Red Faction: Armageddon (XBOX 360)

ObserwujMam (8)Gram (2)Ukończone (2)Kupię (0)

Red Faction: Armageddon - demo test (XBOX 360)


zvarownik @ 12:35 04.05.2011
Kamil "zvarownik" Zwijacz

Jasny gwint! Krótkie demo Red Faction: Armageddon napaliło mnie na ten tytuł nie mniej, niż na żonę, kiedy przychodzi jej dzień wypłaty. Chyba trzeba będzie złożyć pre-ordera.

Jasny gwint! Krótkie demo Red Faction: Armageddon napaliło mnie na ten tytuł nie mniej, niż na żonę, kiedy przychodzi jej dzień wypłaty. Chyba trzeba będzie złożyć pre-ordera. Aha, miałem jeszcze wrażenia opisać…



Akcja wersji demonstracyjnej rozpoczyna się, gdy Darius Mason zostaje oskarżony przez kolonistów o rozprzestrzenienie kosmicznego nasienia. Chłop niezdarnie ucieka po dachach i miejskich uliczkach przed atakującymi go ludźmi i koniec końców wskakuje do kanału. Dopiero tam zaczynają się prawdziwe kłopoty. Ścigany przez osobników swojego gatunku, musi także walczyć z obcymi pomiotami, na szczęście twórcy postarali się o zapewnienie łysemu bohaterowi świetnych pukawek.



Pierwsza z nich, która w zasadzie nie jest bronią, to Nano Forge. Urządzenie pozwala na odbudowę zniszczonych elementów, które, co trzeba mocno podkreślić, sypią się i walą dosłownie co chwilę. Każdy strzał z mocniejszej broni jest równoznaczny z eksterminacją przeciwników, uszkodzeniem samego siebie i demolką otoczenia. Czy można chcieć czegoś więcej? Wracając do rzeczy. Jeżeli w ferworze walki rozwalimy, dajmy na to, most łączący jedno pomieszczenie z drugim, to wystarczy przytrzymać przycisk, przeć do przodu, a pod naszymi nogami uszkodzony fragment się odbuduje. To samo ze schodami, ścianami czy maszynami, w których wykupuje się ulepszenia.

Jednak to tylko dodatek, bardzo ważny, ale zabawa i tak opiera się na burzeniu i pluciu pociskami, a to wszystko jest doprawdy świetne! Do przetestowania mamy cztery spluwy. Jest zwykły karabin, który nie ma żadnych ciekawych mocy, po prostu strzela się nim tak, jak w każdej innej grze akcji. Jednak już na przykład Magnet Gun to wyższa szkoła jazdy. Odpalamy jeden pocisk, powiedzmy w wielki kawał metalu, drugi natomiast kierujemy w stronę pobliskiej maszkary próbującej nas zabić. Oba cele przyciągają się do siebie i kosmita zostaje rozgnieciony przez dużo cięższy obiekt. Ponoć można tym cackiem przesuwać całe budynki, niestety zaprezentowany fragment odbywał się w kanałach, więc niedane mi było rozkoszować się taką atrakcją.

W kolejce mamy jeszcze narzędzie ciskające ładunkami wybuchowymi, które przyklejają się do danego ciała. Wystarczy potem zdetonować bombkę, a reszty możecie się już domyślić. Oprócz tego dysponujemy giwerą, która, nie wiem jak to opisać, tworzy coś w rodzaju małej czarnej dziury, pochłaniającej wszystko, co znajduje się w jej pobliżu, a następnie powoduje końcowy wybuch. Po jej użyciu przeciwnicy walają się po podłożu, które zresztą także potrafi wyparować na skutek tej małej „katastrofy”. Super, ale to jeszcze nie wszystko.



W razie potrzeby można wykorzystać energetyczne pchnięcie, odrzucające i wykańczające mniejszych osobników. W końcowej fazie dema siadamy za sterami mecha. Niestety tutaj nie pokuszono się o nic ciekawego. Po prostu wskakujemy w kawał żelastwa, strzelamy z karabinu i nawalamy rakietami. Czuć moc robota, wszystko się sypie, a z atakujących zostają tylko wiszące strzępki jelit na suficie, jednak w mojej opinii jest to najnudniejszy fragment.

Graficznie jest naprawdę bardzo dobrze. Efekty towarzyszące wystrzałom są porządnie zrealizowane, wspomniana „czarna dziura” to prawdziwe mistrzostwo. Animacja nie zwalnia, postacie poruszają się naturalnie (nawet jak na obcych). Widok podłogi, która odbudowuje się pod naszymi nogami jest strasznie rajcujący. Jednym słowem, słabszych momentów nie zauważyłem. Można przyczepić się jedynie do monotonnego projektu przeciwników, którzy w zasadzie różnią się tylko kolorem i wielkością, ale kogo to obchodzi, skoro i tak po chwili znikają z ekranu w wyniku kolejnego wybuchu.

Dźwięk również daje radę. Nie wiem, jak mogłyby brzmieć takie narzędzia mordu, ale po Red Faction: Armageddon jestem skłonny uwierzyć, że właśnie tak, jak sobie wymyślili to panowie z Volition. Przez większość czasu panuje cisza, przerywana oczywiście rykami brzydkich alienów i odgłosami walki. Wraz z ciemnymi korytarzami tworzy to całkiem niezły klimat. Jednym słowem, jest dobrze.



Całość nie trwa długo, ale zdecydowanie wypuszczenie demka było dobrym posunięciem THQ. Mając w pamięci poprzednią odsłonę serii, nie byłem jakoś specjalnie nastawiony na zakup kolejnej, ale po tym, co zobaczyłem, nie ma bata. Szykuje się konkretna i pomysłowa strzelanina, dodatkowo okraszona bardzo dobrą oprawą audio-wideo, oby tylko pełna wersja była równie mocna.

Podsumowanie:
Red Faction: Armageddon jest tym, czego się zupełnie nie spodziewałem. Zamiast odcinać kupony od ciepło przyjętej poprzedniczki, twórcy pokusili się o naprawdę spore zmiany i trochę odmienny charakter gry. Czekam na pełną wersję z wywieszonym jęzorem!
Zapowiada się świetnie!

Screeny z Red Faction: Armageddon (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosDirian   @   18:16, 04.05.2011
Szkoda, że nie udostępniono pecetowego dema. Pozostaje czekać na uruchomienie PSN i sprawdzenie gry u znajomego, bo aż nie chce mi się wierzyć, że Volition tak wysoko postawiło poprzeczkę.
0 kudoszvarownik   @   23:45, 04.05.2011
Ej, no ja też jestem w szoku. Zdaje się, że będzie to naprawdę rasowy shooter, kurcze z genialnymi pukawkami, fajnym klimatem, itd. Poprzedniczka nie była zła, ale to demko jest naprawdę świetne. Niestety krótkie strasznie, ale i tak się podjarałem, że hej! Szczęśliwy
0 kudosDirian   @   23:59, 04.05.2011
Chlip, kiedy ja w to zagram. Ale zaraz - to czerwiec, więc w szkole już luuuzz Dumny