Sword Coast Legends tuż przed premierą (PC)
Przez kilka ostatnich dni miałem okazję pograć w przedpremierową wersję beta Sword Coasts Legends, powiem jednak szczerze: wciąż nie mam pojęcia czego finalnie oczekiwać. Przede wszystkim nie udostępniono jakiegokolwiek fragmentu z solowej kampanii fabularnej, a to mimo wszystko ona będzie decydowała o ostatecznej jakości produkcji. Z drugiej strony, skupiono się na zaprezentowaniu całkiem bogatych narzędzi edytorskich, które mogłyby wyróżnić aplikację spośród aktualnie bardzo silnej konkurencji klasycznych gier cRPG. Tytuł niesie też innowacyjną szansę wcielenia się w rolę Mistrza Gry, dosłownie rodem z papierowych wersji gier fabularnych. Czy firma n-Space faktycznie da radę tym wszystkim zaimponować graczom – nie mam pojęcia. Fani „erpegowych” klasyków ostatnimi czasy mieli już czym się nasycić i na pewno ciężko będzie „dokarmić” ich jeszcze bardziej. Niemniej Sword Coast Legends zapowiada się na grę godną uwagi, chociażby właśnie ze względu na te specyficzne moduły.
Opisywane tu dzieło to ukłon w stronę miłośników systemu D&D, oparto je bowiem na jego najnowszej, piątej edycji. Zabawę ulokowano też w ukochanym świecie Faerunu, w którym przeżyliśmy fantastyczne przygody w Baldur’s Gate, Icewind Dale czy Neverwinter Nights. Nie da się ukryć, że argumenty są dość mocne – szczególnie dla wszystkich tych, którzy z nieprzemijającą nostalgią wspominają te wielkie hity sprzed lat. Nawet jeśli wszystko miałoby nie wypalić, tak czy owak fajnie byłoby znowu odwiedzić Wrota Baldura i Wybrzeże Mieczy (chociaż tak naprawdę nie mam pojęcia, czy gra nas tam poprowadzi). Mam nadzieję, że twórcy nie pozbawią nas tej przyjemności.
Tym, co najbardziej przykuło uwagę w ogrywanej przeze mnie becie jest wspomniany dostęp do trybu Dungeon Master, całkiem ciekawie zapowiadającego się wariantu rozgrywki. Mamy tu po pierwsze dość bogaty edytor przygód, a ponadto zyskamy możliwość prowadzenia zabawy jako tytułowy Mistrz. Dzięki temu pokierujemy przygodą maksymalnie czwórki graczy i spróbujemy im ją możliwie urozmaicić. To zupełnie interesujące narzędzie, choć nie jestem pewny, czy znajdzie wielu fanów. Gdy wszyscy uczestnicy będą prowadzili rozgrywkę, my będziemy na bieżąco ją modyfikować, np. poprzez przygotowywanie pułapek, wrzucanie na mapie nowych oponentów oraz modyfikowanie ich statystyk. Taka opcja może się spodobać, choć - rzecz jasna - ma swoje ograniczenia: nie wpłyniemy tak w żaden sposób na fabułę. Może się to podobać, ale nie musi.
Więcej uwagi przykuwa edytor kampanii. Jest on narzędziem kojarzącym się z tym przygotowanym kiedyś na potrzeby Neverwinter Nights. Zasadniczo pozwala on na stworzenie dowolnej długości kampanii fabularnej, zarazem nie wymagając od gracza jakiejkolwiek wiedzy programistycznej. Od razu zaznaczam, że nie uzyskujemy tu pełnej dowolności w kreowaniu przygody. Nie możemy np. stworzyć od podstaw danej lokacji, a popracujemy na przygotowanej już mapie bazowej, którą jedynie odpowiednio wyposażymy. Możemy więc ozdobić ją bardzo szeroką gamą różnych bestii, porozmieszczać różne ozdobniki (jakieś posągi, skrzynie, drogowskazy, martwe zwierzęta, etc.), przygotować pułapki czy nawet proste questy. Oczywiście możemy całkiem bogato decydować o rozmieszczeniu różnych jednostek (wrogich czy przyjaznych) i ustalać ich poziom doświadczenia. Jeśli zechcemy od podstaw stworzymy też inne, mniej szablonowe jednostki. Nic nie stanie na przeszkodzie, by wykreować np. schemat jakiegoś bandyty (tu dokładnie określić jego rasę, klasę, cechy i umiejętności), a potem jegomościa rozstawić na planszy w dowolnej liczbie. Co więcej, nasza przygoda nie musi rozgrywać się tylko na jednej lokacji: na całej mapie świata możemy rozlokować ich dużą ilość i dla każdej obrać inną scenerię oraz warunki pogodowe (burzowe, wietrzne, słoneczne, czy nawet śnieżne). Pozwolono nam także na wprowadzanie prostych dialogów czy opisów odwiedzanych przez nas miejsc, choć akurat dialogi okazują się bardzo ograniczone – żadnych bardziej złożonych rozmów niestety nie przygotujemy, co lekko mnie zawiodło. Mimo wszystko narzędzie prezentuje się naprawdę przyzwoicie i dzięki niemu już teraz możemy ściągnąć sporo przyzwoitych, fanowskich scenariuszy. Edytor na pewno trafi do sporego grona odbiorców i znajdzie u nich poklask.
Pewne wątpliwości mam natomiast do kształtu samej rozgrywki. W becie mogłem odpalić albo jakiś przygotowany wcześniej scenariusz (własnego autorstwa lub cudzy), ewentualnie pobawić się w trybie dungeon crawler. W tym drugim na żadne fajerwerki nie ma co liczyć. Schodzimy po prostu na kolejne poziomy podziemi i zajmujemy się eksterminowaniem rzesz wrogów. Nic ciekawego, jednak w tym momencie wszystko to pomińmy, bowiem elementy kontrowersyjne niekoniecznie są winą jakiegokolwiek trybu rozgrywki.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler