DiRT Showdown - demo-test (PC)
DiRT Showdown już od pierwszych zapowiedzi i screenów prezentował się zupełnie inaczej niż dotychczasowe produkcje z tej serii. Wyraźna inspiracja Destruction Derby daje o sobie znać i to mocno. Może taki spin-off jest potrzebny od czasu do czasu? Po króciutkiej sesji mogę śmiało stwierdzić, że tak – jest potrzebny.
Wersja demonstracyjna waży niecałe 3GB. Pierwsza myśl, która przychodzi do głowy to: „będzie mnóstwo torów, samochodów, a może i ze dwa tryby się znajdą!”. Mocno się rozczarowałem (pewnie nie tylko ja), gdy zauważyłem, że demo oferuje jedną trasę i 3 samochody (choć tylko na początku) dostępne w różnych malowaniach. Cóż, przebolałem ten fakt i ruszyłem dalej.
A dalej czekało mnie pozytywne zaskoczenie! Co prawda menu przy pierwszym kontakcie jest mało intuicyjne i może zrazić niejednego gracza, jednak po kilku chwilach manewrowania idzie się przyzwyczaić. Dźwięki, które wydobywają się z głośników, są bardzo dobrze dobrane i z przyjemnością się ich słucha. Lekka techniawka w połączeniu z muzyką klubową idealnie spełnia swoje zadanie.
Tor ulokowany w San Francisco nie jest duży. Powiedziałbym, że wręcz kameralny. Stworzony na modłę zakręconych tras znanych m.in. ze Stunt GP, gdzie jeden fragment przecinał się z drugim i tworzyło się skrzyżowanie. To na nim jesteś albo łowcą, albo zwierzyną – jeśli uderzysz w wymijanego przeciwnika, punkt dla Ciebie. Inna sprawa, kiedy to on przywali w Twoje auto. Jednak nie ma się co przejmować, zaraz nadrobisz zaległości i wyjedziesz na pierwsze miejsce, bowiem poziom trudności w Showdown jest banalnie prosty. Przeciwnicy dają się bardzo łatwo wyprzedzić, nie sprawiają problemów, kiedy taranujemy ich ze wszystkich stron. Przy czym sami nie odpowiadają na nasze zaczepki. Jadą strasznie pasywnie i tylko czekają, by ich wyprzedzono.
Multiplayer, jeden z najważniejszych trybów rozgrywki w każdej grze wyścigowej, odblokowuje się po rzuceniu wyzwania znajomemu. Jeśli uda nam się wykręcić lepszy czas niż przyjaciel z listy Steam, możemy wyzwać go do pokonania nas. Wtenczas także inni widzą, że zaoferowaliśmy komuś pojedynek i sami mogą spróbować pobić nasze wyniki. Ponadto Showdown umożliwi fanom zabawę na podzielonym ekranie, jednak w demie ta opcja była zablokowana. Podobnie jak Race Event, które natenczas pozostaje tajemnicą.
Po wybraniu trasy i samochodu możemy przejść do właściwej czynności, a mianowicie ścigania się i demolowania aut przeciwników! Tak, demolowania – każdy oponent ma nad swoim pojazdem trzyczęściowy pasek zdrowia. Im mocniej obstukujemy delikwenta, tym krótszy się robi i zmienia kolor (z zielonego, przez żółty, do czerwonego). Niestety nie udało mi się nikogo tak uszkodzić, by zrobić z niego wrak – jednak obluzowane zderzaki, powyginana blacha i poobcierana karoseria są na porządku dziennym. Jedno zdanie poświęcę modelowi jazdy – arcade, arcade i jeszcze raz arcade.
Kiedy już uda nam się wystartować, możemy w pełnej krasie podziwiać grafikę nowego DiRT-a! Muszę przyznać, że robi wrażenie. Tor epatuje tysiącami neonów, milionami świateł i światełek różnego rodzaju, trybuny są po brzegi wypełnione wiwatującymi widzami, dookoła reklamy, sponsorzy, gdzieś w oddali strzelają fajerwerki – po prostu cudo! Sam silnik graficzny jest nieźle podkręcony i twórcy wycisnęli z niego wszystkie soki. Po demie DiRT Showdown oczekiwałem troszkę więcej. Oprawa graficzna naprawdę daje radę i z pewnością będzie to jeden z najjaśniej święcących elementów tej gry. Model jazdy nie sprawia zbytnich trudności, bardzo łatwo go opanować. Boli jedynie niski poziom trudności, ale w pełnej wersji dostaniemy możliwość wybrania wyższego. Takich pozytywnych wrażeń życzę sobie i Wam po premierze produkcji – nastąpi ona 24 maja na PC, X360 oraz PS3.
Demo DiRT Showdown to tylko niewielki ułamek tego, co dane nam będzie zobaczyć w pełnej wersji gry. Szkoda tylko, że pokazówka zaoferowała tak mało aut i dała możliwość ścigania się na jednym torze. Pozostaje zacisnąć zęby i czekać na premierę!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler