Najważniejszym elementem Deus Ex: Bunt Ludzkości są wybory, przed którymi stajemy w trakcie rozgrywki. Na pierwszym miejscu mamy decyzje fabularne, które choć bardzo istotnie nie wpływają na ostateczny wynik zabawy; sprawiają, że czujemy, iż to my mamy kontrolę. Nie jesteśmy prowadzeni za rączkę. Czasem możemy kogoś zlikwidować, innym razem ocalimy mu życie, a w przyszłości może odwdzięczyć się tym samym. Drugi aspekt, silnie napędzany wyborem to eksploracja. Mimo że cel konkretnej misji przeważnie mamy jeden, drogi do niego prowadzące to już inna sprawa. Jeśli, tak jak ja, lubicie przemierzać spokojnie i po cichu nowe lokacje, przeciwników wyeliminujecie bezszelestnie, nie włączając przy tym alarmu i znikając nim ktokolwiek dowie się, że w ogóle doszło do włamania. Możecie też wparować ze spluwą w garści, częstując ołowiem każdego, kto nawinie się pod celownik. Jest też jeszcze coś pośrodku, dla graczy nie lubiących ograniczać się do jednej metody działania. Ostatni element, na który mamy wpływ to oczywiście modyfikacje własnego ciała. To, czy powinniśmy wpływać na nasze zdolności jest wyborem nie tylko praktycznym, ale także moralnym. Gdy jesteśmy zbytnio dopakowani, zmienia się postrzeganie naszej osoby przez postaci niezależne. Jedni nas będą podziwiać, inni gardzić. Trzeba się więc zdecydować na jedną ścieżkę progresji, albo spróbować znaleźć szary punkt, pozwalający balansować pomiędzy walczącymi ze sobą frakcjami. Modyfikacje dają nam też zdolności pomagające w eksploracji, zdobywaniu informacji, czy wyszukiwaniu bonusów. Nie można mieć każdej z nich, tak więc wyborów czaka Was całe mnóstwo.
Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, Deus Ex: Bunt Ludzkości jest grą akcji, z widokiem z perspektywy pierwszej osoby. Okazyjnie jednak przełączamy się na kamerę TPP, by zobaczyć jakąś efektowną likwidację, tudzież wspiąć się na drabinę. Sposób strzelania jest raczej standardowy, jak na dzisiejsze czasy, niemniej jednak, na naszą celność mają wpływ nie tylko umiejętności grającego, lecz również cechy kontrolowanej postaci. Są bowiem wszczepy, dzięki którym poprawimy celność, czy nawet zauważymy przeciwników nim Ci zdadzą sobie sprawę z niebezpieczeństwa.
Wzorem konkurencyjnych produkcji, Bunt Ludzkości zawiera system zasłon, ułatwiający nieco akcje bezpośrednie, jak i popularną ostatnio regenerację życia. Oba rozwiązania wpleciono wyśmienicie w rozgrywkę, a w rezultacie nie czuć, że są one istotnym ułatwieniem. Powiedziałbym nawet, że zbytnio nie wpływają na poziom trudności i już na wstępie można nieźle oberwać. Później robi się odrobinę lżej, ale i tak trzeba pamiętać o ograniczonym ekwipunku, ciągłych brakach w amunicji oraz cwanych przeciwnikach, którzy tylko czekają na nasz błąd. Wiedzą, kiedy nie mamy czym strzelać i natychmiast przeprowadzają szturm.
W parze ze strzelanką idą elementy RPG, których w grze nie ma może zbyt wiele, ale dość istotnie wpływają na rozgrywkę. Za każdego zabitego przeciwnika, wypełnioną misję, czy jakieś nietypowe działanie otrzymujemy punkty. Te natomiast zamieniamy następnie na Praxis, czyli specjalne moduły, dzięki którym odblokowujemy nową funkcjonalność naszych wszczepów. Tych jest naprawdę dużo, a dzięki temu każdy stworzy herosa odpowiedniego dla swoich preferencji. Nie da się dopakować wszystkiego, jest to po prostu niemożliwe.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler