zvarownik @ 24.09.2013, 17:05
Kamil "zvarownik" Zwijacz
Po kilku godzinach spędzonych w towarzystwie konsolowej edycji gry Farming Simulator 2013 wiem dwie rzeczy – życie farmera jest cholernie trudne i z pewnością nigdy nie zajmę się tym w rzeczywistości.
Po kilku godzinach spędzonych w towarzystwie konsolowej edycji gry Farming Simulator 2013 wiem dwie rzeczy – życie farmera jest cholernie trudne i z pewnością nigdy nie zajmę się tym w rzeczywistości. Aha, zrozumiałem także w czym tkwi fenomen tych produkcji, ale o tym za chwilę.
Przy okazji mam mały komunikat. Fani symulatorów wszelakich nie mają czego szukać w tej recenzji, bo nie dowiedzą się z niej niczego ciekawego. Tekst ten należy traktować jako ciekawostkę dla osób, które na co dzień zabijają kosmitów w Halo, męczą się w kolejnych poziomach Super Meat Boy’a i walczą na serwerach Battlefielda.
Gdy naczelny zapytał się na naszej redakcyjnej, internetowej konferencji “kto chce farmera na konsole?” i każdy zamilkł, jakby nagle zobaczył goły tyłek Faith, której portki rozdarły się podczas wspinaczki, to wtedy do mnie dotarło – zostałem stworzony do recenzji tej produkcji. Bóg dał mi misję, mówiąc do mnie pewnego dnia, gdy „medytowałem” w ubikacji:
”Zwijacz, ogarnij się bluźnierco! Kichasz na mszy w kościele, zamiast TV Trwam, oglądasz jakieś aukcje na Discovery. Nie kupiłeś GTA V w dniu premiery. Włosy na głowie ci urosły, a do fryzjera nie idziesz. Pierogi z mięsem jesz w piątek. Czy ty jesteś normalny? Nie wydaje mi się. Bierz farmera, zbieraj wirtualne zboże i ziemniaki. Zobacz co to ciężka praca i przestań wrzucać torebki z herbatą do czajnika, bo ten napój zaparza się w filiżance!”
Jakoś mniej więcej tak to szło, chociaż mogłem coś przekręcić, bo zasnąłem w trakcie „kazania”, ale nieważne. Tak czy siak, podjąłem się tego arcytrudnego zadania i nie żałuję, ponieważ bycie farmerem naprawdę może się podobać.
Jak sama nazwa gry wskazuje, wcielamy się w rolnika, który wziął kredyt i musi go teraz spłacać (cenna rada życiowa). Tak czy siak, naszym zadaniem jest nie popłynąć, a mówiąc po polsku – musimy zarabiać pieniążki. Im więcej, tym lepiej. Na starcie otrzymujemy do dyspozycji kilka maszyn, jakieś tam pole, więc trzeba wykorzystać dary losu i zacząć kosić ten hajs, znaczy się zboże.
Na tym polega też cała zabawa. Wsiada człowiek do jednej maszyny i spulchnia ziemię. Wsiada do drugiej, wypełnia zbiornik ziarnem i jedzie sadzić. Gdy urośnie coś (różne rodzaje roślin, warzyw i innych wynalazków natury), należy to zebrać. Później zawieźć do skupu i sprzedać (ceny są ponoć uzależnione od popytu), a następnie zacząć od nowa. Tak, ja też już się znudziłem od samego pisania. Gra się w to jeszcze gorzej.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler