Mirror's Edge: Catalyst - wstępne wrażenia (PC)
Premiera drugiej odsłony pamiętnego Mirror’s Edge to zdecydowanie jedno z ciekawszych wydarzeń tego miesiąca, zwłaszcza dla miłośników kultowej “jedynki”. Zaliczający się do tego grona Mateusz ogrywa już wprawdzie pełnoprawną wersję tytułu i w pocie czoła pracuje nad recenzją, jednak ja również rozkochałem się w oryginalnej produkcji od DICE więc, jak na niecierpliwca przystało, postanowiłem udać się na drobne randevous z Faith troszkę wcześniej, korzystając z sześciogodzinnej wersji próbnej dostępnej w Origin Access. Zobaczmy więc czy i tym razem wiara (he he) czyni cuda.
Zacznijmy od krótkiego wprowadzenia w realia gry, nieco odbiegające od otoczki znanej z “jedynki”. Przygodę rozpoczynamy w momencie, gdy główna bohaterka opuszcza ściany poprawczaka po dwuletniej odsiadce i zostaje niemalże natychmiast zwerbowana przez swych dawnych znajomych - wyjętych spod prawa Runnerów, pełniących rolę kurierów pozostających poza zasięgiem prawa. Podobnie jak w oryginalnym Mirror’s Edge, świat gry to futurystyczna, surowa dystopia, rodem z sennego koszmaru Orwella - różnorakie korporacje praktycznie przejęły kontrolę nad Glass City, tłamsząc i kontrolując poczynania podzielonych na kasty obywateli miasta.
Ze względu na krótki czas zabawy nie chcę specjalnie rozwodzić się w temacie fabuły - zwłaszcza, że w tym względzie gra ma dość interesującą relację w stosunku do jedynki (patrz powyżej), przez co do rzetelnej oceny historii konieczne jest poznanie jej w całości. To karkołomne zdanie zrzucę więc na kark przygotowującego pełnoprawną recenzję Mateusza. Muszę jednak ostrzec, że nie powinniście oczekiwać w tym wymiarze zbyt wiele. Zwłaszcza, jeśli macie krótki zapłon w stosunku do stereotypowych postaci drugoplanowych, będących w niektórych wypadkach niemalże karykaturami samych siebie. Największą bolączką pierwszej godziny spędzonej z grą jest niewątpliwie niemożność spuszczenia pyszałkowatemu Ikarowi parkourowego wpie… lania. Na szczęście sama postać Faith wydaje się być lepiej prowadzona i bardziej sensowna. Wygląda więc na to, że, podobnie jak w pierwszej odsłonie, główny wątek stanowi bardziej pretekst do biegania niż ambitną i godną chłonięcia opowieść. Czas jednak gonił nieubłaganie, co tylko dodatkowo motywowało mnie do odtrącenia wątku fabularnego na drugi plan. W roli występującego w tle motywatora historia sprawdza się zdecydowanie lepiej. Przejdźmy więc do rzeczy.
Jak donosiliśmy Wam przy okazji poprzednich testów, wbrew autorytarnemu charakterowi przedstawionego miejsca akcji, Faith otrzymała szansę przemieszczania się po otwartym świecie z niespotykaną wcześniej swobodą. Liniowy charakter zabawy znany z “jedynki” zastąpiła bowiem modna ostatnio “piaskownica”, stanowiąca w tym wypadku skupisko zawieszonych wysoko nad ziemią dachów nowoczesnych budowli. Pomysł wydaje się bardzo trafiony, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że tytuł w dużym stopniu skupia się na sprawnym przemieszczaniu się z miejsca na miejsce. Szkoda tylko, że zasuwanie po całkiem sporym hubie wypacza nieco tempo rozgrywki, a samo miasto nie wydaje się skrywać zbyt wielu interesujących możliwości. Zwłaszcza, że przemieszczać będziemy się jedynie po dachach i wnętrzach futurystycznych budynków, nie zniżając się do poziomu zapełnionych ludźmi i pojazdami ulic.
Otwarty charakter świata gry ma jednak swoje plusy - pozorna wolność pozwala nacieszyć się zwinnością Faith, a nie zabrakło również istnego zatrzęsienia dodatkowych wyzwań i przedmiotów kolekcjonerskich czekających na wpadnięcie w lepkie łapki protagonistki. Porozrzucane po mapie zadanka dodatkowe podzielone są na kilka różnych kategorii, choć w większości sprowadzają się do klasycznego “przynieś, podaj, pozamiataj” i ewentualnego “pobij”, oczywiście z drobnymi wariacjami. Przykładowo - niektóre zadania wymagają od nas stworzenia dywersji poprzez wszczęcie pościgu, podczas gdy część zadań kurierskich wkłada w dłonie Faith delikatne przedmioty, co zmusza nas do ograniczenia pomyłek celem dostarczenia przesyłki w użytecznym stanie. Również dostępne w Glass City znajdźki nie spędzają snu z powiek, występując bardziej w charakterze “zapchajdziur” powiązanych z premią w postaci dodatkowych punktów doświadczenia. Wyjątek stanowią skrzętnie pokitrane dokumenty i nagrania, rzucające nieco światła na wydarzenia istotne dla świata gry.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler