Special Forces: Team X (XBOX 360)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Special Forces: Team X (XBOX 360) - recenzja gry


@ 11.02.2013, 12:56
Kamil "zvarownik" Zwijacz

Special Forces: Team X to kolejna gra przeznaczona do multi, która z pozoru ma na siebie pomysł, a w praktyce już niekoniecznie. Mimo wszystko i tak warto przyjrzeć się jej nieco bliżej.

Special Forces: Team X to kolejna gra przeznaczona do multi, która z pozoru ma na siebie pomysł, a w praktyce już niekoniecznie. Mimo wszystko i tak warto przyjrzeć się jej nieco bliżej.



Na dzień dobry trzeba sobie jasno powiedzieć – to nie jest ładna produkcja. Twórcy obrali sobie uniwersalny, kreskówkowy styl, jednak nie dorasta on do pięt leciwemu Team Fortress 2 czy Borderlands. Tekstury cały czas dorysowują się na naszych oczach, mimika twarzy nie istnieje, a animacja jest tak sztywna, że można by na niej giąć metalowe pręty. Dodatkowo wszystkie modele, przedmioty, miejsca... wszystko dosłownie, pokryto jakimś błyszczącym czymś. Całość sprawia wrażenie zamazanego, chyba ma to na celu zakamuflowanie braku przywiązania do detali, bo w gruncie rzeczy nie widać nic. Znaczy się widać wszystko, ale zapomnijcie, że zerkniecie na guzik w spodniach, czy sprzączkę przy pasku. Ogólnie rzecz biorąc, jest poprawnie, ale na filmikach i screenach wyglądało to znacznie ciekawiej. Audio, z racji charakteru gry, ograniczyło się zaledwie do odwzorowania odgłosów kul wylatujących z lufy karabinu, jakiś wybuchów i kilku kwestii rzucanych przez bohaterów. Nic ciekawego.

Special Forces: Team X nie oferuje żadnej linii fabularnej, bo jest przeznaczone wyłącznie do multiplayera. Pewnym minusem jest fakt, że nie zastosowano żadnego samouczka. Wpadamy od razu na pole bitwy i dostajemy baty, bo nie wiemy co i jak. Na szczęście osoby, które miały styczność z tytułami typu Gears of War w ciągu 2, 3 meczy zajarzą już wszystko, bo to właśnie takie Gearsy na dopingu i mocno zubożałe. Rozgrywka ogranicza się do kilku znanych trybów (przejmowanie flagi, drużynowy deathmatch, itd.), w których biegamy, chowamy się za osłonami, levelujemy postać, by uzyskać lepsze bronie i gadżety, itd. Chętnych do walki nie brakuje, a serwery dają radę, nie psując zabawy.

Special Forces: Team X (XBOX 360)

Akcja jest naprawdę szybka, bohaterowie biegają jak opętani, ślizgają się, chowają za murkami, przeskakują, strzelają, itd. Za działanie w drużynie (w sensie bycie blisko reszty członków) otrzymuje się dodatkowe bonusy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by ruszyć w samotny rajd, bo i w pojedynkę da się rozwalić połowę, albo i więcej przeciwników. Respawny następują po kilku sekundach, ginie się dosyć często, ale nie jest to jeszcze poziom Call of Duty. Tytuł umożliwia szeroką gamę dostosowywania swojej postaci. W zależności od posiadanego poziomu doświadczenia, można się zaopatrzyć w umiejętności specjalne, większe magazynki, celowniki, kamizelki, tłumiki czy elementy wyglądu (czapeczki, broda, itd.). Krótko pisząc, Special Forces: Team X zachęca do dłuższego posiedzenia i nawet jej to wychodzi, ale rzecz jasna bez przesady. Nie wyobrażam sobie bym miał z tą grą spędzić 100 czy 200 godzin. Wątpię nawet czy dobiję do 30, ale za niewielkie pieniądze można się przez chwilę zupełnie nieźle pobawić.


Screeny z Special Forces: Team X (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?