Shenmue I & II (Xbox One)

Pierwsze Shenmue mam już za sobą. Po początkowych bojach ze sterowaniem zacząłem cieszyć się grą i muszę przyznać - ale to musiało robić WOW! w swoim czasie! Ujmuje niesamowita filmowość i drobiazgowość - Ryo podejmuje bardzo ludzkie, codzienne interakcje, bowiem nie tylko rozmawia z ludźmi, ale nawet znajduje pracę. Wszystko oparto na cyklu dobowym - rano wstajemy, robimy swoje za dnia, a do wielu miejsc można się dostać tylko o określonych porach. Dodatkowo trzeba wracać do domu o sensownej porze i jeszcze znaleźć chwilę na trening - trochę się tu bowiem walczy i chociaż sterowanie jest drewniane, ilość dostępnych combosów imponuje.

W ogólnym rozrachunku pokochałem Shenmue - za jego prostą fabułę, ale opowiadaną w fantastycznie przegadany, kampowy sposób, za charakterystyczne postaci, za świat gry i pomysły. Oczywiście jedynka to tylko wstęp do właściwej opowieści i gdyby nie kolejna fantastyczna promocja na dostęp do GamePassa, już szarpałbym w dwójkę. Polecam.

UPTADE:
Dwójka też już za mną, nawet wbiłem calaka, ale umęczyła mnie, zwłaszcza pod koniec, okrutnie. Nawet jak na standardy Shenmue jest na siłę wydłużona i mogę sobie tylko wyobrazić miny fanów lata temu, którzy i być może słyszeli, że historia w 2 częściach się nie zamknie, ale z pewnością nie byli świadomi czasu, jaki będą musieli czekać na kolejną.