Suicide Squad: Kill the Justice League początkiem końca gier-usług?
W każdej branży rozrywkowej bez problemu dostrzec można rozmaite trendy. Ze względu na profil naszego portalu, najdokładniej obserwuję oczywiście świat wirtualnej rozrywki i to właśnie w nim od jakiegoś czasu dzieją się dziwne rzeczy. Każdy wydawca i deweloper chce stworzyć hit, myśląc że jest na to jakiś konkretny przepis. Że weźmie popularny aktualnie gatunek, jak np. Battle Royale, looter shooter czy survival, dorzuci kilka kluczowych mechanik rozgrywki i automatycznie dostanie bestseller. Tak to niestety nie działa, o czym przekonało się w ostatnim czasie kilku branżowych gigantów. Sparzeni – mam nadzieję – przestaną ścigać trendy i zajmą się po prostu tworzeniem gier, a nie kolejnych gier-usług. Te udane można bowiem na palcach dwóch rąk policzyć.
Pisząc w poprzednim akapicie o gigantach, którzy przejechali się na bieganiu za trendami, mam na myśli m.in. Square Enix, Electronic Arts oraz Warner Bros. Każda z tych spółek, widząc jak dobrze radzą sobie gry-usługi konkurencji, postanowiła stworzyć własne. W przypadku Square Enix było to Marvel’s Avengers, mające robić konkurencję dla Destiny 2 oraz The Division 2, ale finalnie nie oferowało niczego wyjątkowego. Electronic Arts dostało „po portfelu”, gdy porażką okazały się Anthem (mające jechać na tym samym koniku, co Destiny 2) oraz ostatnia część cyklu Battlefield, która całkowicie utraciła tożsamość, próbując kopiować Call of Duty. Ostatni z wymienionych wydawców, WB Games, to zaś najnowsza „ofiara” trendów i słuchania księgowych, a nie wychodzenia naprzeciw graczom. Stracił on kupę pieniędzy przez blisko 10 lat tworząc Suicide Squad: Kill the Justice League, którego od początku w zasadzie nikt nie chciał! Na ostatnim z wymienionych tytułów się skupię w niniejszym artykule, bo mam nadzieję, że będzie swoistą pobudką dla innych wydawców i twórców. Początkiem końca gier-usług w formie, w jakiej są obecnie tworzone.
Za przygotowanie Suicide Squad: Kill the Justice League odpowiadało studio Rocksteady, czyli ekipa dzięki której otrzymaliśmy genialny cykl Batman: Arkham. Po premierze jego ostatniej części, czyli Batman: Arkham Knight, która miała miejsce w 2015 roku, deweloperzy ucichli i nie informowali przez pewien czas, czym się zajmują. Z rozmaitych plotek wynikało najpierw, że przygotowują tytuł w uniwersum Supermana, a następnie właśnie coś dotyczącego Ligi Samobójców. Mniej więcej dziewięć lat później, bo z początkiem bieżącego roku w sprzedaży pojawiło się Suicide Squad: Kill the Justice League, zaliczając porażkę, z której wydawcy nie będzie się łatwo otrząsnąć. Rocksteady niby nadal chce rozwijać swoje ostatnie „dzieło”, ale szansa na odbicie się jest raczej mizerna.
Suicide Squad: Kill the Justice League, o którym więcej w naszej recenzji, to typowy looter shooter, który pod względem założeń najtragiczniej się nie prezentuje. Mamy tu bowiem grupę czterech zwyrodnialców (King Sharka, Harley Queen, Deadshota oraz Kapitana Boomeranga), którzy muszą zmierzyć się z super bohaterami pokroju Flasha, kontrolowanymi przez Brainiaca. Niby nie wygląda to źle. Jest tryb współpracy, są ciekawi bohaterowie. Potencjał ogólnie był, ale niestety nie wykorzystano go należycie, a ponadto deweloper (pewnie pod naciskiem wydawcy) zaaplikował w swoim projekcie sporo głupich rozwiązań, które zamiast przyciągać, odpychają.
Zacząć wypada od tego, że Suicide Squad: Kill the Justice League jest grą mocno schematyczną. Prawie cały czas robimy to samo, a mimo że mamy do czynienia z różnymi bohaterami, rozgrywka każdym jest prawie identyczna. Dysponują oni po prostu prawie bliźniaczymi setami ruchów, pozwalającymi im się poruszać po mieście i walczyć z napotkanymi przeciwnikami. Deweloperzy powinni zrezygnować z „kopiuj/wklej” na rzecz większego zróżnicowania zabawy. Dlaczego tego nie zrobiono? Wydaje mi się, że gra była co najmniej kilkakrotnie restartowana i po prostu zabrakło czasu. Niemożliwe bowiem, by 9 lat poświęcono na coś, co nawet graficznie się nie broni – o czym świadczą rozliczne porównania. Czy powtarzalność gameplayu da się naprawić? Nie sądzę, bo podstawy są sknocone i nic tego nie zmieni.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler