Suicide Squad: Kill the Justice League początkiem końca gier-usług?


bigboy177 @ 15:55 28.02.2024
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Gry-usługi to kolejne raczysko trawiące naszą branżę. Każdy wydawca, niezależnie od tego czy ma pomysł czy nie, chce mieć ich w swoim portfolio jak najwięcej, a ciągłe porażki zdają się nikogo niczego nie uczyć. Czy wreszcie się to zmieni?

W każdej branży rozrywkowej bez problemu dostrzec można rozmaite trendy. Ze względu na profil naszego portalu, najdokładniej obserwuję oczywiście świat wirtualnej rozrywki i to właśnie w nim od jakiegoś czasu dzieją się dziwne rzeczy. Każdy wydawca i deweloper chce stworzyć hit, myśląc że jest na to jakiś konkretny przepis. Że weźmie popularny aktualnie gatunek, jak np. Battle Royale, looter shooter czy survival, dorzuci kilka kluczowych mechanik rozgrywki i automatycznie dostanie bestseller. Tak to niestety nie działa, o czym przekonało się w ostatnim czasie kilku branżowych gigantów. Sparzeni – mam nadzieję – przestaną ścigać trendy i zajmą się po prostu tworzeniem gier, a nie kolejnych gier-usług. Te udane można bowiem na palcach dwóch rąk policzyć.

Pisząc w poprzednim akapicie o gigantach, którzy przejechali się na bieganiu za trendami, mam na myśli m.in. Square Enix, Electronic Arts oraz Warner Bros. Każda z tych spółek, widząc jak dobrze radzą sobie gry-usługi konkurencji, postanowiła stworzyć własne. W przypadku Square Enix było to Marvel’s Avengers, mające robić konkurencję dla Destiny 2 oraz The Division 2, ale finalnie nie oferowało niczego wyjątkowego. Electronic Arts dostało „po portfelu”, gdy porażką okazały się Anthem (mające jechać na tym samym koniku, co Destiny 2) oraz ostatnia część cyklu Battlefield, która całkowicie utraciła tożsamość, próbując kopiować Call of Duty. Ostatni z wymienionych wydawców, WB Games, to zaś najnowsza „ofiara” trendów i słuchania księgowych, a nie wychodzenia naprzeciw graczom. Stracił on kupę pieniędzy przez blisko 10 lat tworząc Suicide Squad: Kill the Justice League, którego od początku w zasadzie nikt nie chciał! Na ostatnim z wymienionych tytułów się skupię w niniejszym artykule, bo mam nadzieję, że będzie swoistą pobudką dla innych wydawców i twórców. Początkiem końca gier-usług w formie, w jakiej są obecnie tworzone.

Za przygotowanie Suicide Squad: Kill the Justice League odpowiadało studio Rocksteady, czyli ekipa dzięki której otrzymaliśmy genialny cykl Batman: Arkham. Po premierze jego ostatniej części, czyli Batman: Arkham Knight, która miała miejsce w 2015 roku, deweloperzy ucichli i nie informowali przez pewien czas, czym się zajmują. Z rozmaitych plotek wynikało najpierw, że przygotowują tytuł w uniwersum Supermana, a następnie właśnie coś dotyczącego Ligi Samobójców. Mniej więcej dziewięć lat później, bo z początkiem bieżącego roku w sprzedaży pojawiło się Suicide Squad: Kill the Justice League, zaliczając porażkę, z której wydawcy nie będzie się łatwo otrząsnąć. Rocksteady niby nadal chce rozwijać swoje ostatnie „dzieło”, ale szansa na odbicie się jest raczej mizerna.

Suicide Squad: Kill the Justice League, o którym więcej w naszej recenzji, to typowy looter shooter, który pod względem założeń najtragiczniej się nie prezentuje. Mamy tu bowiem grupę czterech zwyrodnialców (King Sharka, Harley Queen, Deadshota oraz Kapitana Boomeranga), którzy muszą zmierzyć się z super bohaterami pokroju Flasha, kontrolowanymi przez Brainiaca. Niby nie wygląda to źle. Jest tryb współpracy, są ciekawi bohaterowie. Potencjał ogólnie był, ale niestety nie wykorzystano go należycie, a ponadto deweloper (pewnie pod naciskiem wydawcy) zaaplikował w swoim projekcie sporo głupich rozwiązań, które zamiast przyciągać, odpychają.

Zacząć wypada od tego, że Suicide Squad: Kill the Justice League jest grą mocno schematyczną. Prawie cały czas robimy to samo, a mimo że mamy do czynienia z różnymi bohaterami, rozgrywka każdym jest prawie identyczna. Dysponują oni po prostu prawie bliźniaczymi setami ruchów, pozwalającymi im się poruszać po mieście i walczyć z napotkanymi przeciwnikami. Deweloperzy powinni zrezygnować z „kopiuj/wklej” na rzecz większego zróżnicowania zabawy. Dlaczego tego nie zrobiono? Wydaje mi się, że gra była co najmniej kilkakrotnie restartowana i po prostu zabrakło czasu. Niemożliwe bowiem, by 9 lat poświęcono na coś, co nawet graficznie się nie broni – o czym świadczą rozliczne porównania. Czy powtarzalność gameplayu da się naprawić? Nie sądzę, bo podstawy są sknocone i nic tego nie zmieni.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosmrPack   @   20:55, 29.02.2024
Każdy szuka obecnie łatwej kasy niestety, bo tworzenie ambitnych projektów zdaje się dla nich mało opłacalne. Coraz częściej słychać o skasowaniu jakiegoś tytułu, a firmy w zamian wolą pójść w popularny gatunek lub zrobić remake/remaster nawet nie tak starej gry.
0 kudosBarbarella.   @   21:35, 29.02.2024
Gry usługi i soulsliki wszyscy klepią i nie ma w co grać. Smutny
0 kudosbalic87   @   16:49, 01.03.2024
Cytat: Barbarella.
Gry usługi i soulsliki wszyscy klepią i nie ma w co grać. Smutny
Od początku roku, czyli przez styczeń i luty wyszła w sumie tylko 1 ambitna gra, a mianowicie banishers.

Następnie w maju wychodzi hellblade 2, a jeżeli posiadasz PS i nie jesteś fanem soulslike to dopiero na jesień Uśmiech

Dobrze że na rynku są jeszcze remake i remastery bo inaczej fani PS, którzy lubią wciągające fabularnie tytuły nie mieliby w co grać... Dumny
Tak na nie wiele osób na nie narzekało, a okazały się być istnym wybawieniem Szczęśliwy
0 kudosBarbarella.   @   18:11, 01.03.2024
Cytat: balic87
Dobrze że na rynku są jeszcze remake i remastery bo inaczej fani PS, którzy lubią wciągające fabularnie tytuły nie mieliby w co grać... Dumny
Tak na nie wiele osób na nie narzekało, a okazały się być istnym wybawieniem Szczęśliwy

Tak prawdę mówiąc to dzięki remakom mogłam poznać takie tytuły jak Diablo 2 czy Resident Evil 2 w które normalnie bym już nie zagrała bo zbyt archaiczne. I jeszcze w kilka tego typów remaków zagram i generalnie popieram robienie remaków takich staroci bo gry starzeją się szybko a niektóre gry warto odświeżyć. Uśmiech Natomiast remaki np. Dead Space {mimo że podobno świetny} czy planowany pierwszy Assassin's Creed uważam za przesadę.
0 kudosbalic87   @   16:24, 02.03.2024
Cytat: Barbarella.
Cytat: balic87
Dobrze że na rynku są jeszcze remake i remastery bo inaczej fani PS, którzy lubią wciągające fabularnie tytuły nie mieliby w co grać... Dumny
Tak na nie wiele osób na nie narzekało, a okazały się być istnym wybawieniem Szczęśliwy

Tak prawdę mówiąc to dzięki remakom mogłam poznać takie tytuły jak Diablo 2 czy Resident Evil 2 w które normalnie bym już nie zagrała bo zbyt archaiczne. I jeszcze w kilka tego typów remaków zagram i generalnie popieram robienie remaków takich staroci bo gry starzeją się szybko a niektóre gry warto odświeżyć. Uśmiech Natomiast remaki np. Dead Space {mimo że podobno świetny} czy planowany pierwszy Assassin's Creed uważam za przesadę.
Największą różnicę w remake-ach widać między współczesnym PC lub konsolami a PSX lub PS2, które dziela minimum 3 generacje sprzętowe/2 dekady.

Przez ten czas oprawa AV zmieniła się nie do poznania i nie da się jej ze sobą
porównać ...
Dodaj Odpowiedź