Podstawę zabawy będzie stanowić przede wszystkim walka, a ta prezentuje się co najmniej interesująco. Wypada zacząć mi od gnatów, idealnych narzędzi perswazji Dzikiego Zachodu. Nie zabraknie standardowej zabawki jaką jest colt, ale oprócz niej wśród uzbrojenia znajdzie się praktycznie wszystko, co było wtedy znane.
Na bliższy dystans przyda się więc shotgun, na dalszy sztucer, a odległych oponentów zdejmie tak bardzo wypromowana podczas wojny secesyjnej snajperka. Przy eksterminacji z grubej rury na pewno zechcecie użyć za to pierwszego ckm’a lub armatę. Alternatywny sprzęt składa się na znany od tysiącleci nóż do rzucania oraz niewiele młodszy koktajl Mołotowa. Na różnorodność arsenału nie ma co narzekać, a jego użytek przynosi niemało przyjemności, bowiem Rockstar Games przeniosło tu dorobek z ostatniej odsłony GTA i jeszcze dodatkowo ulepszyło strzelaniny oraz przede wszystkim system obrażeń. Przeciwnik, który oberwie w nogę odczołguje się w bezpieczne miejsce, a odpowiednie uszkodzenie ręki odpowiadającej za obsługę spluwy wyłączy ją z użytku.



Wygląda to nie mniej ciekawie niż brzmi, zaś jedyne czego brakuje, to jakiekolwiek informacje dotyczące walki wręcz. W sumie w świecie mocnej whisky oraz latającego ołowiu wydaje się to marginalne, ale nieraz potrafi uratować życie w ciężkich sytuacjach. Oprócz zwykłego zatruwania ołowiem, bohater posiada pewną „moc”, zwącą się "Dead Aim". Dzięki temu bajerowi rewolwerowiec może zatrzymać czas i wycelować w parę części ciała lub nawet oponentów, by zabić ich praktycznie natychmiastowo. Muszę stwierdzić, że autorzy naprawdę mogli obejść się bez tego, a umiejętności strzeleckie pozostawić wyłącznie graczom. Same starcia zdecydowanie umili świetna fizyka, która wykonuje wszystkie obliczenia dla każdego obiektu z osobna oraz sprawuje się niezwykle realistycznie.

Grafika prezentuje się naprawdę wybornie, a podczas premiery może być tylko lepiej. Najciekawiej wygląda otoczenie, które naprawdę oszałamia i przykuwa do monitora. Widoki podczas burzy czy zachodu słońca na pewno zadowolą każdego maniaka wirtualnych obrazków oraz dodadzą wiele autentyzmu. Jeżeli chodzi o postaci, to również są bardzo szczegółowe, a ich "design" przywodzi na myśl klasyczne Westerny z TV. Do tego dochodzą doskonałe animacje wygenerowane dzięki silnikowi Euphoria i wspaniale wyreżyserowane cut-scenki. Płynność rozgrywki nie powinna na tym ucierpieć, a przynajmniej wszystko co nam dotąd pokazano, nie zaliczało nawet żadnych, drobnych ścinek.



Podsumowując Red Dead Redemption narobi wielkiego szumu oraz najpewniej zdobędzie serca nie tylko fanów kowbojów. Jedna konkretna wada (nieszczęsny Dead Aim) i masa zalet czynią z niej kandydata na wiele nagród oraz najprawdopodobniej zapewnią wiele godzin wspaniałej zadymy. Pozostaje tylko wyczyścić Colt’a, obejrzeć parę filmów dla wczucia oraz wyczekiwać premiery, która zbliża się wielkimi krokami.