Recenzja Xbox Series X - Microsoft wie, czego chce
O konsolach nowej - a właściwie obecnej - generacji powiedziano już sporo. Może nawet i wszystko. Sieć zalały dokładnie zestawienia specyfikacji obu sprzętów, porównania w szybkości i płynności działania na konkretnych tytułach, specjalistyczne analizy. Mimo to jednak wydaje mi się, że jest kilka rzeczy, które jako użytkownik konsoli - w tym wypadku Xboksa Series X - chciałbym Wam przekazać. Chociażby to, że Microsoft nie kłamał w żadnej ze swoich przedpremierowych zapowiedzi, że celem korporacji jest stworzenie najlepszego, najszybszego i najbogatszego Xboksa (a może i konsolę ogólnie) w historii.
Nowych maszynek do grania oczekiwałem, jak manny z nieba. Wizja braku loadingów (albo skróconych absolutnie do minimum), zupełnie nowa - nowoczesna, chciałoby się rzec - architektura (Xbox One X i PlayStation 4 Pro, dla przykładu, oparte były jeszcze o technologią AMD Jaguar), pozwalająca chociażby interfejsowi chodzić bez zająknięcia, ani tym bardziej zacięcia (jak miało to miejsce w poprzedniczkach), czy po prostu poprawienie zwykłej kultury pracy.
Ósma generacja osiągnęła sufit - nie chodzi o ciągłe poprawianie oprawy wizualnej, ale o takie elementy, jak fizyka, sztuczna inteligencja czy możliwość lepszego ładowania elementów do otwartego świata (co równa się tworzeniu coraz bardziej zaawansowanych i skomplikowanych wariantów). I tu lekarstwem miały okazać się nowe konsole. Czy się udało? To podsumujemy sobie dopiero za kilka ładnych lat.
Mimo wszystko już teraz jestem zachwycony możliwościami nowych urządzeń (a w tym konkretnym przypadku Xboksa Series X). Zainstalowanie pamięci SSD zamiast poczciwego HDD, który obecny był nawet w ulepszonych modelach PS4 i XONE, kompletnie zmieniło postrzeganie grania. Jest to, wydaje mi się, bez mała rewolucją w komforcie korzystania ze sprzętu. Nadal co prawda oglądamy ekrany ładowania (całkowite ich wyrugowanie to na razie śpiew przyszłości) nawet w tytułach ze wstecznej kompatybilności (są co prawda krótkie, bo 1-2 sekundowe). Chociaż kto wie, może dzieła przygotowywane już stricte na Xboksa Series X|S lub PlayStation 5 pozwolą cieszyć się stuprocentowo płynną i nieprzerwaną rozgrywką.
I to jest właśnie druga strona medalu - brak gier. Co prawda Sony dostarczyło efektowny remake Demon’s Souls oraz Marvel’s Spider-Man: Miles Morales, ale… no właśnie. Remake i dodatek do tytułu z PS4 (oczywiście w odpowiedniej dla PlayStation 5 jakości, ale jednak; koniec końców pojawił się on też na „czwórce”). Z typowo „next-genowych” propozycji wyróżnić natomiast możemy na razie NBA 2K21, Godfall oraz The Medium (choć dzieło krakowskiego studia Bloober Team wybitnym pokazem next-genowych możliwości nie jest). Niewiele tego.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler