Po rozpoczęciu właściwiej już rozgrywki, Earth Defense Force: Insect Armageddon objawi nam się jako trzecioosobowa gra akcji. Każdorazowo rzuceni zostaniemy do pewnego wycinka miasta zaatakowanego przez obcych, gdzie wykonamy narzucone nam zadania i – jak można zgadywać – wybijemy całą masę różnego rodzaju robactwa. Nic skomplikowanego.
Sama rozgrywka do najciekawszych raczej nie należy. Rozwalanie dziesiątek (i setek) robali przez pierwsze kilkanaście minut może wydawać się całkiem niezłą zabawą, ale raczej nie potrafiłem takich odczuć utrzymać przez dłuższy czas. Insect Armageddon okazuje się bowiem produktem prostym, raczej sztampowym (mimo sporego dynamizmu) i – niezbyt widowiskowym. Po godzinie jednorodnej mordowni miałem już lekko dosyć tej nijakiej zabawy i nie sądzę, by Wasza cierpliwość wyczerpała się później.
Na szczęście (?) Earth Defense nie jest grą szczególnie długą, bo złożoną z 15 misji. A i ta relatywnie niska liczba nie gwarantuje chęci ukończenia gry całej, bowiem wszystkie zadania przed jakimi staniemy są do siebie wręcz bliźniaczo podobne. Praktycznie każde z nich polega na docieraniu z punktu „a” do punktu „b”, odnajdywaniu zestrzelonych aeroplanów i - rzecz jasna - masowej eksterminacji wrogich insektów. Bardzo szybko wdziera się tu monotonia a Earth Defense Force nie potrzebuje wiele czasu, by odkryć przed graczem wszystkie swoje karty.
Niewiele pomagają też takie „urozmaicenia”, jak regularnie pojawiające się nowe jednostki wroga, objawiające się kolejno z postępem w grze. Na armię obcych złożą się gigantyczne pająki, pająki opancerzone, jakieś humanoidalne, duże roboty, statki powietrzne, wielkie osy, olbrzymie, mechaniczne pajęczaki, statki-matki itd… Wprawdzie jakoś szczególnie dużo tego wszystkiego nie ma i ciężko mówić o nadzwyczajnej różnorodności gatunkowej kosmitów, ale od biedy można taką ilość przeżyć.
Trzeba też dodać, że podczas trwania większości misji będziemy mogli zasiąść za sterami różnych machin bojowych – począwszy od zwykłych, stacjonarnych działek, poprzez czołgi, a na potężnych mechach kończąc. To wprawdzie także nie jest coś co nadzwyczaj pobudza rozgrywkę do życia, ale takie zabawki na pewno dodają jej nieco smaku. Dobrze jeszcze wspomnieć, że niekiedy przyjdzie nam obsługiwać działko przytwierdzone do lecącego aeroplanu. W takiej sytuacji machina co prawda wykona lot automatycznie, ale my – w dość przyjemny sposób – będziemy mogli eliminować insekty z jego kokpitu. Ten element również trudno uznać za coś wyjątkowo ciekawego, mimo to zawsze stanowi jakieś dodatkowe przeżycie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler