Mam na imię Bartek urodziłem się w 1992 roku, stąd mój nick B92. Chodzę do III klasy liceum ogólnokształcącego o profilu matematyczno-informatyczno-fizycznym.
Interesuję się sportem, głównie piłką nożną (Chelsea Londyn) oraz grami i sprzętem komputerowym. Słucham rocka, punk i muzyki "z radia", ulubiony zespół to Linkin Park. Jeśli chodzi o filmy to oglądam wszystko co dobre, moim ulubionym filmem jest Gladiator.
Wcześniej byłem redaktorem naczelnym portalu GameRAR.pl i redaktorem Tawerny Gier.
Kilkanaście dni temu dostałem kod do zamkniętej bety Infinite Crisis – kolejnej po Guardians of Middle-Earth MOBA ze stajni Warner Bros. A przynajmniej tak mi się wydawało, bowiem po wykorzystaniu kodu okazało się, że uprawnia on jedynie do ubiegania się o klucz do bety, a nie bezpośredniego dołączenia do niej.
Kilkanaście dni temu dostałem kod do zamkniętej bety Infinite Crisis – kolejnej po Guardians of Middle-Earth MOBA ze stajni Warner Bros. A przynajmniej tak mi się wydawało, bowiem po wykorzystaniu kodu okazało się, że uprawnia on jedynie do ubiegania się o klucz do bety, a nie bezpośredniego dołączenia do niej. No nic więc, poczekałem kilka dni i w końcu dołączyłem do reszty testerów, pobrałem klienta, a następnie poświęciłem kilka godzin z życia na zapoznanie się z rozgrywką. Czy było warto? O tym właśnie postaram się Wam dalej napisać. Zaznaczam też z miejsca, że moim punktem odniesienia dla gatunku jest League of Legends.
Na początek z miłą chęcią wyleję pierwsze (a będzie ich kilka) wiadro pomyj na twórców. Mianowicie, kompletnie nie rozumiem systemu robienia zamkniętej bety, gdzie tester musi sam za growe punkty odblokować sobie postacie, bowiem producent nie wpadł na pomysł udostępnienia beta-graczom wszystkich postaci wraz ze skórkami, co zdecydowanie ułatwiłoby wyłapywanie przez nich błędów, a chyba po to te bety się robi. Na osłodę dali nam śmieszne 3000 punktów premium oraz 9000 zwykłych punktów, za które w porywach kupimy 5-6 postaci. Choć z drugiej strony patrząc, to jest i tak duża część dostępnych charakterów, ale o tym później.
Wiadro numer dwa. Produkcja umożliwia nam zabawę na dwóch mapach, obie opierają się na 5-osobowych drużynach. Pierwsza i najbardziej wspierana jest niczym innym, jak po prostu kopią i mapy i trybu znanego z gry League of Legends - Dominion. Dla niewtajemniczonych: zasady są proste, jest mapa w kształcie powiedzmy okręgu, a na niej rozstawionych 5 pól do przejęcia i obrony. Drużyny dostają po X punktów, tutaj 500, i stopniowo je tracą, gdy przeciwnik ma w posiadaniu więcej kluczowych pozycji. I co w tym złego? Raczej nic, pomijając fakt, iż na 3 dostępne mapy we wcześniej wspomnianym LoL-u, ta jest najmniej popularna, a co za tym idzie, najmniej ciekawa. Druga plansza opiera się na klasycznych zasadach MOBA, czyli wygraj linię, zniszcz X wież, a następnie bazę przeciwnika. No, prawie klasycznych, ponieważ opiera się tylko na 2 liniach, zamiast 3, które rozdziela „dżungla”, jednak póki co nie spotkałem żadnego junglera. Co tutaj mi nie pasuje? Podsumowując, dostajemy 2 mapy, obie są ściągnięte z LoL-a i obie przegrywają z klasyczną mapą top/mid/bot, co jak dla mnie mija się z logiką. Jedyne co mi się tutaj spodobało, to możliwość niszczenia niektórych elementów otoczenia, jak samochody, ale nic więcej.
Trzecie wiadereczko. Główną zaletą tytułu powinna być licencja na postacie znane z komiksów DC. Oczywiście wszystkie charaktery pochodzą z tego uniwersum, jednak na chwilę obecną jest ich zaledwie 16, a wśród nich nie uświadczymy najpopularniejszego obok Batmana osobnika marki DC – Supermana – co według mnie jest totalnym nieporozumieniem. Jakby tego było mało, spora część bohaterów się powtarza, tyle że w zmienionych obliczach, samego Człowieka-gacka mamy 3 rodzaje. Rozumiem, że świat jest ograniczony, ale nie aż tak, żeby poprzestać na ok. 10 postaciach i tworzyć wariacje nad już dostępnymi.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler