Nie wszystkim spodobają się również ułatwienia procesu rozwoju. Budując drogę, uzbrajamy bowiem jednocześnie okolicę. Nie ma potrzeby stawiania osobno słupów elektrycznych, kanalizacji itd., jednym to może nie pasować, inni stwierdzą, że jest ok. Jak dla mnie, czegoś brakuje. Niby czas, który poświęcaliśmy wcześniej na dokładanie rur, czy przewodów elektrycznych, teraz pożytkujemy na przykład na dyplomację, ale wolałbym mieć kontrolę nad tym co się dzieje, zamiast tylko naciskać przyciski. Obecny patent istotnie ogranicza np. kształt miasta. Zbudowanie i utrzymanie przedmieści jest praktycznie nierealne. Wcześniej, czy później dochodzi do sytuacji, w której mieszkańcy stoją godzinami w korku. Jeśli zdecydujemy się na rozbudowę drogi, zwiększymy automatycznie zagęszczenie ludności, albowiem zastosujemy bardziej przepustową kanalizację i przewody elektryczne. To natomiast sprawi, że na niegdyś zielonych terenach, usianych okolicznymi domkami, pojawią się wysokie wieżowce. Stajemy zatem przed ciężkim wyborem, albo zlikwidujemy korki, niszcząc charakter miasta, albo zostawimy korki, narażając się na marudzenie ludzi.
Oczywiście wszystkie tereny, jak i struktury posiadają zależności. Fabryki potrzebują wykształconych pracowników, a tych dostarczają szkoły. Rozwijające się biznesy wymagają coraz większej liczby wydających pieniądze, to natomiast sprawia, że konieczne są apartamenty i ogólny postęp w stopie życia mieszkańców. Konieczne jest ciągłe rozbudowywanie struktur. Dla przykładu, szpital, który z początku radzi sobie bez problemu, może w pewnym momencie przestać poprawnie funkcjonować ze względu na zbyt dużą liczbę pacjentów. Musimy wtedy go rozbudować, inaczej ludzie mogą zacząć uciekać do miast obok, a w rezultacie populacja zacznie spadać. Na szczęście budynki da się, dodając do nich pomniejsze rozszerzenia. Dzięki temu zwiększamy ich funkcjonalność, nie tracąc tak cennej powierzchni do zabudowy.
Osoby, które lubią statystyki poczują się jak u siebie w domu – jest ich całe mnóstwo i choć też je uproszczono, akurat ten element zrealizowano poprawnie. Interfejs jest przejrzysty, a najważniejsze informacje wyświetlane są w formie ikonek na ekranie. Dzięki temu wiemy, że wzrasta np. poziom zanieczyszczeń, mieszkańcy są z jakiegoś powodu niezadowoleni, albo doszło do katastrofy. Wszystko działa całkiem sprawnie i jest łatwe do ogarnięcia. Samo rozmieszczanie poszczególnych terenów, czy to pod zamieszkanie, czy pod komercję, czy przemysł, jak również budowanie dróg, parków itd., jest banalnie proste. Co ciekawe, nie jesteśmy zmuszeni trzymać się jakiejś tam siatki, narzuconej na oddany do dyspozycji obszar. Nie ma wymogu budowania tylko w prostych liniach i łączenia dróg pod kątem prostym. Nic nie stoi na przeszkodzie by postawić estetyczne serpentyny i przedmieścia rodem z „Gotowych na wszystko.”
Samych budowli jest sporo, a oglądanie rozwijającego się miasta sprawia sporo przyjemności. Gracz czuje połączenie z wirtualnymi mieszkańcami. Klikając na poszczególne struktury można usłyszeć co się w nich dzieje. Po wybraniu śledzenia jakiegoś ludka, obserwujemy jego codzienną rutynę i przemyślenia. Policjanci ścigają złodziei, straż jedzie do pożarów, ludzie chodzą do szkół itd. Widać, że SimCity było w zamyśle dużym projektem. Nie wszystko się jednak udało, bo gra szybko się nudzi. Miasta, ze względu na skromny teren zabudowy, najczęściej są takie same. Przeskakiwanie pomiędzy lokacjami się nie sprawdza, a wymaksowanie danego obszaru to zaledwie około 10 godzin. Po tym czasie można w sumie zacząć zabawę w dyplomatę, ale ta, ze względu na niedziałające poprawnie serwery jest mocno utrudniona.
Jeśli chodzi o technikalia, pomijając rzecz jasna, przeróżne błędy i problemy, jest całkiem w porządku. Miasta prezentują się bardzo ładnie, interfejs jest przejrzysty, a podczas zabawy cały czas pogrywa przyjemna muzyka. Bardzo fajnie wyglądają przeróżne katastrofy – widać, że deweloper się przyłożył i stworzył coś na miarę dzisiejszych czasów, jednocześnie zachowując charakterystyczny wygląd hitu sprzed lat. Nie ma szaleństwa, ale na pewno jest dobrze.
Dotarliśmy do finału, tej jakże ciężkiej recenzji. Napisałem na samym początku, że niniejszy tekst nie zostanie opatrzony finalną notą, albowiem nie mam pojęcia co konkretnie wystawić i wolę się wstrzymać do momentu, kiedy deweloper naprawi wszystkie niedociągnięcia i błędy. Jestem pewny, że to wreszcie nastąpi. Natenczas nie mógłbym wystawić więcej niż 5/10. Dlatego, że choć sama gra jest znośna – przynajmniej na jeden raz – to granie nastręcza mnóstwa irytacji i uważam, że wyciąganie od ludzi pełnej kwoty za w połowie dopracowany produkt jest nie fair. Electronic Arts cisnęło by zdążyć przed końcem roku fiskalnego, kiedy ewidentnie widać, że SimCity powinno być jeszcze przynajmniej kilka tygodni testowane i dopracowywane.
Świetna |
Grafika: Całkiem przyjemna oprawa. Interfejs jest przejrzysty, miasta ładne, a efekty specjalne pojawiają się tam, gdzie ich potrzeba. |
Dobry |
Dźwięk: Nic szczególnego, ale swoje zadanie spełnia. |
Przeciętna |
Grywalność: W tym momencie grać się praktycznie nie da. A nawet po załataniu błędów, boję się, że to tytuł na kilka, może kilkanaście godzin. Nie widzę potencjału, który drzemał w poprzednikach. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Pomysł zależności pomiędzy miastami jest fajny. Pomysł zmniejszenia obszarów miast i wielu ułatwień już niekoniecznie. |
Słaba |
Interakcja i fizyka: Wiele elementów gry nie działa, albo działa czasami. To całkowita loteria. |
Słowo na koniec: Tak, jak wspominałem w recenzji. Nie jestem w stanie ocenić gry w obecnej postaci. Kiedy błędy zostaną załatane, być może skuszę się na finalną notę. Natenczas, maksimum to byłoby 5. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler