I to właśnie ta nieliniowość jest głównym atutem nowej Civki. Nikt z góry nie narzuca Ci wynajdowania pisma, potem koła i tak – nomen omen – w koło Macieja. Wejście w erę stopów metali nie potrzebuje przebrnięcia przez epokę kamienia łupanego. Między innymi dlatego Beyond Earth nie jest samodzielnym DLC lub klasycznym dodatkiem powiązanym z podstawką!
Żeby rozgrywka nie była zbyt monotonna, deweloperzy wrzucili do niej system zadań. Misje, które aktywują się losowo, są dosyć proste w wykonaniu i nie sprawiają większych problemów – niemniej jednak całkiem sprawnie przekazują delikatnie nakreśloną historię ludzkości zasiedlającej nieprzyjazne otoczenie. Nagrodą za nie mogą być np. surowce. Nie jest to tak satysfakcjonujące zajęcie, jak moglibyśmy sobie wyobrażać – skutecznie urozmaicają zabawę, lecz szału nie robią.
Podobne odczucia mam względem satelitów, czyli kolejnego ciut drobniejszego „ficzera”. Co jakiś czas mamy okazję wystrzelić takie urządzenie na orbitę nowego domu. Spełnia to kilka funkcji, lecz najważniejszą są premie do pól, nad którymi takie ustrojstwo się znajduje. Dzięki temu możemy wyciągnąć więcej minerałów, tudzież surowców, z poszczególnych miejsc, a co za tym idzie – jeszcze lepiej rozwinąć dane miasto. W ogólnym rozrachunku satelity są, wbrew pozoromm pomocne, więc warto starać się o jak największą ich liczbę.
Naturalnie cały szkielet rozgrywki, od wieków eksploatowany przez kolejne części Cywilizacji, pozostał nietknięty. Oprócz naszej kolonii na mapie lądują inne, reprezentujące poszczególne – faktycznie istniejące – kraje. Francuzi, Niemcy czy też Afrykanie – wszyscy zagoszczą na tym samym globie. Dyplomacja, sojusze, wojny oraz szlaki handlowe nadal są z nami, więc o te elementy nie musicie się martwić. To nadal "stara, dobra" Cywilizacja.
Beyond Earth, względem poprzedniczki, zdecydowanie różni się zaś graficznie. Mam na myśli głównie stylistykę, albowiem sam silnik grafiki nie uległ radykalnej zmianie. Jedynie na interfejs naniesiono kilka lekkich poprawek, aby graczowi było lepiej manewrować pomiędzy świeżymi opcjami. Tak czy siak – kurs obrany przez projektantów z Firaxis jest niezaprzeczalnie dobry. Futurystyczny sznyt, trafnie dobrana kolorystyka i „własne” podejście do tematu przyszłości ludzkości, powodują, że quasi-kontynuacja Alpha Centauri prezentuje się na ekranie monitora naprawdę fajnie!
A muzyka? Oprawa muzyczna świetnie współgra z grafiką, nadając tonacji lekkiego niepokoju podczas eksploracji nowego, niezbadanego otoczenia.
Zakończenie to doskonała pora na zadanie sobie pytania: Czy gra Sid Meier’s Civilization: Beyond Earth tak naprawdę powinna być dodatkiem do „piątki”? Zdecydowanie nie! Mimo iż liczba zmian nie jest zatrważająca, to i tak wystarczająca do wydania oddzielnego produktu. Za tym przemawia także sama tematyka – nie jesteśmy przecież ponownie wrzucani na sam początek, a tworzymy historię we wszechświecie. Nową historię. Produkcję Firaxis szczerze polecam fanom serii, a tym bardziej ludziom, którzy z Cywilizacją nie mieli styczności – gra jest bardzo przystępna dla nowych graczy!
Świetna |
Grafika: Oprawa graficzna przykuwa uwagę swoją stylistyką - głównie futurystycznym sznytem. Sam silnik pozostał bez zmian. |
Dobry |
Dźwięk: Muzyka świetnie działa na wyobraźnię grającego, stwarzając aurę tajemniczości nad nieznanym lądem. |
Świetna |
Grywalność: Jeszcze jedna tura i idę spać. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Quasi-sequel stareńkiego Alpha Centauri. Od Sida Meiera. I Beyond Earth również. Mogło się nie udać? |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Na polach możemy znaleźć m.in. trującą jednostki miazmę, co skutecznie wymusza zręczne manewrowanie pomiędzy heksami, nawet kiedy nie walczymy. |
Słowo na koniec: Beyond Earth to kawał dobrej, futurystycznej strategii. Alpha Centauri wydaje się niepobite, ale próba była zacna. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler