Football Manager 2016 (PC)

ObserwujMam (12)Gram (6)Ukończone (3)Kupię (0)

Football Manager 2016 (PC) - recenzja gry


@ 18.11.2015, 15:06
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Porcja przemyślanych ulepszeń i garść niezłych nowości.

Kolejny sezon piłkarskich zmagań ligowych trwa w najlepsze, a, jako że jest już listopad, w sprzedaży pojawiła się też następna część cyklu Football Manager. Wersja 2016 nie wywraca rozgrywki do góry nogami, nie wnosi też żadnej rewolucji. Ma za to garść nowości, które pozytywnie urozmaicają zabawę.

Zacznijmy od tzw. Fantasy Draft. To sieciowe zmagania menadżerów, czerpiące z cieszącego się ogromną sławą Ultimate Team z cyklu FIFA. Zaczynamy od podstaw – budujemy drużynę, mając do wykorzystania określony wcześniej budżet i piłkarzy z dostępnej puli. Następnie trafiamy do ligi, gdzie rywalizujemy albo ze znajomymi, albo z randomowo dobranymi graczami. Nie pograłem tu zbyt długo, bo jakoś średnio ciągnęło mnie do kopania tyłków przypadkowo dobranych osób, jestem jednak przekonany, że jeśli macie wśród znajomych fanów Football Managera, to zasiadając do rozgrywki w fantasy draft zarwiecie niejedną nockę, a może i nawet stracicie część swojego życia.

Drugą reklamowaną przez twórców nowinką jest tryb pozwalający na stworzenie własnego klubu. Polega to na wybraniu ligi, a następnie "przejęciu" innej drużyny, poprzez zastąpienie jej w ligowej tabeli. Czyli przykładowo po wybraniu Tottehnamu otrzymujemy skład, sezonowy budżet i zaplecze tego klubu, ale możemy zmienić jego nazwę, logo, itp., by następnie walczyć o czołowe lokaty w angielskiej Premier League jako MiastoGier. Co ciekawe, istnieje także opcja edytowania graczy i dodawania nowych w miejsce obecnych kopaczy, ale trzeba tak rozdawać punkty umiejętności, aby nie przekroczyć zakładanego budżetu. Wszystko to wcześniej dało się zrobić z poziomu wbudowanego w grę edytora, ale teraz całość przebiega zdecydowanie sprawniej. Pytanie tylko czy granie zmyślonym klubem, zbudowanym na zgliszczach prawdziwego zespołu, to na pewno aż tak ciekawa opcja?

Wśród innych nowinek, rozbudowano proces kreacji menadżera, czyli osoby, w którą się wcielamy. Oprócz wypełnienia standardowej metryczki z imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia czy narodowością, wybieramy także wygląd postaci. Edytor jest bardzo prosty i pozwala wskazać którąś z domyślnych facjat czy stylów ubioru, ale zawsze coś. Szkoda tylko, że sam model trenera prezentuje się bardzo słabo, zupełnie jakby wyciągnięto go z gry wydanej na początku bieżącego tysiąclecia. Na plus jednak fakt, że osoba menadżera pojawia się przy linii bocznej w trakcie meczu (o ile wybierzemy widok 3D), krzycząc, gestykulując, dając wskazówki graczom.

Skoro wspomniałem o widoku 3D, to, no cóż, wciąż daleko mu do ideału. Mimo że Sports Interactive chwali się dodaniem około 2 tysięcy nowych animacji, to piłkarze nadal hasają po murawie w dość "drewnianym" stylu, a przebieg spotkania obserwuje się raczej z konieczności, a nie z wyraźną satysfakcją. Nie da się jednak ukryć, że ta napływa w momencie zdobycia gola, a kulawe animacje nie odbierają radości z obserwowania momentu, w którym nasz napastnik ładuje piłkę do siatki przeciwnika. Zdaje się, że pewne usprawnienia poczyniono w SI, przez co piłkarze chętniej dostosowują się do naszych zaleceń taktycznych czy zmian w nich podejmowanych w trakcie rozgrywanego spotkania. To ważna nowinka, bo w ubiegłorocznej edycji bywało z tym różnie.


Screeny z Football Manager 2016 (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosRomeus   @   15:49, 18.11.2015
Do dziś chętnie grywam w "FM 2013". Pomimo jego kilku niedociągnięć (też mnie irytują konferencje prasowe, a i silnik meczowy potrafi wycinać dziwne numery) spędziłem przy tym tytule ponad 400 godzin i wciąż mam ochotę na więcej. Jednocześnie zauważyłem, że główną zaletą kolejnych odsłon "FM" jest właściwe aktualizacja piłkarskiej bazy danych. Nowinki typu zmiana koloru i układu interfejsu, czy możliwość tworzenia własnego klubu specjalnie do mnie nie przemawiają. A przynajmniej nie na tyle, by wydawać co listopad 120-150 pln. Postanowiłem więc, że kolejne wersje FM-a będę nabywał co trzy lata, ale teraz jednak się waham i chciałbym sprawdzić to steamowe demo. W związku z tym mam pytanie do Recenzenta - "Czy pozwala ono na rozegranie chociaż jednego pełnego sezonu?"
0 kudosDirian   @   16:03, 18.11.2015
Nie ogrywałem tego dema, więc nie wiem.
0 kudosJackieR3   @   16:39, 18.11.2015
Heh.Ja ciągle przy FM 2010 jestem i chyba jeszcze parę lat zostanę. Szczęśliwy
0 kudosgeass   @   15:49, 19.11.2015
Ja tam nie wiem co wy macie za problem z tymi konferencjami. Ja tam jak już widzę ze pytania się powtarzają (czyt. nuda) to używam przycisku "wyślij asystenta" i mam to z głowy w ogóle Dumny
Najwięcej czasu tak naprawdę schodzi na początku jak się trafia do jakiegoś klubu. Z reguły trzeba wywalić połowę sztabu szkoleniowego i zatrudnić jakichś sensownych ludzi. To samo ze składami. Jak już się to wszystko wyprostuje to rozgrywka w zasadzie sprowadza się do klikania dalej dalej dalej i przechodzenie od meczu do meczu. Co wbrew pozorom i tak daje wiele radochy Uśmiech
0 kudosRomeus   @   16:41, 19.11.2015
No niby tak, ale jak wysyłałem asystenta to mi czasem jakieś bzdury gadał i zaraz potem okazywało się, że np. kluczowemu zawodnikowi morale spadało przed ważnym meczem, bo "negatywnie zareagował na wypowiedź asystenta". Poza tym jak się na konferencjach pozytywnie wypowiadasz o innych trenerach to rośnie szansa na transfer jakiegoś dobrego piłkarza z ich klubów do twojego. Więc sam muszę w nich brać udział, choć nie lubię, bo pytania albo "od czapy", albo w opcjach brakuje odpowiedzi, której bym chciał udzielić i muszę kombinować, co powiedzieć, żeby mi się np. kapitan zespołu nie obraził. :-)
0 kudosgeass   @   22:57, 21.11.2015
Cytat: Romeus
No niby tak, ale jak wysyłałem asystenta to mi czasem jakieś bzdury gadał i zaraz potem okazywało się, że np. kluczowemu zawodnikowi morale spadało przed ważnym meczem, bo "negatywnie zareagował na wypowiedź asystenta". Poza tym jak się na konferencjach pozytywnie wypowiadasz o innych trenerach to rośnie szansa na transfer jakiegoś dobrego piłkarza z ich klubów do twojego. Więc sam muszę w nich brać udział, choć nie lubię, bo pytania albo "od czapy", albo w opcjach brakuje odpowiedzi, której bym chciał udzielić i muszę kombinować, co powiedzieć, żeby mi się np. kapitan zespołu nie obraził. :-)


E tam. Pierwszą rzecz napisałem już w poprzednim komentarzu. Że trzeba wywalić połowę sztabu szkoleniowego i zatrudnić odpowiednich ludzi. Jak masz asystenta co się nie potrafi wypowiedzieć to go zmień Dumny Możesz też ewentualnie zredukować wysyłanie asystenta na konferencje przed meczami ze słabszymi klubami, a z tymi lepszymi już powiedzmy że możesz brać udział osobiście. Poza tym to jest FM i tego nie ogarniesz. To że jakiś grajek negatywnie zareaguje na jakąś wypowiedź wcale nie oznacza że zagra gorzej. Na swoim przykładzie widzę, a gram już w FM kilka lat (w zasadzie to od CM4), że nie ma to żadnego znaczenia. Zawodnik może promieniować radością z Twojej wypowiedzi a ostatecznie w meczu zagra kupę Dumny
Co do transferów, to szczerze praktycznie ich nie robię. Na początku przygody z klubem zawsze wywalam połowę sztabu szkoleniowego + przebudowuję skład a nawet składy. Przez pierwsze 2 - 3 sezony faktycznie z transferów korzystam, ale generalnie poza tymi z przebudowy. W 3 sezony zmieniam praktycznie 3/4 drużyny drugiej, B czy jakkolwiek nie jest ona nazwana. I tu się kończą transfery, bo w ciągu następnych 2 lub 3 sezonów gram praktycznie tym samym składem z ewentualnymi drobnymi korektami, a później mam samą darmochę ze szkółki aż przychodzi taki okres gdzie gram praktycznie samymi wychowankami. Gram Porto więc to też trochę kwestia tego jaką masz bazę treningową itd. Nie musisz koniecznie takimi składami rok rocznie wygrywać ligi mistrzów, ale na dominację na ligowych podwórkach zawsze mi wystarczało, więc mogę powiedzieć że się to sprawdza. Nie ma też szczególnej obawy, że jakieś Reale, City czy inne PSG będą Ci podkupywać zawodników i zostaniesz z niczym bo z czasem zawodnicy tak Cię szanują że nie wyobrażają sobie biegać po boisku przy innym szkoleniowcu Uśmiech Nawet jest trochę problem jak masz uber ofertę i ją akceptujesz żeby się za chwilę dowiedzieć, że zawodnik odrzucił możliwość przenosin, bo woli zostać Dumny
0 kudosRomeus   @   12:14, 23.11.2015
Wiesz, ja gram trochę w innym stylu. Interesuje mnie właściwie tylko model "od zera do bohatera". Zawsze biorę jakiś klubik z najgorszej ligi i mozolnie pnę się w górę. Na początku jest naprawdę trudno i wtedy każda rzecz ma znaczenie. Z moich obserwacji wynika, że gorsze morale jednak przekłada się wtedy na grę. No chyba, że akurat jestem mistrzem motywowania albo mój zespół zdoła jakimś cudem wygrać mecz z silniejszym rywalem, bo wpadnie fuksiarska bramka lub ktoś z drużyny przeciwnej dostanie czerwoną kartkę. Zgadzam się, że kluczowy jest początek i dobre kilka godzin zajmuje mi zawsze przemodelowanie sztabu szkoleniowego, transfery i opracowanie taktyk. Problem jednak w tym, że mały klubik nie ma pieniędzy i bardzo trudno dobrać akurat takiego asystenta, któremu można by zaufać. Jak ma w statystykach "kierowanie zespołem" i jeszcze jakiś atrybut powyżej "10" to już jestem szczęśliwy, choć przecież do "20" bardzo daleko. Podobnie jak Ty preferuję dużo transferów na początku i potem tylko jak trafi się jakiś super grajek po niskiej cenie. Najbardziej lubię brać młodziaków i szkolić ich na klasowych zawodników. Problem w tym, że przy kiepskiej bazie treningowej i słabym zapleczu medycznym jest to trudne (bo zawodnik rozwija się wolniej i dłużej leczy kontuzje), a poza tym jak już uda Ci się zrobić z jakiegoś trampkarza dobrego piłkarza to zaczyna Ci marudzić, że chce do większego klubu i musisz mu więcej płacić, a za bardzo nie ma z czego. :-) Trzeba się więc nieźle napocić, rozmawiać, negocjować, ryzykować i wywalać czasem dwóch niezłych, żeby zachować jednego świetnego itp. itd. Ale jak mimo wszystko udaje Ci się awansować do coraz wyższych lig... noooo to jest duża radość. :-) Teraz właśnie szósty sezon prowadzę szkocki półzawodowy klubik "Montrose". Z ostatniej, czwartej ligi awansowałem przez ten czas do ichniej drugiej. I obecnie ciężko walczę, żeby obronić się przed spadkiem. Także do FC Porto trochę mi brakuje, ale nie tracę nadziei... :-) pzdr.
0 kudosgeass   @   15:35, 25.11.2015
Cytat: Romeus
Wiesz, ja gram trochę w innym stylu. Interesuje mnie właściwie tylko model "od zera do bohatera". Zawsze biorę jakiś klubik z najgorszej ligi i mozolnie pnę się w górę. Na początku jest naprawdę trudno i wtedy każda rzecz ma znaczenie. Z moich obserwacji wynika, że gorsze morale jednak przekłada się wtedy na grę. No chyba, że akurat jestem mistrzem motywowania albo mój zespół zdoła jakimś cudem wygrać mecz z silniejszym rywalem, bo wpadnie fuksiarska bramka lub ktoś z drużyny przeciwnej dostanie czerwoną kartkę. Zgadzam się, że kluczowy jest początek i dobre kilka godzin zajmuje mi zawsze przemodelowanie sztabu szkoleniowego, transfery i opracowanie taktyk. Problem jednak w tym, że mały klubik nie ma pieniędzy i bardzo trudno dobrać akurat takiego asystenta, któremu można by zaufać. Jak ma w statystykach "kierowanie zespołem" i jeszcze jakiś atrybut powyżej "10" to już jestem szczęśliwy, choć przecież do "20" bardzo daleko. Podobnie jak Ty preferuję dużo transferów na początku i potem tylko jak trafi się jakiś super grajek po niskiej cenie. Najbardziej lubię brać młodziaków i szkolić ich na klasowych zawodników. Problem w tym, że przy kiepskiej bazie treningowej i słabym zapleczu medycznym jest to trudne (bo zawodnik rozwija się wolniej i dłużej leczy kontuzje), a poza tym jak już uda Ci się zrobić z jakiegoś trampkarza dobrego piłkarza to zaczyna Ci marudzić, że chce do większego klubu i musisz mu więcej płacić, a za bardzo nie ma z czego. :-) Trzeba się więc nieźle napocić, rozmawiać, negocjować, ryzykować i wywalać czasem dwóch niezłych, żeby zachować jednego świetnego itp. itd. Ale jak mimo wszystko udaje Ci się awansować do coraz wyższych lig... noooo to jest duża radość. :-) Teraz właśnie szósty sezon prowadzę szkocki półzawodowy klubik "Montrose". Z ostatniej, czwartej ligi awansowałem przez ten czas do ichniej drugiej. I obecnie ciężko walczę, żeby obronić się przed spadkiem. Także do FC Porto trochę mi brakuje, ale nie tracę nadziei... :-) pzdr.


E tam. Prowadzenie Porto czy tam jakiejś drużyny no name jest dość podobne. Różni się w zasadzie jednym. Twój zarząd stawia Ci za cel utrzymanie w lidze lub coś w tym stylu. W Porto w lidze wszyscy chcą zwycięstwa, więc też nie jest łatwo. Też znam ten problem, że mam fajnego grajka ale nagle puka do mnie jakieś $ity czy inne P$G i mój grajek od razu praktycznie chce lepszy kontrakt albo transfer. Normalka w tej grze Uśmiech Praktycznie 0 jakiejkolwiek lojalności, wszyscy tylko chcą pieniądze Dumny No i jak masz trochę wyrównaną kadrę to ciągle ktoś płacze że nie gra wystarczająco dużo. Ja wtedy najczęściej tracę cierpliwość i żegnam takiego grajka, bo mnie to irytuje jak ktoś mi jęczy albo wręcz grozi. Ja tam rządzę i koniec Dumny Warto też ściągać ludzi z wolnego transferu. Właśnie sobie załatwiłem bramkarza za darmo bo się muszę pozbyć Casillasa gdyż ma za wysoką pensję jak na moje standardy w klubie. Każdy ma swoje problemy Uśmiech
0 kudosRomeus   @   12:24, 26.11.2015
Cytat: geass
Ja wtedy najczęściej tracę cierpliwość i żegnam takiego grajka, bo mnie to irytuje jak ktoś mi jęczy albo wręcz grozi. Ja tam rządzę i koniec Dumny Warto też ściągać ludzi z wolnego transferu. Właśnie sobie załatwiłem bramkarza za darmo bo się muszę pozbyć Casillasa gdyż ma za wysoką pensję jak na moje standardy w klubie. Każdy ma swoje problemy Uśmiech


Ja tam najpierw delikatnie podchodzę. Przekonuję takich, jacy są dla mnie ważni i że zrealizują w moim klubie absolutnie wszystkie swoje ambicje itp. Jak dalej się stawia to trudno - walę pięścią w stół i wystawiam na listę transferową. Po czym... nierzadko kończy się tak, że dostaję komunikat "Zero Zainteresowania" i pan gwiazdor wysyła mi dyskretną prośbę o zdjęcie z listy transferowej. Już niejednego tak przetrzymałem... :-) "Wolne transfery" - owszem, również bardzo lubię. Warto polować, często coś się upoluje... Ale jednak obstaję przy tym, że klubem "no name" gra się trudniej... Możesz cuda robić, na głowie stawać, a i tak wiele razy masz taką sytuację, że na 5-10 minut przed końcem wygranego lub zremisowanego meczu przeciwnik wbija Ci gola i przegrywasz... kolejny już raz. Morale spada, najlepsi grajkowie stękają, że chcą odejść, kibice są wściekli, zarząd "wyraża zaniepokojenie", a Ty nie możesz nawet przyzwoitych trenerów pozatrudniać, bo klub ma za niską renomę i nikt nie będzie sobie psuł reputacji pracując w "czymś takim". Normalnie tylko klawiaturą prasnąć o ziemię... :-)

PS
A takich, co to grają przeciętnie i nie chcą ani na krok ustąpić w negocjacjach finansowych to i ja wywalam bez zmrużenia oka. Ostatnio się właśnie pozbyłem lewego obrońcy/pomocnika. Niby jeszcze młody był, rozwojowy, ale grał przeciętnie, za to kasy ciągle mu było mało i miał jeden z najwyższych kontraktów. No to go wygrzmociłem z klubu i wstawiłem juniora. Na razie sporo błędów robi, ale przynajmniej budżetu mi nie rujnuje. :-)
Dodaj Odpowiedź