Bądźmy jednak uczciwi - zmarnowaliśmy (choć bardzo lubię powiedzenie, że czas, który przyjemnie tracisz, nie jest stracony) podobną ilość godzin/dni/tygodni w swoim życiu, z tą tylko różnicą, że na różne gry. Kwestia charakteru i gustu. Tak jak z pracą i hobby, jedni szukają coraz bardziej niebezpiecznych sportów ekstremalnych, inni są szczęśliwi w pracy jako księgowi czy bibliotekarze.
Wrażenie robi natężenie, ale to już zostało wspomniane w temacie, że wcale nie musi oznaczać, że gość (też tak zawsze macie, że dopóki nie zostanie udowodnione inaczej, to każdy gracz/internauta jest dla Was białym facetem?
) faktycznie ciągle siedział przed komputerem.