Wolfenstein to bez wątpienia bardzo grywalny tytuł. Strzela się świetnie, broń we właściwy sposób reaguje na pociągnięcie cyngla, granaty robią duże bum, a przyjemność z oglądania latających we wszystkie strony kawałków mięcha niebywała. Niestety po pewnym czasie mamy wrażenie robienia w kółko tego samego. Szczególnie dokuczliwe jest wędrowanie ulicami miasta. Gdy bowiem setny raz idziemy tą samą drogą i strzelamy do tych samych przeciwników, cały czar pryska. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, większą część zabawy spędzamy jednak na realizowaniu misji właściwych, te są bez wątpienia bardziej porywające.
Techniczna strona Wolfenstein to na dzisiejsze czasy również standard. Tytuł jest jedynie dobry i w żaden sposób nie stara się dorównywać takim wizualnym gigantom jak BioShock, Gears of War, Modern Warfare czy wreszcie Crysis. Do produkcji gry wykorzystano silnik graficzny id Tech 4, czyli narzędzie użyte między innymi podczas produkcji Enemy Territory: Quake Wars. Engine poddano gruntownym poprawkom i szeregu operacji plastycznych, widać jednak, że mamy do czynienia z leciwą technologią. Modele postaci są zbudowane ze skromnej ilości wielokątów, efekty specjalne są mało porywające, a jakość części tekstur pozostawia wiele do życzenia. Szczególnie jeśli spojrzymy na odleglejsze elementy otoczenia, wówczas najbardziej uwydatnia się ten problem. W grafice dostrzec można jednak sporo różnych ciekawych smaczków. Sam Woal wygląda bardzo dobrze. Po jego aktywowaniu zmienia się wygląd wszystkiego, a dodatkowo różne moce włączają inne filtry kolorystyki. Świetnie prezentują się również wybuchy oraz latające dookoła fragmenty ciał nazistów. Animacja postaci także jest niczego sobie.
Muzycznie i dźwiękowo również nie mam żadnych konkretnych zastrzeżeń. B.J. brzmi naturalnie i lekko tandetnie zarazem, tak samo postaci niezależne, z którymi mamy okazję porozmawiać. Efekty specjalne podczas wybuchów i wystrzałów mają właściwą głębię, a deweloper wykorzystał dźwięk przestrzenny. Dzięki temu nie tylko widzimy, lecz przede wszystkim słyszymy skąd padają strzały. Całość uzupełnia muzyka, zmieniająca się w zależności od obserwowanych na ekranie wydarzeń.
Na koniec został jeszcze tryb rozgrywek wieloosobowych, na którym zawiodłem się najbardziej. Kampania dla pojedynczego gracza to mniej więcej 7 godzin, można zatem przypuszczać, że Wolfenstein zaoferuje porządny multiplayer. Niestety tak się nie stało. Mamy jedynie trzy tryby toczenia bojów: Team Deathmatch, Objective oraz Stopwatch. Pierwszego chyba nikomu nie trzeba wyjaśniać. W drugim jedna ekipa dostaje zadanie, druga próbuje przeszkadzać. W trzecim obie grupy mają zadanie i wzajemnie próbują zrealizować je w jak najkrótszym czasie. Choć w teorii nie wygląda to źle, w praktyce wszyscy biegają i bezsensownie tłuką wszystko co stanie im na celowniku. W rozgrywkach panuje chaos i po prostu odechciewa się grać.
Podsumowując, Wolfenstein to bez wątpienia dobra strzelanka. Niestety nie wywrze ona na graczach tak dużego wrażenia jak genialny wręcz pierwowzór, czy choćby wydane kilka lat temu Return to Castle Wolfenstein. Raven starało się dostarczyć unikatowych doznań, ale zabrakło tego czegoś. Klimat jest nieco sztuczny, nie ma także żadnych epickich i wartych zapamiętania scen. Nowy Wolfenstein to standardowy FPS, okraszony znaną nazwą. Gdyby nie to, wielu graczy przeszłoby obok pudełka z grą całkowicie obojętnie.
Dobra |
Grafika: Id Tech 4 na którym śmiga gra nie jest już pierwszej młodości i to widać. |
Świetny |
Dźwięk: Efekty specjalne nagrano bardzo dobrze. Dialogi są nieco kiczowate, a muzyka pogrywa kiedy trzeba. Jest dobrze, a powinno być jeszcze lepiej. |
Dobra |
Grywalność: Same misje są ciekawe, rozgrywkę psuje jednak ciągłe bieganie po mieście oraz chaotyczny tryb multiplayer. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Pomysł z Woalem był fajny, szkoda, że tak mało jest wykorzystywany. Robi wrażenie bardziej dodatku niż istotnego elementu zabawy. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Część otoczenia można niszczyć, a wybuchy wyglądają bardzo efektownie. Fajny jest też koncept otrzymywania misji w mieście. |
Słowo na koniec: Spodziewałem się gry na poziomie Return to Castle Wolfenstein, niestety Raven nie podołało zadaniu. Czego rezultatem jest jedynie dobra strzelanka, której sprzedaż wspiera znana marka. Bez niej, ich najnowszy projekt przeszedłby bez większego echa. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler