Darkstar One (PC)

ObserwujMam (87)Gram (38)Ukończone (10)Kupię (3)

Darkstar One (PC) - recenzja gry


@ 02.10.2006, 00:00
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Dobrych parę lat temu kosmiczne symulatory były znacznie popularniejszym gatunkiem. Graczy powalała na kolana seria Wing Commander, Privateer, czy też kolejne edycje różnorakich X-Wingów oraz Tie Fighterów.

Dobrych parę lat temu kosmiczne symulatory były znacznie popularniejszym gatunkiem. Graczy powalała na kolana seria Wing Commander, Privateer, czy też kolejne edycje różnorakich X-Wingów oraz Tie Fighterów. Niestety po kilku dobrych roczkach przyszedł czas posuchy i biedy. Deweloperzy z różnych zakątków świata starali się co prawda, aby fani kosmicznych wojaży byli zadowoleni, niestety ich produkty były albo zbyt słabe, albo przechodziły bez większego echa. W 2006 roku na szczęście otrzymaliśmy dwa bardzo dobre programy, dzięki których zastępy międzygwiezdnej pustki po raz kolejny zaczną tętnić życiem. Stało się to za sprawą X3: The Reunion oraz Darkstar One. Drugim tytułem z tych wymienionych zajmę się w niniejszej recenzji.

Podchodząc do Darkstar One byłem pełen optymizmu. Fabuła co prawda nie przedstawiała się nadzwyczajnie, lecz robiła wrażenie wystarczająco intrygującej aby przyciągnąć moją uwagę na co najmniej kilkanaście godzin. Głównym bohaterem gry jest młody mężczyzna o imieniu Kayron Jarvis. Kierując jego postacią będziemy musieli odkryć kto stoi za tajemniczym morderstwem ojca, i przy okazji wytłuc wszystkich napotkanych przeciwników. Do tego celu posłuży nam wspaniały statek kosmiczny – jedyny w swoim rodzaju prototyp charakteryzujący się niezwykłymi osiągami oraz całkiem pokaźnym arsenałem broni.

Darkstar One (PC)

Producent programu nie ograniczył się jednak do głównego wątku fabularnego, a co za tym idzie nie jesteśmy ciągnięci za rękę. Gracz może w zasadzie robić to, na co ma ochotę. Jeśli uznasz, że nie interesuje cię znalezienie mordercy ojczulka, możesz rozpocząć gromadzenie majątku poprzez uczciwe zarobkowanie, pracowanie jako najemnik, lub destrukcję wszystkiego co stanie Ci na drodze. W tym ostatnim przypadku zabawisz się w kosmicznego pirata, myślę jednak że każdy się domyślił o co chodzi. Darkstar One to pełna swoboda, i właśnie dlatego cała rozgrywka jest tak fascynująca i ciekawa. Zawsze można znaleźć sobie coś do roboty, niezależnie od nastroju.

Wszystkie przygotowane przez deweloperów zadania są bardzo dobrze przemyślane i nie powodują ziewania. W trakcie jednej misji będziemy eskortować transportowiec, w kolejnej natomiast stawimy czoło grupie piratów. Ostatecznie możemy nawet wysadzić w powietrze potężny krążownik i obserwować jak wszędzie dookoła lewitują jego pozostałości. Pomimo tego, że misje często wymagają latania z jednego końca układu planetarnego na drugi, zawsze pełne są szybkiej i dynamicznej akcji. Wystarczy chwila nieuwagi aby przeciwnik zaskoczył całą naszą flotę powodując zniszczenia, z których ciężko będzie się wygrzebać. Szczęśliwym zrządzeniem losu otrzymaliśmy jednak potężną maszynę, służącą do eksterminacji wszystkiego co się na nas krzywo popatrzy.

Za zgromadzone pieniądze możemy dodatkowo modyfikować cały jego osprzęt. Poprawiamy w ten sposób nie tylko siłę ognia oraz grubość pancerza, lecz również inne elementy takie jak zwrotność, szybkość maksymalna, dopalacz itd. Dzięki wszystkim udoskonaleniom zbudujemy maszynę, z którą każdy będzie się musiał liczyć. Nie należy się jednak zbytnio puszyć zmontowanym straszakiem ponieważ wystarczy kilka konkretniejszych trafień, aby zmienił się w kupę złomu. Przemyślane decyzje, dobre celowanie oraz porządny sprzęt to klucz do sukcesu. Jeśli braknie któregoś z tych czynników nie podziałamy zbyt długo w kosmicznej przestrzeni.


Screeny z Darkstar One (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?