FIFA 11 - już graliśmy (PC)
Wiele rzeczy w tym świecie jest niezmiennych. Drugie tyle ulega natomiast ciągłym zmianom, czy to ewolucyjnym, czy ze względu na bezpośredni wpływ czynników zewnętrznych. Ciężko jest określić który z wymienionych sposobów dotyczy gier komputerowych, pewne jest natomiast, że z roku na rok zyskują one na sile jako prawdziwie porywający sposób spędzania wolnego czasu, a przez to, muszą się ciągle zmieniać by zadowolić rosnące wymagania konsumentów – czyt. graczy.
Zeszłoroczna edycja komputerowej FIFY, nie oszukujmy się, była katastrofą. Wiele elementów było niedopracowanych, było mnóstwo błędów, a oprawa audio-wizualna odstawała od tego, do czego przyzwyczaili nas przedstawiciele innych gatunków gier. Stan ten był niezrozumiały dla graczy z kilku, zasadniczych, powodów. Po pierwsze, PeCety są w chwili obecnej całkiem sprawnymi maszynami, mogącymi raczyć swoich użytkowników grami z najwyższych półek. Po drugie, piractwo wcale nie jest aż tak ogromne. Z pewnych, anonimowych źródeł wiem, że np. w naszym pięknym kraju, piractwo na X360 jest większe od tego na PC. Po trzecie, FIFA 10 dedykowana konsolom obecnej generacji była o niebo lepsza. Nie tylko w sferze wizualno-dźwiękowej, wszak nie ona najważniejsza, ale przede wszystkim, w grywalności. Na blaszakach brakowało dryblingu 360, fizyka piłki praktycznie nie istniała, sztuczna inteligencja zawodników wołała o pomstę do nieba, a jakby tego było mało, wydawca ustalił cenę na zaporowym wręcz poziomie. Gdybyśmy mieli produkt godny tejże wartości – w porządku, można iść i wyłuskać te półtorej setki. Ale bez przesady! Płacić za jakieś badziewie tyle forsy, a zamiast przyjemności czerpać z niego frustrację? Tym bardziej, przyjemnie jest mi napisać niniejszy artykuł, wszak jego oddźwięk jest odwrotny do tego, co widzicie we wstępie.
Panie i panowie, ze spokojem i radością na duszy ogłaszam wszem i wobec, że najnowsza, niewydana jeszcze FIFA 11, na blaszakach będzie prawdziwą ewolucją. Specjalnie unikam słowa rewolucja, gdyż do takowej została jeszcze długa droga, nie mniej jednak, komputerowcy tej jesieni nie powinni mieć powodów do narzekań. Electronic Arts postanowiło, mówiąc kolokwialnie, wywalić do kosza cały poprzedni dorobek produkcyjny, zastępując go zupełnie nowym. Kod PeCetowej FIFY 11 powstał praktycznie od zera. Nie zdecydowano się na zwykłe przeniesienie wersji konsolowej, gdyż, jak wiadomo, specyfika platform jest bardzo różna, a zatem, niewątpliwie lepszym rozwiązaniem jest opracowanie nowej edycji, stanowiącej, dodatkowo, podwaliny pod kolejne wydania serii.
Na pierwszy ogień poszedł next genowy silnik graficzny. Znaliśmy go do tej pory m.in. z FIFA 10 dla konsol Xbox 360 i PS3, a teraz zobaczymy jego możliwości także na monitorach komputerów. Silnik odpowiedzialny jest nie tylko za generowanie oprawy audio-wizualnej, lecz również, a nawet w głównej mierze, za realistyczne zachowanie graczy na boisku oraz naturalnie poruszającą się piłkę. Co ważne, nie są to jedynie marketingowe przechwałki, tudzież nawijanie makaronu na uszy. Wiem, gdyż mogłem w grę zagrać podczas specjalnej imprezy przygotowanej przez ekipę Electronic Arts z Tomkiem Jarzębowskim oraz Ianem Jarvisem na czele. Pierwszy z wymienionych to oczywiście przedstawiciel polskiego oddziału EA, natomiast Ian przybył do naszego kraju specjalnie po to, by zaprezentować grę i odpowiedzieć na ewentualne pytania jej dotyczące.
Po oglądnięciu około pół godzinnej prezentacji, z nieskrywanym dystansem i przepełniony obawami zasiadłem do jednej z maszyn, na których zainstalowana była gra. Szybko przekonałem się, że mój strach był całkowicie niezasadny. Już obcowanie z menusami pozwala określić, że nie mamy do czynienia z lekko podrasowaną komputerową wersją FIFA 10, znaną z zeszłego roku, a zupełnie nowym produktem. W miarę przeskakiwania dalej, było coraz lepiej. Wybrałem drużynę, określiłem sposób sterowania, chwyciłem pad w rękę i rozpocząłem rozgrywkę. Meczyk, pełen dynamizmu, pozostawił pewien niedosyt, zdecydowałem więc zagrać jeszcze raz. Inne drużyny, inny stadion i jedziemy. Także i tym razem poczułem satysfakcję, mimo iż gra nie była jeszcze finalną wersją – producent pochwalił się, że jest to build skończony w około 80%, acz nie ostateczny.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler