Skullgirls (PS3)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Zapowiedź gry Skullgirls (PS3)


zvarownik @ 21:36 11.04.2011
Kamil "zvarownik" Zwijacz

Ostatnio za sprawą Capcomu i Arc System gatunek bijatyk przeżywa prawdziwy renesans. Był genialny Street Fighter, równie dobre BlazBlue oraz niedawne Marvel vs.

Ostatnio za sprawą Capcomu i Arc System gatunek bijatyk przeżywa prawdziwy renesans. Był genialny Street Fighter, równie dobre BlazBlue oraz niedawne Marvel vs. Capcom 3. Teraz nadszedł czas na Skullgirls - nowatorską młóckę szykowaną z myślą o cyfrowej dystrybucji.



Z pozoru gra nie ma zbyt wiele do zaoferowania, bo czy wybór zawodniczek w zatrważającej ilości aż ośmiu sztuk można nazwać przepychem? Raczej nie, ale produkcja studia Autumn Games kryje w sobie ogromne pokłady grywalności i kto wie, czy nie zrewolucjonizuje rynku za sprawą GGPO. Technologia ta została stworzona specjalnie na potrzeby tej niewielkiej produkcji. Sami wiecie, jak ważna w mordobiciach jest płynność animacji, wszelkie spadki i lagi są wręcz niedopuszczalne, czyli z graniem online może być różnie. I w tym momencie wchodzi „Good Game, Peace Out”. Panowie ponoć porobili jakieś cuda i sieciowe rozgrywki mają być tak płynne, jak zabawa na jednej konsoli. Mało tego, wszystko będzie działać idealnie nawet na wolniejszych łączach, czyli jest to świetna wiadomość dla polskich wymiataczy. Oczywiście nie mieliśmy okazji przetestować tego rozwiązania w akcji, bo premiera nastąpi dopiero za kilka miesięcy, jednak skoro głównym atutem ma być właśnie to, to musimy wierzyć na słowo.

Co poza tym? Ręcznie rysowane panienki w iście chorym stylu. Babka z wielkimi ramionami na głowie, którymi nie dość, że obija gęby swoich koleżanek, to jeszcze może je ściągnąć i przemienić w niby-maczugę. To tylko jeden z przykładów, ale ogólnie rzecz biorąc, "włosy" dziewczyn są ich sporym atutem (piersi też mają OK) i wyczyniają nimi cuda, niczym fryzjerzy w TVN-ie. Areny nie powalają, są bardzo statyczne, jakieś hole budynków i inne pomieszczenia mieszkalne, chociaż na świeże powietrze też wyjdziemy. Nie są to jednak małe dzieła sztuki, po prostu stanowią tło do prawdziwych zmagań i raczej nikt nie skupi na nich większej uwagi.



No dobra, a jak się w to szarpie? Podobnie, jak w każdą inną grę z tego gatunku. Wyprowadzamy ciosy, kombosy, revesale, liczymy klatki, bo jak mówi deweloper, będzie to bardzo turniejowa produkcja. W każdym bądź razie młucimy się samemu lub w dwuosobowych składach. Poszczególne akcje można łączyć z postaciami aktualnie będącymi w stanie spoczynku, czy jak kto woli, w poczekalni. Co ciekawe, przed walką można wybrać ułatwienie, które przypiszemy pod dany ruch/przycisk. Chodzi o to, że unik domyślnie ustawiony, dajmy na to, pod przyciskiem A, możemy oznaczyć sobie jako ruch gałką, np. ćwierć kółeczko, jak tam komu pasuje. Oczywiście z prostszymi ciosami zrobimy to samo, wszystko wedle uznania. Dzięki temu zabiegowi tytuł zyskuje w oczach ludzi, którzy mają problemy z zapamiętaniem kilkudziesięciu kombinacji. Nie znaczy to jednak, że będzie łatwo, to bardzo skomplikowana produkcja, posiadająca multum smaczków, np. coś takiego: wyobraźcie sobie sytuację, w której dostajecie cios na korpus, tracicie na moment kontrolę i zaczyna się rzeźnia. Licznik kombo wskazuje setki uderzeń, a przeciwnik klepie non stop w jeden guzik. W takiej sytuacji normalnie podziękowalibyśmy za grę i zwyzywali gościa, że jedzie na sprawdzonym patencie. Skullgirls ma jednak rozwiązanie. Program cały czas monitoruje nasze zagrywki i jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, jak ta opisana powyżej, to na ekranie pojawi się symbol przycisku. Wystarczy w odpowiednim momencie go wcisnąć, by masakrowana dziewucha wyplątała się z tarapatów jakimś sprytnym unikiem czy blokiem. Przy grze pracuje Mike Z, znany w światku bijatyk zapaleniec. To on podsuwa pomysły i wykonuje niektóre elementy. Na jego opiniach powstaje praktycznie cała szpila, a facet doświadczenie ma niemałe, więc jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to kto wie, czy na naszych oczach nie rodzi się czasem legenda.



Grafika prezentuje się całkiem okazale, jak na produkt z Xbox Live i PlayStation Network. Całość napędza nowy silnik 3D, który generuje mechanikę w dwóch wymiarach. Coś podobnego do dzieł Capcomu, ale w tym przypadku naprawdę mamy wrażenie, że jest to płaski twór, z tym wyjątkiem, że nie jest. Bardzo ciekawe i intrygujące, poza tym już teraz nie razi po oczach, więc do czasu premiery może być tylko lepiej.

Skullgirls zapowiada się co najmniej obiecująco. Co ja mówię, szykuje się prawdziwy wypas dla fanów gatunku! Jeżeli jeszcze obietnice związane z GGPO okażą się prawdą, to nie mam pojęcia, co to się będzie dziać. Szkoda jedynie, że "fighterek" jest jak na lekarstwo, ale z drugiej strony odpowiednio zbalansowany i złożony system może spokojnie nadrobić te zaległości. Trzymamy mocno kciuki, bo dobrych, tanich i nowatorskich gier nie dostajemy codziennie.

Podsumowanie:
Najlepsza bijatyka dostępna w cyfrowej dystrybucji? Prawdziwa turniejowa szpila? Czarny koń tego roku? Kto wie...
Zapowiada się świetnie!

Screeny z Skullgirls (PS3)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?