Oprawa audio – wideo również nie urywa pośladków. Gra wygląda nieźle, klimat poprzedniczek został zachowany. Cały czas ma się wrażenie uczestnictwa w baśni, więc sam design jest dobry, ale w kwestiach technicznych nie wyróżnia się niczym. Postacie są potraktowane po macoszemu, bez dbałości o detale, tak samo otoczenie (bagna, lasy, jaskinie, wioski, itd..), którym nie dość, ze brakuje wyrazistości, to dodatkowo, pokryto je słabej jakości teksturami. Efekty specjalne, wybuchy i ciskanie magią jest po prostu słabe. Nie ma w nich żadnego powera, co dodatkowo odczuwalne jest przez brak jakiejkolwiek formy niszczenia otoczenia. Owszem da się rozwalić w drobny mak jakieś skrzynki, za którymi chowają się potworki czy też drewniane beczki, ale to by było na tyle. Niby jest potężny wybuch, a rani tylko przeciwników, nie czyniąc żadnej szkody platformie na której stoi, a ta powinna się rozsypać, bo jest zrobiona z patyków. Jak wspomniałem na początku, poziomy są liniowe, bez możliwości wyboru ścieżki, do tego nie są wielkie i co kilka minut wczytuje się kolejny teren. Średniak.
Audio wypada nieco lepiej, zwłaszcza, że Microsoft pokusił się o pełną polską wersję językową. Bohaterowie są całkowicie wyprani z emocji, ale mają przyjemne głosy, które w żaden sposób nie rażą. Dodatkowo w tle przygrywają kojące dźwięki, które przeradzają się w nieco szybsze motywy podczas potyczek i ucieczek. Szału nie ma, ale warto pochwalić wydawcę, że w końcu zaczął dbać o gry dla dzieciaków. Ja do szczęścia nie potrzebuję dubbingu, wystarczą mi napisy, a i bez nich mogę się obejść, ale w ten tytuł zagrają przede wszystkim młodzi ludzie (PEGI 12), którzy niekoniecznie muszą znać angielski, więc brawa za ten ruch. Oby jak najwięcej tego typu produkcji przemawiało do nas w rodzimym języku.
Na koniec zostawiłem sobie jeszcze kilka plusików. Historia opowiada o losach niejakiego Gabriela, który musi dotrzeć do swoich ziomów, ponieważ zasnął podczas podróży, most się zawalił i trzeba jechać okrężną drogą. Po drodze został wybrany na bohatera i razem ze ślepą czarownicą ściganą przez strasznego potwora, musi uratować świat, siebie, konia i w ogóle jest całkiem nieźle. Chce się poznać dalszy ciąg tego opowiadania. Szkoda jedynie, że gameplay w tym przeszkadza… Ukończone etapy można ponownie zaliczać na punkty w trybie zręcznościowym, gdzie walczymy o najlepsze miejsca w światowych rankingach. Sterowanie sensorem Kinect sprawdza się zupełnie nieźle, nie czuć strasznie tych wszystkich lagów i nie wymaga też olbrzymiej przestrzeni, bo cały czas siedzi się w jednym miejscu, bawiąc się wyłącznie rękami i przechylając ciało w prawo i lewo.
Czy jest więc sens wydawać kasę na Fable: The Journey? I tak i nie. Wszystko zależy od odbiorcy. Osoby szukające prawdziwego Fable mogą sobie spokojnie darować, bo to nie ten adres. To samo gracze oczekujący wyzwania, głębokiego gameplayu i adrenaliny. Dzieciaki i młodzież mogą złapać bakcyla, bo jest przygoda, jest akcja i jest po polsku, ale i tak nie jest to najlepsza gra na Kinecta, nawet w tej kategorii uplasowałbym go gdzieś w środku stawki. Niezbyt udana, acz nie tragiczna produkcja.
Dobra |
Grafika: Fajny, baśniowy klimat, którego potencjału nie wykorzystano w pełni. Tytuł czerpie tak na oko z 60% możliwości oferowanych przez Xboksa 360. |
Dobry |
Dźwięk: Całkiem udana polska wersja językowa. W sam raz dla dzieciaków. |
Przeciętna |
Grywalność: Nudno jest! Godzinę, dwie można się pobawić, ale im dłużej macha się tymi rękami, tym jest gorzej. Sytuację ratuje trochę wciągająca fabuła. |
Słabe |
Pomysł i założenia: Fable na Kinecta? To był bardzo zły pomysł! |
Przeciętna |
Interakcja i fizyka: Dorośli i wymagający gracze nie znajdą tu absolutnie nic ciekawego. Poczują jedynie gorycz, że Fable schodzi na psy. Dzieciaki powinny być zadowolone. |
Słowo na koniec: Nie byłoby w tej grze nic strasznego, gdyby nie fakt, że ma słowo Fable w tytule. Szkoda, że marka, która miała szanse naprawdę zarządzić, jest ostatnio coraz bardziej rozmieniana na drobne. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler