Dobrze napisane. I to jest fakt, dlatego właśnie polubiłam BioWare. Zarówno w Dragon Age Początek, jak i serii Mass Effect nasz bohater nie tyle dokonuje niemożliwego, co na zakończenie i tak musi dokonać niemożliwie trudnego wyboru - czy ocali swoją skórę poświęcając innych, czy to właśnie bohatersko ocali innych, poświęcając przy tym własne życie. I to mi się podoba, daje swobodę dla gracza kontrolującego postać, pozwala wczuć się w niego i prowadzić go, jak gdyby był nim samym. A zakończenie ME3 jak najbardziej pasujące - w końcu Shepard nie może żyć wiecznie jako międzygalaktyczny heros - szczególnie, że to przez niego Żniwiarze tak bardzo skupili się na rasie ludzkiej.
Tak swoją drogą - ja bym chętnie zagrała w jakąś grę z uniwersum ME :3 Miłą odmiana byłoby, gdybym grając niejednokrotnie przecinała ścieżki komandora, lub słyszała o jego wyczynach
Pozwalałoby mi to poczuć jeszcze raz ten uderzający - jak na SF - realizm