Warface - beta test (PC)
Pozytywnie wypada dość wyważony poziom trudności, jaki prezentują kolejne misje. W trakcie ich wykonywania napotkamy wrogów różnego rodzaju, poczynając od zwykłych żołnierzy, poprzez opancerzonych "tanków", do których ubicia trzeba się nieco bardziej przyłożyć. Niezłym wyzwaniem są poukrywani snajperzy, potrafiący szybko nas sprzątnąć, a sporadycznie trafimy nawet na większego przeciwnika, dla przykładu śmigłowiec.
Z całą tą kooperacją sprawa jest o tyle ciekawa, że misje powinny być na bieżąco aktualizowane, co może motywować do powrotów do Warface. Ciężko stwierdzić, jak długo Crytek będzie wspierał tytuł, ale według zapowiedzi studia, na pewno nie porzucą go tuż po premierze, do której zresztą pozostało jeszcze trochę czasu.
Słów kilka przydałoby się nakreślić na temat uzbrojenia. Broni jest sporo, strzela się z nich całkiem fajnie (pomijając rażąco nieskuteczne zwykłe pistolety), a kolejne sztuki zdobywamy wraz z postępem rozgrywki. Pukawki wykonano zarazem pieczołowicie, a świetną opcją jest pożyczony z Crysisa system ich szybkiej modyfikacji na polu walki. Wciskamy na klawiaturze odpowiedni przycisk, otwierający bardzo intuicyjnie zaprojektowane menu, w którym za pomocą kilku kliknięć zmienimy celownik, zamontujemy tłumik czy dedykowany konkretnej spluwie dodatek. W praktyce sprawdza się to świetnie i szybko krótkodystansowy karabinek szturmowy możemy zmienić na sprzęt, pozwalający odebrać życie schowanemu kilka budynków dalej kamperowi.
Warface śmiga na silniku CryEngine 3, choć ciężko to na pierwszy rzut oka zauważyć. Jak na darmowego sieciowego FPS-a wygląda dobrze, ale to chyba wszystko co można na ten temat powiedzieć. Jako że niedawno ukończyłem Crysis 3, to strzelanka od Crytek Kiev wydawała mi się po prostu brzydka na tle tego, co stworzyło studio odpowiedzialne za przygody Proroka. Choć modele postaci czy broni są szczegółowe, to projekty lokacji wcale nie przykuwają wzroku, a niektóre mapki (np. Hangar) wyglądają biednie. Daleko nie patrząc, chociażby ubiegłoroczny Counter-Strike: Global Offensive, napędzany przez zmodyfikowany silnik Source, prezentuje się często odczuwalnie lepiej. Reasumując więc, to całe CryEngine 3 uznaję bardziej za chwyt marketingowy, niż ukazanie mocy potężnego przecież narzędzia.
Na sam koniec pozostawiłem kwestię wcale nie mniej ważną, niż sam gameplay, a mowa o mikropłatnościach. W grze zdecydowano się na aż 3 waluty, z czego na szczęście tylko jedną uzupełniamy za (najprawdopodobniej) realne pieniądze. Mamy więc "warface'owe dolary", zdobywane po każdym meczu, za które wykupujemy podstawowe bronie, granaty czy elementy uzbrojenia. Kolejna waluta to Korony, a zdobywamy ją poprzez udział w misjach kooperacji. Chcąc nie chcąc stanowi ona solidną motywację do zabawy w co-op, gdyż wydając ją nabywamy 14-dniowe giwery, cechujące się często sporo lepszymi statystykami od klasycznych pukawek.
Za Kredyty GFACE, które zasilimy pewnie gotówką (w becie z powodów oczywistych nie ma jeszcze zaimplementowanego systemu płatności), nabędziemy tzw. dopalacze. Wśród nich mamy m.in. podwojenie zdobywanych punktów doświadczenia czy większą ilość otrzymanej gotówki za mecze. Zyskujemy także dostęp do specjalnej maszyny losującej, gdzie poświęcając odpowiednią ilość kredytów kupujemy tajemnicze pudełka, zawierające rozmaite bonusy. Wylosować możemy dodatkowe doświadczenie dla postaci, granaty, gotówkę czy nową broń - wszystko to w różnych ilościach, zależnie od szczęścia.
Przypuszczam, że Crytek nie przesadziło z mikropłatnościami – osoby chcące pozbyć się pieniędzy z portfela mogą wykupić co prawda kolejne poziomy doświadczenia czy otrzymywać większe ilości wirtualnych dolarów, ale i tak najciekawsze rzeczy nabędziemy za granie w trybie współpracy i zdobyte dzięki temu Korony. Sprawia to, że w Warface prawdopodobnie będzie można się dobrze bawić nie wydając ani grosza, co nie zawsze jest sprawą oczywistą przy modelu free-to-play.
Warface, po przygodzie z betą, oceniam pozytywnie. Ukraińskie studio podąża wydeptanymi już wcześniej drogami i szykuje nam kolejnego, niewybijającego się zbytnio z tłumu FPS-a. Wykonanego jednak na tyle solidnie, że ma szansę przyciągnąć graczy, którzy chcą pograć za darmo, ale jednocześnie cieszyć się produktem odpowiedniej jakości. Jeżeli szukacie szybkiej i niekrępującej rozgrywki, a jednocześnie lubicie pograć w co-op, to nie pozostaje Wam nic innego, jak wyczekiwać planowanej na bieżący rok europejskiej premiery.
Crytek postanawia spróbować swoich sił w segmencie darmowych sieciowych strzelanek i wszystko wskazuje na to, że debiut okaże się udany. Fani gatunku mogą bez obaw wyczekiwać premiery.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler