Szczególnych zmian nie przewidziano także w kwestii wyposażenia, jakim Robaki posłużą się podczas swojej wzajemnej eksterminacji. Standardowo możecie się spodziewać bazooki, pocisków samonaprowadzających, granatów, strzelby, UZI, bomb bananowych, owiec, zdalnie sterowanych latających owiec, etc., etc… Znajdą się tu również narzędzia ułatwiające przemieszczanie się po planszy, takie jak jet-packi, haki, tudzież urządzenia teleportujące. Wymienione tu dobrodziejstwa to rzecz jasna jedynie wierzchołek góry lodowej – sprzętu jest dużo więcej. Zbyt wiele nowostek niestety wprawdzie nie ma, ale nie oznacza to, że całkowicie o nich zapomniano. Rzuca się w oczy np. możliwość postawienia automatycznej wieżyczki, która ostrzela całe wrogie robactwo znajdujące się w jej zasięgu. Kolejnym novum są magnesy pozwalające na przyciąganie lub odpychanie metalowych przedmiotów znajdujących się w ich pobliżu.
Można więc je zastosować jako swojego rodzaju tarczę przed wrogimi pociskami, albo wręcz przeciwnie - jako wabik. Warto jeszcze wspomnieć o pewnym drobiazgu technicznym, jakim jest dość znaczne uszczuplenie ilości robali mogących jednocześnie znaleźć się na polu bitwy. O ile np. w Worms: Armageddon mogło ich być aż 48, tak tutaj – „ledwie” 16 (po 4 dla każdej drużyny, a 4 drużyny to maksimum). Taki manewr wyszedł w mojej opinii na dobre, a preferowana tu liczba jest jak najbardziej optymalna i sensowna – unikamy bowiem zbędnego bałaganu i „ścisku”.
Wszystko, co do tej pory przeczytaliście, stawia Worms: Reloaded w raczej pozytywnym świetle. I w gruncie rzeczy, tak właśnie jest – najnowsza wersja Robali to całkiem porządnie wykonany kawał rzemiosła i ciężko tak naprawdę do czegoś szczególnego się w nim doczepić. Obawiam się jednak, że pod znakiem zapytania stoi po prostu sama mechanika rozgrywki, która w dzisiejszych czasach może okazać się zbyt „old schoolowa”, by nie powiedzieć – przestarzała. W roku 2010 tego typu produkcja sama w sobie nie jest w stanie na dłużej przykuć uwagi graczy i bardziej nada się jako coś na przerwę obiadową, niż jako gra mająca absorbować Was wieczorami. Nie oczekiwałbym, że będziecie mieli inne doświadczenia.
Nie jest żadnym zaskoczeniem, że względem starych pierwowzorów (tych dwuwymiarowych, oczywiście) zmodernizowano i poprawiono oprawę wizualną. Wiadomo więc, że spotkamy się z trochę lepszą animacją, ładniejszą kreską, ładniejszymi efektami, etc. Koncepcja graficzna pozostała jednak zupełnie niezmieniona i nadal mamy do czynienia z typowo cukierkową, humorystyczną oprawą. Wszystko robi naprawdę miłe dla oka wrażenie i chociaż nie mamy do czynienia z czymś szczególnie porywającym, na pewno z czymś bardzo przyjemnym. Szkoda natomiast, że nie pofatygowano się o nagranie jakiejś wyrazistej warstwy audio. Ograniczono ją praktycznie do niezbędnych dźwięków (wybuchy, strzały, itp.) oraz do charakterystycznych dla serii - żartobliwych tekstów rzucanych przez Robale. Wprawdzie elementy te zostały przygotowane zupełnie przyzwoicie, ale szkoda, że zabrakło w tym wszystkim trochę szerszego zaplecza muzycznego.
Chociaż fajnie cofnąć się w czasie i przypomnieć sobie stare, dobre Wormsy w unowocześnionej oprawie, to jednak ciężko twierdzić, by potrafiły nawet w połowie tak mocno przyciągnąć przed monitor, jak to miało miejsce ponad 10 lat temu. I to wcale nie dlatego, że Team 17 dało ciała w okresie produkcyjnym - nic z tych rzeczy. Worms: Reloaded wykonano właściwie całkiem porządnie i tak naprawdę jedyną większą „wadą” produkcji jest po prostu jej przestarzały charakter. Chociaż więc nowe „Robale” zapewnią trochę sympatycznie spędzonego czasu, nie spodziewajcie się gry starczającej na dłuższy dystans.
Dobra |
Grafika: Kolorowa i przyjemna. Wprawdzie nie ma fajerwerków, ale na pewno strona wizualna jest atutem gry. |
Dobry |
Dźwięk: Choć ograniczono się z nim do niezbędnego minimum i nie przywiązano do niego szczególnie dużej wagi, to jednak jest dość solidnie wykonany. |
Dobra |
Grywalność: Mimo że zabawa nie jest najgorsza (a i nawet, przyjemna), to przestarzały charakter rozgrywki nie pozwoli nam na szczególnie namiętne delektowanie się nowymi Wormsami. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Nie wymyślono niczego szczególnego, a pewnych ciekawych pomysłów niestety nie zrealizowano najlepiej. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Jak to w Wormsach: wszystko można zniszczyć, wszędzie można wejść... ale i tak nie jest to nadzwyczajny poziom interakcji jak na dzisiejsze czasy. Cieszy opcja rozgrywek wieloosobowych. |
Słowo na koniec: Reloaded zostało przygotowane solidnie, aczkolwiek taki a nie inny charakter rozgrywki sam w sobie nie pozwala na zbyt duże "wyciśnięcie" z produkcji. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler