Materdea @ 31.03.2013, 19:02
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨💻
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
DLC możemy z góry podzielić na lepsze i gorsze. Drugi gatunek często reprezentują dodatki deweloperów, których nie stać na nic lepszego, aniżeli komplet map i kilka wyświechtanych pukawek.
DLC możemy z góry podzielić na lepsze i gorsze. Drugi gatunek często reprezentują dodatki deweloperów, których nie stać na nic lepszego, aniżeli komplet map i kilka wyświechtanych pukawek. A co z pierwszym? Nie zawsze musi być w nich coś nowego i innowacyjnego. Wystarczy dobry powrót do korzeni oraz, od biedy, dorzucenie garstki pomysłów z oryginału. Jednym z nich jest Awakaned, pierwsze fabularne rozszerzenie, dedykowane trzeciej części Dead Space.
Dodatek względem głównej osi fabularnej stanowi epilog, czyli pozwala prześledzić wydarzenia rozgrywające się po napisach końcowych. Z bohaterami – Izaakiem Clarkiem oraz Johnem Carverem – nie wszystko w porządku. Akcja na Tau Volantis znacząco obniżyła ich poczytalność, efektem czego są znane fanom marki halucynacje (Izaak miał takie w drugiej części). Jednak w tym przypadku są one niezwykle silne. Nie dość, że uciążliwe głosy w głowach protagonistów nie dają o sobie zapomnieć, do tego, ich umysły tworzą pewnego rodzaju projekcje. Niech nie zmyli Was to, że w teorii są „na niby”. W rzeczywistości mogą nam zrobić prawdziwą krzywdę. Krótko mówiąc: wyimaginowane poczwary biją mocno – i to niemiłosiernie! Często też rzeczywistość zaciera granicę pomiędzy jawą. Wtenczas staramy się zabić coś, co w praktyce nie istnieje. Taki zabieg twórców okazał się strzałem w dziesiątkę – dziwne zjawiska nie są nachalne, a występują sporadycznie. Doskonale dopełniają całą kompozycję.
Pierwsze chwile nie należą do najprzyjemniejszych. Protagoniści żyją, mają się dobrze i chcą jak najszybciej wydostać się z tego przeklętego miejsca. Życie po drodze nie ułatwia im zadania, rzucając pod nogi nie kłody, a nogi pobratymców. W późniejszym fragmencie akcja przenosi się na Terra Nova, statek znany i widziany w „trójce”. Cóż, słowo „znany” wypada z lokalnego słownika, gdyż pokład został w pełni opanowany przez Unitologów. Sekta jak mantra powraca i znów niepokoi ludzkość: po zniszczeniu Brethren Moon obudziły się narodowe rezerwy tych wstrętnych potworów i teraz ich zadaniem jest dotarcie do Ziemi, a także wybicie w pień wszelkiego życia tam istniejącego. Brzmi niczym wielorybich rozmiarów spoiler, ale w praktyce tak nie jest – Izaak z Johnem przez kilka pierwszych etapów o tym nawijają, więc oglądając popularne „pierwsze x minut” na YouTube możecie się od razu zaznajomić z fabułą. Tym samym przewidywalny staje się finał krótkiej, acz intensywnej przygody. Ostatnie sceny to tylko potwierdzenie przypuszczeń, których domyślamy się w ok. połowie zabawy. A szkoda, bo mogła wyjść niezła bomba.
Na pochwałę zasługuje wystrój wnętrz. Jakby to nie brzmiało, odwiedzane już lokacje zaaranżowano na nowo i pomimo poznania ich ulokowania, nie przestają zaskakiwać. Dookoła witają nas enigmatyczne napisy, krew na ścianach oraz tajemnicze ołtarze. Gdzieniegdzie spotykamy próby wkupienia się w łaski bóstwa zwanego Głosem, a więc ludzi przybitych na kształt krzyża, rozflaczałych lub dygoczących wiernych powtarzających w kółko o „ich powrocie” (ci z bebechami na wierzchu tego nie mówią, żeby nie było). Fajnie wszystko do siebie pasuje i tworzy ciekawy, a zarazem intrygujący efekt wyobcowania. Paradoksalnie, bo co rusz pojawiają się pobratymcy gotowi oddać życie za wiarę.
Wspomniałem na początku o lepszych i gorszych DLC-kach. Wiadomo: te fajniejsze oferują wciągającą zawartość, powracając często do korzeni cyklu. Czasem zawierają nawet troszkę mechanizmów widzianych w podstawowej wersji gry. Awakened jest jednym z nich. Nie dość, że fantastycznie powiela klimat pierwowzoru z 2008 roku (według wielu idealny), to całość łączy z bardzo dynamiczną końcówką, sekwencjami bez grawitacji, a nawet dryfowaniem w kosmosie! Tym samym zupełnie nie rozumiem tak krytycznego podejścia innych recenzentów. Co prawda czas potrzebny na ukończenie dodatku waha się między dwiema, a trzema godzinami, lecz krótsze rozszerzenia pojawiały się na rynku i nikt z tego rabanu nie robił.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler