Special Forces: Team X (XBOX 360)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Special Forces: Team X (XBOX 360) - recenzja gry


@ 11.02.2013, 12:56
Kamil "zvarownik" Zwijacz


Na osobny akapit zasługują dostępne bronie, które albo znajdujemy na polu walki, albo zaopatrujemy się w nie w menu. Tak czy siak, mam nieodparte wrażenie, że trochę źle je przygotowano. Tak samo, jak i mechanizmy ich wykorzystania. Przykładowo, ze zwykłego karabinu bez większych problemów mogę zdjąć przeciwnika, który jest tak daleko, że ledwo go widzę na oczy. Wydaje mi się, że granat rzuciłem hen daleko, a tu się okazuje, że spadł 10 metrów ode mnie. Całkowitym nieporozumieniem jest piła motorowa. Biorąc ją w ręce po raz pierwszy, marzyło mi się ciachnięcie rodem ze wspomnianych już Gearsów, a tu nic takiego się nie stało. Mało tego, „rżnięcie” wygląda jakby było jakimś bugiem, bo ani to się za wiele krwi nie poleje, ani przeciwnik nie wpadnie w jakieś spazmy, stoi, albo ucieka jak gdyby nigdy nic. Nieporozumienie jakieś jest z tym urządzeniem. Równie dobrze mógłbym "dziurawić" typa lizakiem Chupa Chups.

Special Forces: Team X (XBOX 360)

Ciekawostką jest fakt, że nie ma w grze normalnych map. Tereny zostały podzielone na 3 części, na fragmenty których głosujemy w czasie oczekiwania na następną rundę. Dziwne to takie i dodaje do spotkań losowy element, bo w gruncie rzeczy trochę tych kombinacji jest (deweloper chwali się liczbą ponad 100), więc poznanie wszystkich wymaga sporej ilości czasu. Osobiście wolę jednak standardowe rozwiązania, bo w tym przypadku wychodzi na to, że co chwilę biegamy po tych samych miejscówkach, tylko są one inaczej porozmieszczane. Już po kilku spotkaniach ma się wrażenie, że widziało się już wszystko. Chyba nie do końca wyszło to chłopakom z Zombie Studios.

Special Forces: Team X to, jak już gdzieś wcześniej napisałem, zupełnie niezła pozycja, ale broni się tylko ze względu na niską cenę. Zawartość i oferowane możliwości nie są niczym wyjątkowym i widzieliśmy je już w 1000 innych gier. Swoje robią także respawny za plecami, problemy z kolizją (zawieszanie się postaci na poręczy to normalka) i fizyką (granat rzucony wysoko, spada momentalnie jakby ważył ze dwie tony). Mimo wszystko dąłbym jej szanse, ale jeszcze nie teraz. Lepiej poczekać do wyprzedaży czy promocji i za połowę obecnej ceny się skusić. Na upartego za 1200 MSP też można, ale w tej kwocie spokojnie da się wyrwać znacznie lepsze gry, a to, że starsze? Kogo to obchodzi? Taki średniak to jest nooo i koniec, kropka.

Special Forces: Team X (XBOX 360)


Długość gry wg redakcji:
0h
Długość gry wg czytelników:
nie podano

oceny graczy
Przeciętna Grafika:
Ma sporo niedoróbek i niedostatków.
Przeciętny Dźwięk:
Ogranicza się tylko do efektów walki. Średnich, swoją drogą.
Dobra Grywalność:
Szybka i całkiem emocjonująca, ale nie jest to żadne objawienie.
Dobre Pomysł i założenia:
Kreskówkowe Gears of War na szybszych obrotach. Ameryki gra nie odkrywa, ale chwilę poszarpać można.
Dobra Interakcja i fizyka:
Fizyka niestety dość skromna, a i człowiek względnie szybko zaczyna się nudzić.
Słowo na koniec:
Special Forces: Team X to zwykły średniak, który można kupić, gdy ma się za dużo pieniędzy, albo poczekać na promocje. W innym wypadku nie warto.
Werdykt - Przeciętna gra!
Screeny z Special Forces: Team X (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?