Mirror's Edge: Catalyst - graliśmy w wersję beta (PC)
Nowością jest rozwój Faith, który zdaje się wprowadzono jednak nieco na siłę. Już na starcie znaczna część umiejętności jest odblokowana, a my niejako możemy rozwinąć drugą połowę drzewka. Wygląda to tak, jakby twórcy zdecydowali się po prostu zabrać bohaterce część skilli i kazać je graczom odblokować, bo przecież awansowanie postaci to standardowa dla gier procedura. Poniekąd tak jest, ale w tym przypadku nabywanie nowych skilli nie przynosi większej frajdy. W trakcie rozgrywki w betę udało mi się wykupić kilka nowych ruchów, ale żaden nie był szczególnie efektowny. Trudno się więc dziwić, że, gdy po opublikowaniu screenów z drzewka umiejętności, gdzie widniał opis "Podnieś nogi podczas skoku", gracze otwarcie marudzili na rozmaitych forach. Trochę ciekawiej wyglądają umiejętności związane z walką, ale ponownie - wachlarz zagrań, jakie może opanować Faith, nie zrobi raczej na nikim wrażenia. Trzecie drzewko poświęcono typowo pasywnym zdolnościom, takim jak większa wytrzymałość i zwiększone zadawanie obrażeń.
Jeden z końcowych akapitów warto poświęcić na krótki opis Miasta Szkła. To nic innego, jak lokacja, w której toczy się akcja gry. Ponownie trafiamy do metropolii, w której despotyczne rządy sprawuje pewna korporacja. Miasto robi zdecydowanie większe wrażenie niż odpowiednik z pierwowzoru. Przede wszystkim jest bardziej urozmaicone pod względem wizualnym. DICE poszerzyło i tak ograniczony zakres użytych barw, dodało też więcej charakterystycznych punktów, w postaci rozmaitych bilbordów i unikatowych budynków. Wizualnie może się podobać, aczkolwiek - jak na moje oko - szału nie ma. Jest kilka miejscówek, gdzie przystanąłem na chwilę by zawiesić oko, świetnie zrealizowano ponadto grę świateł, a już w ogóle fajne wrażenie estetyczne towarzyszy nam po zmroku, ale sumując to wszystko i tak odnosi się wrażenie, że z najnowszej wersji silnika Frostbite dało się wycisnąć dużo więcej. Tym bardziej, że mimo wszystko całość jest nadal mocno sterylna i niestety pusta. Co z tego, że tu i ówdzie stoją NPC, co jakiś czas natkniemy się na przeciwników czy fruwające drony, a gdzieś tam na dole, daleko pod stopami Faith poruszają się - przypominający mrówki - ludzie? Gdy zasuwałem po dachach, miałem wrażenie, jakby w całym Mieście Szkła było góra kilkanaście postaci.
W zamian za to tytuł (w wersji beta) śmiga jednak przy 60 klatkach na konsolach (720p Xbox One, 900p skalowane do 1080p na PS4). Nie zawodzi też optymalizacja wersji PC, w którą na laptopie z Core i5, 8 GB RAM i GTX 960M na pokładzie grałem płynnie na wysokich detalach w 1080p. Lekkim problemem jest wolne doczytywanie się niektórych tekstur i jeszcze wolniejsze ładowanie etapów po śmierci, ale te elementy powinny zostać dopracowane do czasu czerwcowej premiery.
Cieszy fakt, że akcja toczy się w otwartym świecie, który idealnie pasuje do konwencji Mirror's Edge. Metropolia jest całkiem spora, więc nie towarzyszyło mi uczucie ograniczenia czy też przebywania w zamkniętym słoiku. Już na starcie uzyskujemy dostęp do bodajże całej mapy, co z kolei daje pewną różnorodność w naszych działaniach. Nieco niepokoją mnie natomiast misje poboczne, bo te, które do tej pory wykonałem, to w większości biegi na czas, dostarczanie przesyłek czy dezaktywowanie przekaźników. Swoisty standard, który na dłuższą metę może stać się bardzo monotonny. Liczę, że w dalszych etapach rozgrywki dojdą bardziej urozmaicone questy, albo chociaż główny wątek takowe zaoferuje.
Po ograniu bety Mirror's Edge: Catalyst mam dość mieszane uczucia. Pierwsza odsłona serii podzieliła graczy na dwa obozy: tych, którzy zachwycali się dziełem DICE, oraz tych, którzy nie rozumieli jego fenomenu. Gdybym miał dopasować się gdzieś w to zestawienie, byłbym raczej po środku. Finalnie, Catalyst powinno być pozycją obowiązkową dla fanów "jedynki", zaś tych, których pierwowzór nie przekonał, kontynuacja prawdopodobnie również nie namówi na wirtualną randkę z Faith.
Po ograniu Mirror's Edge: Catalyst nasuwa się jeden wniosek - to ulepszona "jedynka". Czy to wystarczy? Przekonamy się w czerwcu.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler