Zapowiedź gry Silent Hill 5 (PS3)
"In my restless dreams, i saw that town... Silent Hill". Przytaczając słowa Mary, jednej z bohaterek "Silent Hill 2", można odrzec - i tak sen ponownie zmienił się w jawę, bowiem nadciąga już piąta część tego kultowego horroru.
Seria survival horrorów "Silent Hill" ma za sobą długą i chlubną historię. Już po wydaniu części pierwszej w roku 1999 stała się ona pozycją kultową. Nie została ona wydana w wersji na PC, ale użytkownicy tych komputerów bez problemu mogą w nią zagrać za pomocą emulatora Playstation. Dzieło Konami powstało jako odpowiedź na bijący rekordy popularności survival horror "Resident Evil" vel "Biohazard", konkurencyjnej firmy Capcom i był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Pomimo, że obie gry należą do tego samego gatunku, to różnią się w sposób diametralny. O ile "Resident Evil" do straszenia używa najprostszych (ale bardzo skutecznych, przynajmniej do części czwartej) technik terroru, to "Silent Hill" jest pozycją zdecydowanie dojrzalszą, mocno oddziaływującą na psychikę gracza i śmiało można użyć tu terminu "psychologiczny horror", mimo, że emocjonującej akcji również w nim nie brakuje. Poza tym, w "Resident Evil" mieliśmy do czynienia z korporacją Umbrella, której to zbrodnicze eksperymenty doprowadziły do wyprodukowania wirusa, który przemieniał ludzi w bezmyślne zombie, prowadzone przez wieczny głód ludzkiego mięsa. W "Silent Hill" odkryjemy inną rzeczywistość, ukrytą stronę miasteczka, gdzie przemierzać będziemy nie tylko mroczne lokacje, ale i zwyrodniałe zakamarki ludzkiej duszy. Bohaterem każdej części gry jest inna osoba i nie mają one ze sobą żadnych powiązań - jedynym punktem scajającym wszystkie opowieści w całość, jest niewielkie amerykańskie miasteczko o nazwie Silent Hill.
Bohaterem części pierwszej był Harry Mason. Podróżując samochodem ze swą córeczką Cheryl, niespodziewanie ulega wypadkowi. Gdy odzyskuje przytomność w rozbitym samochodzie, odkrywa, że jego córka zniknęła. Wybiega w gęstą mgłę, by odnaleźć swoje dziecko i po chwili dociera do miasteczka, które okaże się całkowicie opustoszałe... pozornie. To właśnie Silent Hill -witamy w mieście, właśnie przekroczyłeś wrota szaleństwa. W drugiej części gry wcielamy się w postać Jamesa Sunderlanda. Pewnego dnia otrzymuje on list od swej żony Mary, w którym pisze, iż chciałaby się z nim spotkać w miasteczku Silent Hill. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ukochana żona Jamesa nie żyje od trzech lat. James, który nigdy do końca nie pogodził się ze śmiercią ukochanej, wbrew logice postanawia jeszcze raz odwiedzić miasto. Nigdy nie grałem w grę, która zostawiłaby mnie z uczuciem tak przejmującego smutku, jak "Silent Hill 2". IMHO jest to dla mnie zdecydowana najlepsza część serii. W "Silent Hill 3" wcieliliśmy się po raz pierwszy i jak na razie ostatni, w postać żeńską. Nastoletnia Heather po wizycie w centrum handlowym niepodziewanie przekracza niewidzialną granicę i znajduje się po drugiej stronie Silent Hill. Jeśli chodzi o "Silent Hill 4: The Room", to jego fabuła trzymała niezły poziom, ale grze zabrakło owej "iskry bożej", która sprawiała, że poprzednie części były tak niesamowicie wciągające. Wcielaliśmy się w postać Henry'ego Townshenda, zamieszkującego w hotelowym apartamencie numer 302. Pewnego dnia po przebudzeniu odkrywa on, że drzwi wyjściowe zostały zablokowane potężnymi łańcuchami i nie może wydostać się na zewnątrz. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że drzwi zamknięto od wewnątrz, okna nie dadzą się wyważyć i nikt nie słyszy jego rozpaczliwego wołania o pomoc...
"Silent Hill 4: The Room" jest dobrą grą, ale zdecydowanie odstawała od swych poprzednikówi. Zrezygnowano tu ze zbyt wielu, zdawałoby się drobiazgów, które jednak stanowiły rozpoznawczy znak serii i miały znaczący wpływ na jej klimat. Nie uświadczymy tu już mrocznych zakamarków, wszystko jest jasne i widoczne. Zniknęła mgła spowijająca miasteczko, która skutecznie skrywała przed naszymi oczami horror, który czaił się na granicy postrzegania. Twórcy jakby zapomnieli, że najbardziej boimy się tego, czego nie widzimy. Zrezygnowano także z radia, którego to niesamowite dźwięki ostrzegały nas przez bliskością stworzeń z drugiej rzeczywistości Silent Hill, i które tak bardzo potrafiły budować napięcie oraz dosłownie szarpać nasze nerwy. Zachód przyjął grę z umiarkowanym entuzjazmem, chłodno oceniając jej plusy i minusy, natomiast w rodzimej Japonii "Silent Hill 4: The Room" został przyjęty źle, a nawet bardzo źle. Narzekano na system zapisu, pozwalający dokonać save jedynie w tytułowym pokoju. Uniemożliwienie zapisu w dowolnym miejscu podgrzewa atmosferę napięcia i zaszczucia, ale może też być bardzo uciążliwe - zwłaszcza jeśli można to zrobić tylko w jednym miejscu w całej grze. Premiera "piątki' jest więc znakomitą okazją dla firmy Konami by zrehabilitować się w oczach graczy z całego świata.
Od razu należy powiedzieć, że w tej chwili wiadomości na temat gry są niezwykle skąpe. Na internecie pojawiały się najróżniejsze plotki na temat piątej części, z których większość została zdementowana przez przedstawicieli firmy Konami. W tym tekście postaram się jednak oddzielić ziarno od plew i przedstawić jedynie informacje które są pewne. Nie jest jednak tego wiele...
Pierwsze co może budzić nasz niepokój, jest to, że gra została zapowiedziana jedynie na Playstation 3, oraz X-BOX 360. Nie ma żadnych informacji na temat wersji na PC. Na miejscu pecetowców (a więc między innymi i swoim) nie sromałbym się jednak za bardzo. Jest to bowiem identyczna sytuacja, jaka miała miejsce podczas powstawania "Silent Hill 4: The Room". Wtedy też nikt nie chciał komentować możliwości powstania wersji na komputery osobiste. Firma Konami znana jest zresztą z lakonicznych komunikatów prasowych i ukrywaniu wiadomości o produkowanych przez nią tytułach. Jak Bogowie pozwolą, niedługo po premierze gry na konsole nowej generacji, dotrze do nas wiadomość o powstawaniu wersji na PC.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler