Carmageddon: Max Damage (PS4)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Carmageddon: Max Damage (PS4) - recenzja gry


@ 25.07.2016, 14:58
Łukasz "LuKaS77PL" Konieczny

Pierwszą formą samochodowego szaleństwa w nowym Carmageddonie jest tryb Classic Carma, w którym dostajemy zadanie przejechania klasycznego wyścigu z określoną liczbą okrążeń. Zabawa nie jest jednak tak prosta, jak się z pozoru wydaje. Mamy ograniczony czas aby to zrobić. Jeśli będziemy zbytnio obijać się o ściany budynków i kręcić bączki, nie mogąc wykaraskać się z pobocza, nie ma szans na podium. Na trasie rozmieszczono jednak mnóstwo rzeczy, dzięki którym powinniśmy zdobyć kilka lub kilkanaście dodatkowych sekund. Pierwsza kwestia to rozjeżdżanie przechodniów. Przechadzający się na poboczu, czy przechodzący przez jezdnię ludzie dają nie tylko dodatkowy czas, ale również nieco specjalnych punktów. Możemy za nie naprawiać pojazd w trakcie jazdy (w tym celu wystarczy przytrzymać trójkąt na padzie) bądź respawnować się przy najbliższym punkcie kontrolnym, jeśli znajdziemy się w beznadziejnej sytuacji. 

Masakrowanie NPC'ów nie jest zbyt zyskowne jeśli będziemy kasować samotników, za to gdy wbijemy się pojazdem w grupę z konkretną prędkością, wtedy wpadną solidne combosy o niezbyt przyzwoitych nazwach. W dalszych etapach pojawiają się również zwierzęta, np. krowy czy psy; a oprócz nich na torze rozrzucono sporo wszelkiego rodzaju przedmiotów. Po wjechaniu na nie również zyskujemy pewne bonusy. To samo tyczy się rozbijania elementów otoczenia.

Niezbyt przyjemnie kojarząca się w ostatnich dniach kwestia rozjeżdżania ludzi doczekała się również swojego własnego trybu, jakim jest Ped Chase. Zostajemy wrzuceni na mapkę naszpikowaną licznymi rampami i przeszkodami, a naszym zadaniem jest rozjechanie konkretniej liczby delikwentów. Po lokacji przechadza się ich cała masa, lecz gra wskazuje nam jednego, którym w danym momencie powinniśmy się zainteresować. Działa to na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy" więc jeśli jeden zawodnik skasuje wyznaczonego pieszego, w innym miejscu na mapie pojawia się kolejny i cała ekipa musi za nim gonić. W konkurencji liczy się więc spryt i opanowanie, gdyż momentami sztuczna inteligencja przeciwników zachowuje się tak, jakby nie była zainteresowana zdobyciem najwyższego rezultatu, a tylko wypchnięciem nas w największą dziurę na mapie. Ponadto sterowani przez komputer oponenci miewają niesamowicie durne momenty, np. czasami, bezustannie uderzają w ścianę, nie mogąc zwyczajnie wycofać i jechać dalej do celu.

Tryb ten ma również wariant, w którym zabawa toczy się na identycznych zasadach, tyle że piesi są zastąpieni klasycznymi punktami kontrolnymi. Mamy również konkurencję polegającą na wyeliminowaniu z rywalizacji określonej liczby pojazdów. Jeśli chodzi o model wieloosobowy, możemy bawić się w podobny sposób, lecz wyszukanie sesji, w których jesteśmy w stanie  poszaleć z innymi graczami czasami graniczy z cudem.

Wymienione wyżej formy zabawy potrafią momentami wciągnąć, ponieważ rywalizacja pod presją czasu, nawet w niezbyt rewelacyjnym wydaniu, może przyciągnąć przed ekran na długo. Problemem jest jednak cała otoczka w jaką ubrano Carmageddon: Max Damage. Twórcy obrali dosyć interesujący kierunek w kwestii prezentacji treści gry, bowiem brutalność przyprawiona szczyptą satyry – nazwy pojazdów, konkurencji, combosów – to ciekawy zabieg. Niestety, wszystko to zostaje zepsute przez styl oprawy i fizykę, przypominające czasy PlayStation 2. Często słyszymy, że grafika to nie wszystko, lecz tym razem nie sposób się do tego elementu nie przyczepić. Rozmazane tekstury dróg, nikłe refleksy świetlne na karoseriach, kiczowate wybuchy oraz niskiej jakości cienie to tylko część słabych stron oprawy wizualnej. Wszystko prezentuje się mało estetycznie przez co w dzisiejszych czasach trudno się z tym oswoić. W grze potrafi dziać się sporo, od daleko idącej destrukcji pojazdów (czasami kierujemy dosłownie połową naszej bryki) po podniebne wyczyny na specjalnie przygotowanych torach. Szkoda więc, że nie ubrano tego w dużo atrakcyjniejsze szaty.


Screeny z Carmageddon: Max Damage (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosFox46   @   15:58, 30.07.2016
gra jest pod każdym względem brzydsza od wersji PCtowej, można śmiało stwierdzić że powstała z myślą o XO i PS4 które tylko na tyle stać, może trochę przesadzam, ale jest to też wina że gra jest projektem Kickstartera więc wiadomo.

Choć nie ukrywajmy że gdyby XO i PS4 było mocniejsze, to miała by szanse wyglądać jak Reinkarnacja która jest ładna, ma lepszy model destrukcji, fizykę itd:

gdzie Max Damage na Konsolach Fizykę ma o dwa poziomy niżej, grafikę też, o destrukcji nawet już nie wspominam. Choć reinkarnacja ma skopaną optymalizację, to myślę że twórcy w Max Damage chcieli po części tego uniknąć.
Raz dając coś mniej więcej podobnego do Reinkarnacji gra na konsolach mogła by chodzić ws 15-20 klatkach, dwa twórcy nie mają jeszcze doświadczenia, wszak zatrzymali się trochę i przez kilkanaście lat robili gry...... karciane....

Wiec wyszli z prawy, może kolejny carmageddon będzie ładniejszy. Aczkolwiek DUCH jedynki i dwójki jest A to już jest COŚ, bo dla fanów gry z pewnością jest to Dobra gra.