Cytat: pawelecki96
Spędzili je w grze dzięki modom i chęci zwiedzenia mapy, robienia zadań pobocznych i kampanii gildii, na pewno nie na samym wątku głównym.
Za wyjątkiem modów, których łatwość implementacji jest dodatkowym plusem gier Bethesdy, charakteryzujesz w zasadzie każdy RPG z otwartą mapą. To normalne, że wątek główny nie zapełnia czasowo całej gry, czy nawet większości. To nie Call of Duty, że tylko o to chodzi.
Cytat: pawelecki96
Skyrim:
Gość, który całe życie był nikim nagle okazuje się Smoczym Dziecięciem. Smoki równie nagle wstają z grobu i oczywiście my jedni możemy je posłać raz a dobrze do piachu. W sumie to tyle - żadnej wielowątkowości. Dowiadujemy się, kim jesteśmy i że mamy zabić Alduina.
Wiedźmin:
Uważany za martwego przez 5 lat Geralt wraca do Kaer Morhen, kiedy twierdzę atakują bandyci. Kradną aparaturę do przeprowadzania mutacji i zabijają młodego ucznia szkoły wilka. Geralt wyrusza do Temerii zapolować na maga odpowiedzialnego za całe zajście. W międzyczasie prowadzi śledztwo w sprawie upiora nękającego wieś, zdejmuje klątwę z córki króla, angażuje się w rasowy konflikt między ludźmi a starszymi rasami, wpada w świat dworskich intryg. Kiedy dowiaduje się że Kaer Morhen wystawił inny wiedźmin, rusza jego tropem. Przy okazji przewija się też wątek romansu wiedźmina z dwiema paniami, jego relacji z przygarniętą sierotą, starcie z Dzikim Gonem
Opisy tak tendencyjne, że aż żgają. Ale spoko, ja też tak potrafię.
Wiedźmin:
Grupie wiedźminów robią wjazd na twierdzę, i zabierają ważne zabawki. Geralt rusza w pościg, co jakiś czas przerywa mu zadanie zabicia potwora lub starcie z ludźmi. W trakcie śledztwa dochodzi do wojny domowej, ale co to dla naszego protagonisty. W pojedynkę praktycznie kończy starcia w Wyzimie, rozwiązuje spisek, zdejmuje klątwę z królowej, i parę innych rzeczy. Strach pomyśleć, co takiego musiało go dorwać tuż przed początkiem gry, że ledwo uszedł z życiem.
Skyrim:
Smoki do niedawna były tylko wspomnieniem, a ich powrót legendą. Jakież było zdziwienie rezydentów Helgen, gdy jeden z nich zaczął pustoszyć miasto. Jak na ironię, tylko to uratowało życie naszego głównego bohatera (którego wygląd i predyspozycje możemy sami ustalić, kolejny plus w porównaniu do Wiedźmina), który miał zostać ścięty. Uratowawszy się z miasta, szuka pomocy i informacji w Whiterun, stolicy włości. Pomagając Jarlowi i jego podopiecznym wkrótce spotykamy kolejnego smoka, którego z pomocą całej miejskiej straży zabijamy. Okazujemy się być jednym z legendarnych bohaterów o smoczej krwi. Jako że legenda mówi nie tylko o naszym przybyciu, ale też i Pożeracza Światów, bez żadnego lekceważenia sprawy wysyłają nas do Siwobrodych, którzy są w stanie nas wyszkolić. W trakcie przygody spotykamy niedobitki zakonu Ostrzy, którzy dawniej walczyli ze smokami; odzyskujemy pradawne artefakty, które mogą nam pomóc; incognito dostajemy się na bankiet do ambasady elfów, skąd ukradkiem musimy zdobyć tajne dokumenty; decydujemy o losach wojny domowej. Prawdziwym plot-twistem okazuje się Paarthurnax, przywódca Siwobrodych, naszych nauczycieli. Jest smokiem, byłym pomocnikiem głównego antagonisty. Z jego pomocą odzyskujemy legendarny Pradawny Zwój, który pozwala nam zajrzeć w przeszłość, celem nauczenia się niezbędnej do ostatecznego zwycięstwa wiedzy. Dynamiczną historię wieńczy wstęp do Sovngarde, raju Nordów, gdzie wędrują dusze po śmierci.
Teraz już obiektywnie (w miarę możliwości): każdego jara co innego. Jedni wolą bardziej przyziemne sprawy, inni wolą historie z pier...eee...z przytupem. To trochę tak jakbyśmy porównywali film katastroficzny z kryminałem. No nie da się.
PS.
Zasadniczo fabuła Wiedźmina mi się podoba. Celem było pokazanie, jak bardzo można manipulować treścią, w zależności od preferencji.
Cytat: pawelecki96
Daruj, ale nazwać Skyrim ponadczasowym arcydziełem to jak powiedzieć, że Mandaryna jest utalentowaną wokalistką. Główny wątek TES V wypada przy Wiedźminie, Dragon Age, Gothiku, nawet Two Worlds, delikatnie mówiąc blado. Za prosty, za krótki, za nudny.
A weź się wczytaj, ale tak porządnie, w mój poprzedni post. Gdzie napisałem, że Skyrim jest ponadczasowym arcydziełem? Jest bardzo dobrą grą, świetnie wykonaną, choć też niepozbawioną wad.
Z zarzutów dotyczących słabych stron wątku głównego mogę zgodzić się tylko z długością. Faktycznie starcza na około 10 godzin, a wynika to zapewne z tego, że z powodu dużego ładunku efektów, zaprogramowanie każdej misji trwało bardzo długo, i przedłużenie go choćby o połowę dodałoby z rok do czasu produkcji. Ja jednak to kupuję, bo Paarthurnaxa pierwszy raz widząc rozdziawiłem gębę na kilometr, Pradawny Zwój zdobywałem i odczytywałem z wypiekami na twarzy, a do Sovngarde wchodziłem z takim uczuciem oczekiwania, jakbym jechał do Disneylandu. Długość gry odbiłem sobie bardzo rozbudowanymi zadaniami pobocznymi (często mniej lub bardziej powiązanymi z wątkiem głównym, a na pewno z historią uniwersum).
Cytat: pawelecki96
Nie mówię, że Skyrim jest bez zalet. Ma potężną mapę i jeśli ktoś lubi być turystą w wirtualnym świecie to spędzi setki godzin odkrywając mapę i robiąc kurierskie questy, których jest multum. Dla mnie to za mało, i nie idzie o bycie oryginalnym, tylko najzwyczajniej w świecie od gry fabularnej oczekuję dobrej fabuły, która będzie największą jej zaletą.
No właśnie od tego zaczęło się moje wtrącenie w ten temat. Można napisać, że nie podpasował mi wątek główny, a to dla mnie najważniejsze. Ale sprowadzania Skyrima do turystyki wirtualnej jest przesadą.
Cytat: IgI123
Cóż, Arcanię przeszedłem z przyjemnością do końca bez większego znudzenia, mimo iż jest to średniak. Od Skyrima odbiłem się całkowicie po nieco ponad 20 godzinach, które zresztą nabiłem na siłę, z dużymi przerwami - głównie dlatego że naczytałem się iż Skyrim potrzebuje czasu żeby się ,,rozkręcić". Ale ile można?
Jest to nietypowe, bo jest sporo podobieństw (jeśli chodzi o gameplay) do nowych Falloutów, które, wnioskując po innych tematach, lubisz.
Ale fakt, po 20 godzinach już nie masz co próbować na siłę.