada wady i to wady dość duże. Począwszy od bardzo liniowej rozgrywki, archaicznej mechaniki, poprzez dość ubogie lokacje i niezbyt pasjonujący system walki, a na względnie przestarzałej grafice kończąc. I co w tym wszystkim zabawne, wbrew temu całemu „złu”, tytuł autentycznie wciąga i nie wiedzieć kiedy pożera kolejne godziny z życiorysu. Stare porzekadło głosi: „nie szata zdobi erpega, a fabuła”. I Gra o tron fenomenalnie to udowadnia. Chociaż wydawać by się mogło, że szpila niemal w każdym elemencie ustępuje współczesnym produkcjom, jeden aspekt – świetny scenariusz – nadaje jej zdecydowanie wysokiego połysku. Sympatycy prozy Martina i gier fabularnych będą więc na pewno pozytywnie zaskoczeni!
Dobra |
Grafika: Przestarzała, ale mimo wszystko do zniesienia. |
Dobry |
Dźwięk: Dobry. Na szczególną uwagę zasługuje przede wszystkim świetny dubbing. |
Dobra |
Grywalność: Liczne niedoróbki rekompensuje naprawdę intrygujący i dobrze przedstawiony scenariusz. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Nic odkrywczego, ale pomysł na fabułę zaliczam do ciekawych. |
Przeciętna |
Interakcja i fizyka: Zbyt niska, powinno się lepiej zadbać o ten element, w końcu to RPG! |
Słowo na koniec: Mimo wielu niedoskonałości, Gra o tron potrafi wciągnąć i zapewnić sporo przyzwoitej zabawy! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler