Zapowiedź gry Hatred (PC)
Sytuacja zmieni się diametralnie wraz z postępami w rozgrywce, wszak polowanie na cywilów oznaczałoby dość szybko wkradającą się monotonię i absurdalnie niski poziom trudności. Kiedy jednak przyjdzie co do czego, naprzeciw psychopatycznemu protagoniście staną policjanci, później także elitarne oddziały SWAT, a koniec końców również świetnie wyposażone wojsko. Wówczas taktyka zmieni się niemal o sto osiemdziesiąt stopni – to główny bohater będzie tym, na którego wszyscy urządzają obławę. W trakcie intensywnych wymian ognia pojawi się opcja efektownego uchylania się przed ołowiem i klękania, lecz twórcy nie przewidują wprowadzenia klasycznego systemu osłon, który prawdopodobnie ograniczyłby w znacznym stopniu dynamikę rozgrywki.
O wysokim poziomie trudności świadczyć ma także dość charakterystyczny sposób regeneracji punktów witalności głównego bohatera. Brak apteczek, jedynie minimalna autoregeneracja, zaś podstawą przedłużania własnego żywota będzie pozbawianie go innych w wyjątkowo efektowny sposób. Przygotowanych zostanie około sześćdziesięciu finiszerów, dzięki którym nie tylko (wzorem choćby Warhammer 40,000: Space Marine) odbudujemy pasek życia, ale niezwykle brutalnie i dosadnie rozprawimy się z błagającym o życie, przypadkowym jegomościem. To właśnie ten element wyeksponowany został na premierowym zwiastunie gry, wywołując lawinę krytyki, ale jednocześnie promując Hatred za przysłowiowy bezcen.
Ogólnie rzecz biorąc, program oparty zostanie o najnowszy Unreal Engine 4, co zagwarantować ma prawdziwie współczesną oprawę techniczną, choć sama koncepcja bazuje na czarno-białym filtrze z nielicznymi elementami innych barw. Nie powinniśmy spodziewać się wyszukanych fajerwerków graficznych, ponieważ – po raz kolejny – nie to jest tu najważniejsze. Co ciekawe, w słuchawkach nie usłyszymy ciężkich, metalowych brzmień, jak mogłoby się zdawać, a raczej ambientowe, wręcz mroczne linie melodyczne, tworzące psychodeliczny nastrój, towarzyszący masowemu mordowaniu wszystkiego, co oddycha.
Dochodzimy zatem do kwestii tego, co jest w Hatred najważniejsze. Chora, absolutnie niepoprawna politycznie koncepcja, pozbawiająca wszystkich graczy złudzeń, a potencjalnie dająca przeciwnikom gier asa w rękawie w dyskusjach na temat ich szkodliwości społecznej. Ja z kolei patrzę na produkcję gliwickiego studia inaczej – gracz zrozumie i uświadomi sobie, że to, czego dokonał w trakcie rozgrywki po prostu nie było dobre, co rzuci odrobinę inną perspektywę na kolejne tytuły do przysłowiowego „ogrania”. Mniej więcej podobnej rzeczy dokonało Spec Ops: The Line, choć tam dodatkowo sama fabuła naocznie o tym informowała. Poza tym, umówmy się, branża rozrywki elektronicznej widziała już naprawdę wiele kontrowersyjnych tytułów – serie Postal i Manhunt przychodzą pierwsze na myśl. W dodatku czy jest ktoś, kto ukończył którekolwiek Grand Theft Auto bez zabijania choćby jednego, przypadkowego cywila? Wątpliwa kwestia. Dziwi zatem tak ogromny hejt na Hatred, które tak czy siak dobrze się sprzeda i prawdopodobnie okaże się dość kompetentną produkcją, jak na obecne możliwości finansowe Destructive Creations.
Warto śledzić proces powstawania Hatred, jak również kolejne raporty o "bezcelowej przemocy". Pamiętajmy, jest to tylko i wyłącznie gra komputerowa, nie symulacja psychopatycznego mordercy - kto nie chce, niech zwyczajnie tego po premierze nie kupuje i problem z głowy.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler