Niedoceniona produkcja. W tej grze główne skrzypce gra historia, za nią dialogi z systemem RPG i walką. Dawno gra ze średniej półki mnie tak nie wciągnęła, a ogólne zakończenie wraz z plot twistami (nie wspominając o pięciu zależących od jednej z dwóch głównych postaci) zrobiło na mnie wrażenie. 38 godzin grania Alesterem Sarwyckiem i Morsem razem z DLC opowiadającym o genezie przydomka Westforda - Rzeźnika. Zdecydowanie polecam, jeśli ktoś lubi klimat dzieł George'a R.R. Martina i nie tylko. Warto również znać historię sagi lub serialu, bo daje to większy pogląd na świat gry, który mimo bycia dość korytarzowym skrywa różne sekrety i zwykle dodatkowe ścieżki, które odkrywamy w czasie przygrywania nam muzyki bezpośrednio wziętej z serialu.
Przydługie dialogi? Cóż, to gra RPG, a nie slasher akcji. Akurat tutaj dobrze wyważono rozmowy, walkę taktyczną oraz eksplorację (czyli nie wciśnięte na siłę zadania poboczne, wizyty u handlarzy oraz ulepszanie postaci), po trochę każdego.
A do czego można się przyczepić? Do kwestii technicznych. Grafika jak na swoje czasy niezła, choć szwankują animacje, a sam silnik od Epic Games pozwala na zdecydowanie większe pole do popisu w oprawie wizualnej. No i nieszczęsna kamera, która przy większej ilości postaci na ekranie dostawała czkawki, przez co można było zapomnieć o płynnym rozglądaniu się.
Tak czy inaczej Gra o Tron jest zdecydowanie lepszym wyborem od oscylujących między przeciętnością a słabością tytułów pokroju The First Templar czy The Cursed Crusade, które wyszły w podobnym czasie.
Ocenianie gry na podstawie chwili z nią spędzonej jest mało poważne, dlatego kończąc całość mogę śmiało stwierdzić, że Gra o Tron zdecydowanie zasługuje na dobrą ocenę.