Gromadzenie poszlak faktycznie jest najlepszym elementem gry, potem walka, klimat i... to tyle. Jedynka bardzo mi się podobała ze względu na kreację głównego bohatera i atmosferę mrocznej tajemnicy, którą to elementy sequel zwyczajnie psuje. Ze śledczego walczącego kiedyś o przeżycie zrobiono pijaka-zakapiora, przypominającego Sama Fishera z pierwotnej koncepcji SC: Badzieviction. Nawet interesujący główny motyw skąpano w morzu bredni i bzdur, otaczając irytującego protagonistę idiotami. Końcówka (słaba zresztą) mówi sama za siebie - ciąg dalszy nastąpi, a że niedawno przebąkiwano o "trójce", zaczynam się o nią bać, bowiem część druga podąża w niebezpiecznym kierunku - po równi pochyłej, na którą swego czasu wkroczyła inna słynna seria wykreowana przez Monolith, czyli F.E.A.R. Condemned 2 w stosunku do oryginału mocno przypomina Project Origin względem swego pierwowzoru - jest dosadniej, z większym natężeniem akcji, za to miejscami aż słabo i idiotycznie. Na dodatek oprawa graficzna jest dość nierówna - całość oczywiście jest skąpana w szaroburej kolorystyce, ale zdarzają się lokacje zwyczajnie paskudne, a prędkość animacji niekiedy spada zauważalnie poniżej 30 FPS-ów (na PS3; nie wiem, jak jest na X360). Reasumując - Monolith zaczęło zabijać kolejną, świetną serię...