O dziwo wcale nie chodzi mi o sterowanie, które zostało porządnie zrealizowane i opiera się na wykorzystywaniu wszystkich przycisków i ich kombinacji. Całość jest jednak intuicyjna i logiczna, choć wymaga dłuższej chwili treningu. Gorzej z rozgrywką. Osobiście przeżywałem istne katusze grając w ten tytuł. Powolne poruszanie się głównego bohatera, ciągłe wsiadanie, wysiadanie, przyłączanie różnych elementów, opróżnianie zbiorników, tankowanie i jeżdżenie, chociaż w sumie bardziej pasuje tu słowo „snucie”, po tych polach… Można zwariować! Do tego wszystkiego dochodzi ten dźwięk, to buczenie silników – bruuuuuuuuuuuuuuuuuuummmmmmmmmm. Ja mam tak, że od dziecka, gdy mi coś buczy, to momentalnie zasypiam, więc…
Na domiar złego, oprawa graficzna jest okropna. Powtarzam, OKROPNA! To nie jest nawet poziom pierwszych gier z Xboksa 360. To jakieś zło wcielone. Tekstury rozmyte, wszędzie straszy pikseloza, teren niby otwarty, ale pusty, nudny i nijaki, otoczenie dorysowuje się kilkadziesiąt metrów dalej i widać to jak na dłoni. Aż miałem ochotę „zasadzić ziemniaka” (to chyba slang farmerów, ale głowy nie daję) na ekran telewizora. Na szczęście mogłem zrobić też coś innego – wyłączyć w cholerę konsolę.
I wszystko byłoby fajnie, bo misja dana mi z niebios spaliła na panewce, czyli wyszedłem na swoje. Problem w tym, że na początku faktycznie bawiłem się nieźle, a blisko godzinny samouczek pochłonąłem nie mrugając powieką. Gorzej. Nabrałem szacunku do tego wyśmiewanego przez hardkorowych graczy gatunku. Już doskonale zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób taka zabawa faktycznie może być czymś ekstra, bo jest po prostu angażująca i wciągająca (o ile złapiecie bakcyla). Nie wiem czy mogę to napisać, by koledzy nie pobili mnie na najbliższym PGA, ale w pewnym momencie miałem nawet ochotę przywdziać gumiaki i iść pod blok wykopać jakiś chrzan (nie wiem czy coś takiego rośnie na osiedlu, ale nigdy nie mów nigdy). Tak się zajawiłem. Taka sytuacja.
Na szczęście dość szybko wróciły mi wszystkie zmysły. Zacząłem dostrzegać wady i zrozumiałem, że Farming Simulator 2013 to syf, bo ja „jestę hardkorę” i tak być musi! A tak na serio, to w gruncie rzeczy porządna, brzydka do bólu i monotonna produkcja, ale ma w sobie coś. Nie wiem dlaczego tak jest, być może jest to spowodowane tęsknotą do ziemniaka (pamiętajcie, po ślubie nie ma co liczyć na jedzenie w domu), ale nawet mi się podobało. Dlatego też daję mocną piątkę, bo liczyłem jednak, że pogram chwilę, napiszę, że „Ursus jest do pupy, wolę Lambo z Need for Speed!”, a tu jednak nie. Przynajmniej na początku. Jak dla mnie zaskoczenie warte jakieś 50 zł. Nie więcej.
PS. Screeny załączone do recenzji pochodzą z oficjalnych materiałów prasowych i są mega podrasowane. Gra jest naprawdę strasznie brzydka!
PPS. Na deser prezentuję pudełko w jakim Farming Simulator 2013 do mnie dotarło. Litości...
Słaba |
Grafika: Straszna produkcja. Większość brzydkich gier jest ładniejsza od Farming Simulator 2013. |
Przeciętny |
Dźwięk: Bruuuuuuuuuuuuuuuuum, bruuuuuuuuuuuuuum, bruuuuuuuuuuuuum. Spało mi się wybornie! |
Dobra |
Grywalność: Niby polewkowy gatunek, ale na początku nie mogłem się oderwać. Z drugiej strony później nie mogłem się zmusić, by włączyć grę. |
Dobre |
Pomysł i założenia: "Jestę farmerę!" |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Można sadzić, zbierać, kupować, sprzedawać. Zwierzęta są i dużo maszyn. Normalnie wakacje na wsi, tyle że w domu, przed telewizorem. |
Słowo na koniec: Farming Simulator 2013 można traktować jako ciekawostkę, ale jednak nie wyobrażam sobie, by fani "nieco" innych gier zaangażowali się na dłużej. Natomiast osoby szukające tylko odprężającej, spokojnej i nudnej do bólu rozgrywki, a poza tym zwisa im oprawa audio-wideo, powinni się zainteresować. Ja do tej grupy jednak nie należę. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler