Szef Cryteka opowiada o działalności studia.
O Cryteku słyszał chyba każdy posiadacz PeCeta. Niemieckie studio czasami nie przykłada się do niektórych elementów tworzonych przez nich gier, ale za to potrafi wyznaczać zupełnie nowe standardy w dziedzinie oprawy graficznej.
Tru @ 27.09.2010, 13:05
Mateusz "Tru" Prawda
pc, ps3, xbox 360
O Cryteku słyszał chyba każdy posiadacz PeCeta. Niemieckie studio czasami nie przykłada się do niektórych elementów tworzonych przez nich gier, ale za to potrafi wyznaczać zupełnie nowe standardy w dziedzinie oprawy graficznej. Oczywiście patrząc na to od strony wymagań sprzętowych nie wszystkim się to podoba, jednak wygląda na to, że firma zarządzona przez Cevata Yerli ma się dobrze. A nawet lepiej niż dobrze biorąc pod uwagę jej oddziały rozrzucone po całym świecie (Wielka Brytania, Budapeszt, Frankfurt, Kijów, Sofia oraz Korea).
Czytając wywiad z szefem studia łamach Gamasutry można jednak odnieść wrażenie, że to wcale nie gry stanowią główne źródło zarobku Cryteka. Jak twierdzi Yerli, firma ma podpisane kontrakty z korporacjami i organizacjami z przeróżnych branż (zarówno tych trudniących się wydobyciem ropy i gazu, jak i militarnych) od General Electric, aż po USSOCOM.
Głównym zadaniem Niemców jest realizowanie symulacji z wykorzystaniem opracowanych przez nich technologii, których część (albo tylko odrobinę) możemy podziwiać na ekranach PeCetów walcząc z obcymi w Crysisie. Czy to cokolwiek zmienia? Pewnie nie, ale grając w dwójkę i rozbijając się po wirtualnym Nowym Jorku będziecie przynajmniej świadomi, że w pewnym sensie jesteście testerami tych kosmicznych rozwiązań.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler