Mortyr: Operacja Sztorm (PC)

ObserwujMam (56)Gram (11)Ukończone (23)Kupię (10)

Mortyr: Operacja Sztorm (PC) - recenzja gry


@ 12.04.2008, 00:00

Wprawdzie Mortyrów już kilka wyszło, ale tak naprawdę pierwsze dwie odsłony nie mają niemal nic wspólnego z częścią trzecią i obecnie opisywaną „czwórką”. Tak naprawdę ten sam pozostał chyba jedynie gatunek i tytuł, a cała reszta uległa zmianie.

Wprawdzie Mortyrów już kilka wyszło, ale tak naprawdę pierwsze dwie odsłony nie mają niemal nic wspólnego z częścią trzecią i obecnie opisywaną „czwórką”. Tak naprawdę ten sam pozostał chyba jedynie gatunek i tytuł, a cała reszta uległa zmianie. W związku z czym, nie ma co porównywać Operacji Sztorm do poprzednich części, a ewentualnie do „trójki”, chociaż to także w zasadzie dwie odmienne gry (jednakże robione przez te same studio City Inteeractive). Ale przejdźmy do konkretów…

Mamy rok 1942. Wojna trwa w najlepsze, a Niemcy prawią światu stosunkowo duże baty. Angielski wywiad opracowuje więc plan, który ma na celu odwrócenie szali zwycięstwa na stronę aliantów, w związku z czym zleca swojemu agentowi, Janowi Mortyrowi, zabójstwo trzech bardzo bliskich współpracowników Hitlera. Będą to panowie Joseph Goebbels, Heinrich Himmler i Herman Goering. Rzecz jasna zakładam, że wszyscy czytelnicy uczęszczali do szkoły i zdają sobie sprawę, że ta historia jest całkowitą fikcją i nic takiego nie miało miejsca. Tak czy owak, takowe podejście do tematu nawet mi się podoba, bo zaczynają mi się nudzić gry wojenne oparte na faktach – troszkę zbyt dużo ich ostatnimi czasy…

Nowy Mortyr: Operacja Sztorm niemal całkowicie różni się od swojego poprzednika wydanego przez City Interactive. Może pamiętacie, że tam rozgrywka toczyła się głównie na otwartych terenach i nie była bardzo „prędka”: to trzeba było się gdzieś przyczaić, ustrzelić kogoś ze snajperki itp. Tutaj sprawa wygląda inaczej – walczymy w zamkniętych pomieszczeniach i autorzy nacisk położyli na zwinne i dynamiczne eliminowanie wielu przeciwników. Mamy więc pełen zakres ruchów umożliwiający nam skuteczną walkę: standardowo – chodzimy, biegamy, kucamy, skaczemy, wychylamy się zza ścian, walczymy wręcz itp. Muszę przyznać, że cała ta koncepcja zrealizowana została w sposób bardzo przyzwoity i ciągłe odstrzeliwanie przeciwników jest naprawdę relaksujące i fajne. W prawdzie nie mamy tu do czynienia z majstersztykiem gier akcji, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, że nowy Mortyr ma w sobie wiele racjonalnego dynamizmu. To wszystko objawia się także w poziomie trudności – w prawdzie do wyboru mamy trzy takowe stopnie, ale mimo wszystko produkcja nie jest wybitnie trudna.

Mortyr: Operacja Sztorm (PC)

I wg mnie dobrze, że tak jest. Nie denerwujemy się bowiem faktem, że ciągle giniemy, co pozwala na delektowanie się swoją „potęgą”. A oczywiście nasz bohater nie należy do łatwych oponentów: kiedy zostanie postrzelony, wystarczy że schowa się gdzieś na chwilkę, a zdrowie samo powróci. Zresztą – same zastrzelenie go też nie należy do najprostszych i ładne kilka kulek przyjąć musi, nim padnie trupem. Niemcy niestety tak potężnie zbudowani nie są i wystarczy celna seria z karabinu maszynowego, by cały ich oddział padł jak kaczki. Warto jeszcze dodać, że mamy możliwość dokładniejszego celowania poprzez przyłożenie oka do celownika oraz dano nam opcję strzału na ślepo. Ta druga możliwość nawet mi się podoba, bowiem stojąc za zasłoną, możemy ostrzelać wrogów nie wychylając się przy tym. Całkiem fajna sprawa, choć lekko niedopracowana. Ogólnie rzecz ujmując, sam motyw eksterminacyjny jest więc po prostu przyjemny i wciągający, w związku z czym Operacja Sztorm nie jest grą nudną.

Karabiny plazmowe, działka laserowe, pistolety jonowe, bomby protonowe, miecze świetlne… Fajnie by było, ale jednak takiego sprzętu tutaj oczywiście nie ma. Mamy za to typowe wyposażenie dla okresu II WŚ. Tak więc postrzelamy sobie z pistoletu Luger, karabinów maszynowych STG44, STEN i MP40, z karabinu Kar98, z Pancerfaustów (chociaż niestety nie do czołgów…), a także podźgamy bagnetem. Nie ma tego w prawdzie bardzo dużo, ale jest to uzbrojenie wystarczające. Trochę też mija się ono z faktami historycznymi, bowiem Luger miał w rzeczywistości 8 nabojów w magazynku a nie 15 jak to ma miejsce tutaj, a w roku 42 nie istniał jeszcze STG44, ale to takie drobiazgi, które w zasadzie niczego nie zmieniają. Podczas gry napotkamy także stacjonarne karabiny maszynowe, jednak zabraknie tutaj czegoś „mocniejszego”, typu działka przeciwlotnicze itp. Ciężko zakwalifikować to jednak do wad, bo w końcu Operacja Sztorm ma charakter produkcji, która nie wymaga tego typu „bajerów”.

Niemcy zachowują się całkiem nie głupio: wcale nie stoją w miejscu kiedy do nich strzelamy, ale też nie biegają jak opętani. Chowają się za ścianami, słupami czy beczkami. Gdy dostają baty, wycofują się do miejsca, gdzie „okopali” się towarzysze by z tamtego miejsca próbować nas załatwić. Poziom ich strzelania także mi się podobał: w prawdzie celują dość dobrze, ale nie na tyle, by ich pokonywanie było gehenną.


Screeny z Mortyr: Operacja Sztorm (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?