Limbo [recenzja]

Offline
guy_fawkes //grupa Stara Gwardia » [ Hamster\'s Creed (exp. 8909 / 10800) lvl 13 ]0 kudos



Obrazek



Dzieci rzadko obsadza się w roli bohaterów horrorów, przynajmniej te normalne, a nie obarczone połową chromosomów z piekła rodem czy widujące dawno zmarłych zbawców Nakatomi Plaza. Przyjęło się, iż to dorosłych powinno się ćwiartować, odrywać im kończyny igrając z ich receptorami bólu, lecz od milusińskich wara. Wszelkie przejawy okrucieństwa wobec nich uznaje się za chore i wynaturzone, co jest oczywiście całkowicie słuszne. Nie znaczy to jednak, że dzieci są wolne od strachów – pod niejednym łóżkiem i w niejednej szafie czai się bowiem koszmar który tylko czeka, by się urzeczywistnić.



Obrazek


Wpłynąłem na mokrego przestwór lasu...



L.A.S. NOIRE
I właśnie czymś takim jest Limbo – podróżą małego chłopczyka przez mroczny, śmiertelnie groźny las (i nie tylko) jego sennych majaków. Nie znamy imienia głównego bohatera, do pewnego momentu nie wiemy nawet, czy wędrówka przez knieje dalece niebezpieczniejsze, niż te odwiedzone przez Bilbo Bagginsa, ma jakikolwiek cel. Wiemy natomiast jedno: malcowi nie grozi jedynie narobienie w gacie ze strachu, ponieważ puszcza nie zna litości – pełno w niej pułapek, zdradliwych miejsc i nawet względnie spokojna okolica pod wpływem nieuważnie postawionego kroku może w momencie stać się areną kaźni. Jakby tego było jeszcze mało, chłopca ściga wielki pająk. Jest pewna hipnotyzująca gracja w ruchach stwora, nie pozwalająca oderwać wzroku od jakoby niedbale stawianych, gibkich odnóży, dopóki te nie nadzieją na siebie malca niczym szaszłyk. To za pierwszym razem, bo za drugim już wiemy, żeby trzymać się z daleka od tego przerośniętego amatora much.



Obrazek


Na kłopoty z kręgosłupem najlepszy jest pajączek



W TYM SZALEŃSTWIE JEST METODA
Karma, sprzężenie zwrotne – jak zwał tak zwał, w każdym bądź razie nasz filigranowy bezimienny, choć sam w sobie bezbronny, dzięki sile intelektu potrafi się odgryźć swojemu nemezis, i nie tylko jemu. Szare komórki są w stanie podczas sesji z Limbo zaczerwienić się z wysiłku – zagadki stanowią fundament gameplaya w tej grze pozbawionej loadingów, HUD-a, w ogóle czegokolwiek, co by zaburzało immersję ze światem przedstawionym. Jakkolwiek jego (nie)rzeczywistość jest pokręcona, tak rządzi się całkiem normalnymi prawami fizyki, których wykorzystanie otwiera drzwi do dalszej wędrówki. Rozwiązanie nie spada z nieba wraz z jakimś hintem, wręcz przeciwnie – wszystko trzeba wykoncypować samemu, co z pozoru niejednokrotnie sprawia dużą trudność, lecz daje ogromną satysfakcję po rozprawieniu się z przeciwnościami. Co najistotniejsze, są to zagwozdki naprawdę logiczne, nie wymagające tak abstrakcyjnej wyobraźni, jak chociażby Braid.



Obrazek


Chłopczyk ma niezły odjazd. A było nie pić sfermentowanego Kubusia...



ARTYSTYCZNA DUSZA
„Niezależny” rodowód pozwolił twórcom Limbo nie oglądać się na kolejne wersje DirectX, efekty HDR, SSAO, tesselację itd., za to stworzyć niesamowitą oprawę nawet już nie graficzną, co artystyczną prostymi, acz wyrafinowanymi środkami. Pokusiłbym się wręcz o stwierdzenie, że obłożenie Limbo ramą ultranowoczesnego, komercyjnego silnika zabiłoby ten tytuł. Oszczędna, bazująca na czerni i szarości (bo o bieli ciężko w tym przypadku mówić) grafika i jeszcze bardziej skąpe udźwiękowienie sprawiają, że projektorem podczas gry jest wyobraźnia, a to co widzimy na monitorze to dla niej inspiracja. Bo niby jak inaczej wytłumaczyć, że aż podskoczyłem w fotelu (i na pewno nie ja jeden!), gdy po raz pierwszy pająk przeszył swym odnóżem chłopczyka? Jak wyjaśnić, że mając monstrum za plecami chciałem zwiewać, gdzie pieprz rośnie (to zrozumiałe – w okolicy nie było odpowiednio pokaźnej gazety).



Obrazek


Kevin tym razem został sam w lesie. I jak zwykle mocno się ufortyfikował



DRUGIE DNO
Bywa, że gry indie są nośnikiem/zaczątkiem refleksji dotyczących wyższych wartości, aniżeli siedzenie przez monitorem i naciskanie kilku klawiszy w ustalonej kolejności. Tak było m.in. z nieco przekombinowanym na tym polu Braidem, lecz czy to samo można powiedzieć również o Limbo? I tak, i nie, bowiem wchodząc w sferę dysput z gatunku „co autor miał na myśli” czasem łatwo czegoś nie zauważyć tudzież przesadzić z nadinterpretacją. Pewne jest, że ta sama wyobraźnia, która potwory i insze upiory powołała do życia, potrafi je uśmiercić przy odrobinie silnej woli i pokonaniu słabości; a także to, że w tej walce jesteśmy skazani na samotność. Mnie to pachnie trochę „Pokochała Toma Gordona” Stefana, ale mniejsza. Wszystko ponad to będzie już w moim skromnym mniemaniu dorabianiem ideologii, toteż nie ma co poddawać się fali hype’u, narosłego wokół tej gry – to nadal platformówka, z nieco głębszym sensem od reszty, ale świata nie zbawi bardziej niż dzieła wieszczów. Bo i nawet po literackich, patriotycznych zrywach trzeba było przelać prawdziwą krew.



Obrazek


Od tego Prey'a deweloperom w głowach się poprzewracało



SUMA WSZYSTKICH STRACHÓW
Bezgłośnie opowiadana historia starcia archetypicznego chłopczyka z alegorycznym mrocznym lasem nie pozwala się oderwać od monitora przez jakieś 2-3h, na końcu których następuje zachwyt, potem zdumienie, a wreszcie katharsis. I to już...?! Tak. A czego jeszcze oczekiwaliście od sztuki…?

PLUSY:
- niesamowity klimat
- oszczędna, lecz artystyczna oprawa
- wciąga
- świetne zagadki

MINUSY:
- krótka

WERDYKT: 90%

Obrazek



Liczba czytelników: 475818, z czego dziś dołączyło: 1.
Czytelnicy założyli 53796 wątków oraz napisali 675858 postów.