Do dwójeczki podchodziłem z rezerwą, bo ma ona reputację najsłabszej części z serii, ale moim zdaniem jakościowo od jedynki nie odstaje szczególnie.
Na początku napiszę że port PC to tragedia jakaś okrutna. Gra za każdy razem uruchamiała się w oknie, interfejs nie pokazuje klawiszy klawiatury tylko przyciski na padzie od Xboxa, więc to w gestii gracza jest nauczenie się co odpowiada czemu.
Gameplay jest bardziej powolny niż w jedynce, na co ludzie narzekali, dzięki czemu mój wyposażony w wielką pałę wojak - okazjonalnie zamienianą na równie wielki miecz - miał większą rację bytu niż w poprzedniej części, więc mi ze względu na build postaci bardzo pasowało. Szczególnie że gra uwielbia gankować gracza i niejednokrotnie rzuca na niego chore ilości wrogów, więc broń którą można kosić większe grupy zdaje się być obligatoryjna.
Na bossów brakło fantazji tak znamiennej w pierwszej części. Jest ich zdecydowanie więcej niż w jedynce, ale większość z nich stanowią zwykli kolesie z mieczem. Pierwsza część do starć z szefami podeszła zdecydowanie bardziej fantazyjnie, chociaż w dwójce też trafiają się perełki (Demon of Song to mój ulubieniec). Pomijając kwestię designu, to walka z kilkoma z nich naprawdę mocno zapadła w pamięć - męka przez którą przeprowadził mnie Sir Alonne, ale ostateczny triumf nad nim i satysfakcja pozostanie ze mną na długi czas. Po to się gra w tą serię!
Fabuła muszę przyznać spodobała mi się bardziej niż ta z jedynki. Motywacja głównego bohatera jest bardziej osobista, też lore świata jest mym zdaniem bardziej interesujące.
Mógłbym napisać jeszcze więcej, ale skończę na tym że generalnie grało mi się bardzo dobrze. Najbardziej irytowały mnie ganki hord przeciwników i większa niż w jedynce toporność systemu walki. Poza tym, nie rozumiem nagonki fanów na tą część. Nie jest to przeżycie duchowe jak jedynka, ale bardzo dobra gra.