Co cieszy, deweloperzy całkowicie zrezygnowali z systemu wykorzystywania osłon. Fani Gears of War mogą zatem o tytule zapomnieć, ewentualnie spróbować przestawić się na inny typ rozgrywki. Nie będę ukrywał, iż według mnie wszelakie krycie się za osłonami strasznie spowalnia tempo gry i psuje zabawę, dlatego jestem ukontentowany rozwiązaniem tej kwestii w Space Marine. Oczywiście jeśli się uprzemy, wykorzystamy prowizoryczną osłonę. Nie uświadczymy natomiast charakterystycznego „przyklejania się” i strzelania na ślepo. Programiści informują, iż testowali wersję z aktywnym systemem osłon, jednak zabił on przyjemność płynącą z gry. Ciekawe, co na to konsolowcy…



Szlachtować będziemy głównie orków, którzy przewijali się już w tym tekście niejednokrotnie. Pasjonaci Warhammera z łatwością rozróżnią konkretne ich rodzaje – zwykłych Sluggasów, Shoota Boyów czy chociażby Stormboyzów z podczepionym plecakiem odrzutowym. W trailerach przewinął się także uwielbiany przeze mnie Killa Kan (bądź też Deff Dread, nigdy nie byłem w stanie ich rozróżnić). Nieuniknione, a raczej wielce wskazane, że podczas swojej przygody zmierzymy się w walce nie tylko z orkami, ale także innymi rasami. Wymarzonymi przeciwnikami byliby Chaos Space Marines ze swoimi czempionami na czele. Krążą także plotki, iż przyjdzie nam rezać Tyranidów, ale wiecie, jak to jest z plotkami.

Dzieła zniszczenia dokonamy dzięki licznej broni charakterystycznej dla uniwersum. Szykujcie się zatem na serię z boltera doprawianą pociskiem plazmowym i dźwiękiem rozgrzewającego się piłomiecza. Już nie wspominając o specjalnym rodzaju oręża, który na potrzeby gry został ochrzczony mianem „exotic”. W jego skład wejdą ciężkie boltery, wielkie młoty energetyczne czy nawet… działo czołgu wyrwane z pobliskiej maszyny. Skoro już przy pojazdach jesteśmy – krążą słuchy, że będziemy mogli zasiąść za niektórymi z nich. Już nie mogę się doczekać syku lascannona wydobywającego się z naszego Predatora czy potężnego grzmotnięcia wprost od Drednota. Dodatkowo każda ze spotkanej broni będzie posiadać własne drzewko umiejętności. Zasada jest prosta – im więcej z danej pukawki korzystamy, tym więcej nam zaoferuje. Nie należy się również przywiązywać do jednej, słusznej giwery – umiejętności odblokowane na danym typie oręża będą dostępne do końca gry. Tak więc jeśli na początku „wyskillujemy” bolter, to cały dorobek przejdzie na inny, lepszy model, gdy tylko się na niego zdecydujemy.



Jeśli chodzi o sferę audio-wizualną, powodów do obaw nie mam. Relic nie raz i nie dwa pokazał, iż potrafi tworzyć ładne gry. Tym bardziej, iż większość modeli postaci zostanie żywcem przeniesiona z Dawn of War 2. Pozostaje jedynie odpowiednio je odpicować, tak, by spełniały współczesne standardy.

Action RPG w uniwersum Warhammera 40k nie może się nie udać, tym bardziej, jeśli za tytułem stoi studio Relic. Co prawda gracze narzekają na brak balansu w ich produkcjach, ale przecież w przypadku Space Marine nie będzie to miało większego znaczenia. Premiera przewidywana jest na początek roku 2011 na PC, X360 oraz PS3.