Offline
Na początku swojego, zapewne dość długiego, wywodu na temat Wiedźmina 3 bardzo chcę pochwalić całe studio za bezproblemową premierę. Wydaje mi się że to ostatnio rzadkość, że w dniu premiery nie trzeba na dzień dobry pobierać dodatkowych kilku giga. Chociaż w dniu premiery gra potrafiła się okazjonalnie zakrztusić w większych skupiskach ludzkich, to nie były to jaja jak w przypadku paru innych gier.
No a teraz przejdźmy do rozgrywki właściwej, o której nie da się pisać inaczej jak w samych superlatywach. Wszelkie questy w Wiedźminie 3 to majstersztyk. Tych jest po prostu całe zatrzęsienie, a co najlepsze, ilość idzie w parze z jakością. Od czasu do czasu można natknąć się na wykrzyknik z zdankiem którego wykonanie zajmuje zaledwie chwilę, ale wiele z nich miewa zwroty akcji i ewoluuje w długie i wieloetapowe zadania, które do tego mają wiele różnych rozwiązań. Najlepsze jest to że wykonywanie (lub nie) sidequestów ma nierzadko wpływ na zakończenie wątku głównego. Do tego dochodzi polowanie na wyjątkowo silne potwory, ich tropienie za pomocą wiedźmińskich zmysłów (co jednak za entym razem w końcu stało się dośc monotonne...), a także poszukiwanie potężnych rynsztunków. Słowem, jest co robić.
Słowiański klimat aż wylewa się z ekranu, głównie za sprawą fantastycznego soundtracku. Tego się nie da opisać, tego trzeba posłuchać. Do tego te wszystkie nawiązania (Dziady!)... Redzi w jakiś sposób promują tak naszą kulturę. I dobrze, w dobie wszechobecnego zamerykanizowania dobrze od czasu do czasu zobaczyć coś innego. Grafika natomiast jaka jest każdy widział, tutaj nie ma co się rozpisywać. Miejscami pejzaże zdarzają się tak ładne że prawie przebijają Gothika 3. A to już jest komplement!
Właściwie to wady można policzyć na palcach jednej ręki. Bolączką każdego Wiedźmina było to że nie ważne jaki poziom trudności by się nie wybrało, to choć na początku miewało się problemy z czasem gra stawała się prosta... Tutaj jest to samo, a w dodatku konstrukcja świata pozwala omijać zagrożenie dopóki Geralt nie będzie dość dopakowany aby wrócić w dane miejsce i powybijać jego mieszkańców jednym ciosem. No i jeszcze Płotka. Steruje się nią dość topornie. Do tego lubi ona nagle się zatrzymać bez żadnego jasnego powodu, a już zawsze zwalnia przed mostami.
No jak widzicie wad wiele nie znalazłem. Czy najlepsza gra z serii? Wszystkie trzy wszystkie równie mnie wciągnęły, ciężko mi tu wyłonić faworyta, każda się czymś broni. Blask jedynki na tle innych części nieco przygasł, no ale to właśnie ją bez znudzenia przeszedłem 7 razy. Dwójka ma najlepszy wątek fabularny, a trójka największy i najlepiej zbudowany świat. Czy RPG roku? Cóż, Fallout 4 ma poprzeczkę postawioną wysoko.
No a teraz przejdźmy do rozgrywki właściwej, o której nie da się pisać inaczej jak w samych superlatywach. Wszelkie questy w Wiedźminie 3 to majstersztyk. Tych jest po prostu całe zatrzęsienie, a co najlepsze, ilość idzie w parze z jakością. Od czasu do czasu można natknąć się na wykrzyknik z zdankiem którego wykonanie zajmuje zaledwie chwilę, ale wiele z nich miewa zwroty akcji i ewoluuje w długie i wieloetapowe zadania, które do tego mają wiele różnych rozwiązań. Najlepsze jest to że wykonywanie (lub nie) sidequestów ma nierzadko wpływ na zakończenie wątku głównego. Do tego dochodzi polowanie na wyjątkowo silne potwory, ich tropienie za pomocą wiedźmińskich zmysłów (co jednak za entym razem w końcu stało się dośc monotonne...), a także poszukiwanie potężnych rynsztunków. Słowem, jest co robić.
Słowiański klimat aż wylewa się z ekranu, głównie za sprawą fantastycznego soundtracku. Tego się nie da opisać, tego trzeba posłuchać. Do tego te wszystkie nawiązania (Dziady!)... Redzi w jakiś sposób promują tak naszą kulturę. I dobrze, w dobie wszechobecnego zamerykanizowania dobrze od czasu do czasu zobaczyć coś innego. Grafika natomiast jaka jest każdy widział, tutaj nie ma co się rozpisywać. Miejscami pejzaże zdarzają się tak ładne że prawie przebijają Gothika 3. A to już jest komplement!
Właściwie to wady można policzyć na palcach jednej ręki. Bolączką każdego Wiedźmina było to że nie ważne jaki poziom trudności by się nie wybrało, to choć na początku miewało się problemy z czasem gra stawała się prosta... Tutaj jest to samo, a w dodatku konstrukcja świata pozwala omijać zagrożenie dopóki Geralt nie będzie dość dopakowany aby wrócić w dane miejsce i powybijać jego mieszkańców jednym ciosem. No i jeszcze Płotka. Steruje się nią dość topornie. Do tego lubi ona nagle się zatrzymać bez żadnego jasnego powodu, a już zawsze zwalnia przed mostami.
No jak widzicie wad wiele nie znalazłem. Czy najlepsza gra z serii? Wszystkie trzy wszystkie równie mnie wciągnęły, ciężko mi tu wyłonić faworyta, każda się czymś broni. Blask jedynki na tle innych części nieco przygasł, no ale to właśnie ją bez znudzenia przeszedłem 7 razy. Dwójka ma najlepszy wątek fabularny, a trójka największy i najlepiej zbudowany świat. Czy RPG roku? Cóż, Fallout 4 ma poprzeczkę postawioną wysoko.