Bully: Scholarship Edition (XBOX 360)

ObserwujMam (8)Gram (4)Ukończone (0)Kupię (4)

Bully: Scholarship Edition (XBOX 360) - recenzja gry


@ 04.09.2008, 00:00
Jerzy "Ogidogi" Kościelny
Komputery oraz gry interesują mnie od wielu lat. Nie mam konkretnych upodobań co do gatunków gier, jednak są tytuły których nie jestem w stanie strawić.

Firma Rockstar Studios graczom na całym świecie kojarzy się przede wszystkim z niesamowitą serią Grand Theft Auto. Najnowsza odsłona gry - GTA IV - robi w każdym zakątku globu furorę, ja natomiast postanowiłem się przyjrzeć nieco mniej utytułowanym i rozsławionym produkcjom ze stajni tego studia.

Firma Rockstar Studios graczom na całym świecie kojarzy się przede wszystkim z niesamowitą serią Grand Theft Auto. Najnowsza odsłona gry - GTA IV - robi w każdym zakątku globu furorę, ja natomiast postanowiłem się przyjrzeć nieco mniej utytułowanym i rozsławionym produkcjom ze stajni tego studia. W swoje łapki wziąłem grę Bully: Scholarship Edition. W roku 2006 do sprzedaży trafił Bully, dedykowany PS2 i już wówczas wzbudził wiele kontrowersji. Recenzowany przeze mnie tytuł, jest odświeżoną wersją produktu z 2006 roku, dedykowaną na konsole nowej generacji, a konkretniej Xboxowi 360 oraz Nintendo Wii. Wraz z marcową premierą, w mediach oraz internecie ponownie zaczęło się gotować. Na szczęście we wszystkich krajach, z wyjątkiem Brazylii, produkcja obroniła się i ludzie mogą przeżywać przygody młodego urwisa. Dlaczego Bully budził takie kontrowersje, czemu nie jest tak sławny jak GTA oraz jakie zmiany wprowadzili twórcy w stosunku do wersji na PS2?

Bully: Scholarship Edition to gra akcji z dużą ilością elementów zręcznościowych, w której rozgrywka toczy się z widoku TPP. Gracz wciela się w postać Jimmi'ego Hopkins'a, niegrzecznego, amerykańskiego nastolatka, który przez swoje zachowanie regularnie wylatywał ze szkół. Jego bezsilna matka postanowiła go wysłać do Bullworth Academy (uczelni mającej niezbyt pozytywną renomę) z nadzieją, że chociaż tam jej synalek zabawi nieco dłużej. Przyznam szczerze, że pomysłowość panów z Rockstar bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Pozwalają nam oni zmierzyć się z problemami, z jakimi większość graczy może mieć styczność w życiu codziennym. Jedyna różnica polega na tym, że w wirtualnym świecie możemy zrobić co nam się podoba i nie będzie to miało żadnych konsekwencji. Głównym założeniem fabuły jest zdobycie szacunku wszystkich grup społecznych występujących w grze, zakończenie sporów między nimi oraz przywrócenie uczelni dawnej świetności. Sprawa nie jest prosta, ponieważ oprócz konfliktów i rywalizacji z rówieśnikami, Jimmy musi sprawiać wrażenie regularnego i dobrego ucznia.

Bully: Scholarship Edition (XBOX 360)

Bully jest grą zupełnie nieliniową, która daje olbrzymie możliwości. Oprócz głównego wątku fabularnego, podzielonego na 5 części, mamy tu mnóstwo zadań pobocznych, wiele rzeczy do zbierania, najróżniejsze wyścigi oraz dużo sposobów zarabiania pieniędzy. W porównaniu do wersji z PS2, wpleciono w historię 8 misji, dodano przedmioty do kolekcjonowania, ale także wprowadzono nowe lekcje. Jak wcześniej wspomniałem, ważne jest uczęszczanie na zajęcia. Nie tylko w celu zrobienia pozytywnego wrażenia na nauczycielach, ale także po to, aby zdobyć praktyczne umiejętności. Każdy przedmiot wymaga od nas pięciu zaliczeń. Po każdym zdanym sprawdzianie zyskujemy jakąś umiejętność (czy też gadżet), bądź jej bardziej zaawansowany stopień. Przykładowo, zdanie Sztuki pozwala nam od razu podrywać dziewczyny, bez wcześniejszego obdarowywania ich prezentami. Idąc dalej, na lekcjach WF zdobywamy sprawność oraz uczymy się nowych ciosów, na Geografii możemy wejść w posiadanie cennych map, na których zaznaczone są ważne rzeczy. Przykłady można mnożyć, jednak ogólnie rzecz ujmując, pierwsze warto zadbać o zaliczenia ze wszystkich 10 przedmiotów, a dopiero później wziąć się za podbój miasteczka Bullworth. Przyznam szczerze, że wszystkie wyzwania które przygotowali dla nas twórcy są dość wymagające – szczególnie jeśli chodzi o angielski oraz geografię. Dość już jednak o szkole, ponieważ nie nią żyje Jimmy.

Bully: Scholarship Edition (XBOX 360)

Świat gry może nie należy do największych, aczkolwiek został bardzo dobrze przemyślany i każdy jego kawałek jest zagospodarowany. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ bezsensem byłoby tworzenie olbrzymich lokacji, tylko po to, aby wydłużyć czas podróży do celu. Tym bardziej, że nasz bohater prawa jazda nie posiada i jego jedynymi środkami transportu oprócz nóg, jest autobus oraz dwie bardzo przydatne rzeczy, o których powiem przy okazji gadżetów oraz przedmiotów, jakie Jimmy może wykorzystać podczas swoich przygód. Oprócz najważniejszego kampusu, w którym to wszystko się zaczyna, mamy do dyspozycji kilka dzielnic pobliskiego miasteczka Bullworth. Począwszy od ratusza, przez dzielnice przemysłowe, wesołe miasteczko, ulice ze sklepami, aż po cześć miasta zamieszkiwaną przez bogaczy. Za bardzo nie mam się co rozpisywać na temat większości z nich. Wszystkie są bo być muszą, gdyż mają ścisły związek zarówno z fabułą jak i zadaniami pobocznymi. Skupię się jednak na dzielnicy bogaczy, w której to mają miejsca „misje zarobkowe”. W życiu każdego nastolatka ważną rolę odgrywają pieniądze. Ponieważ mamusia naszego bohatera pojechała w piątą już podróż poślubną, chłopak jest świadomy, iż może liczyć tylko na siebie. Dostał już od życia w du..., dlatego nie straszna mu żadna praca. Rozwożenie gazet, koszenie trawników czy odśnieżanie podjazdów bogatym ludziom, pozwalają na zarobienie niezłego grosza. Pieniądze w Bullym co prawda nie grają kluczowej roli, jednak lepiej je mieć, niż być spłukanym. Za kasę, można sobie zakupić ubrania, jedzenie, prezenty i chyba najważniejszą rzecz – ochronę. Mówiąc inaczej, płacimy jakiemuś kolesiowi, a ten chodzi i leje każdego, kto do nas podskoczy. Jest to bardzo przydatne, szczególnie w momentach, kiedy musimy wykonać jakieś zadanie w miejscu, gdzie „lokalni” nie są do nas przyjaźnie nastawieni.


Screeny z Bully: Scholarship Edition (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?