Zapowiedź gry Saints Row IV (PC)
Myślicie, że to wszystko? Jesteście w błędzie. Saints Row IV ma jeszcze sporo w zanadrzu. Choćby bronie. Na tym polu dawniej nie było wiele do zaoferowania. Szczytem fantazji ekipy Volition Inc. był wspomniany już dildos. Teraz w końcu naprawdę pokazują, że mają nieograniczoną wyobraźnię. Jasne, nadal jest sporo normalnych pukawek, wypluwających kule czy też wiązki lasera. Ale jest też spluwa, po trafieniu z której głowa rośnie do absurdalnych rozmiarów, oczy wychodzą z orbit, a następnie oglądamy piękną, krwawą eksplozję. Mamy też na przykład miotacz czarnych dziur. Biegnie na nas grupa wrogów? Żaden problem, jeden strzał i dziura wciągnie wszystkich. Moim faworytem jest jednak... dubstep gun. Co ciekawe, dołączany też do edycji kolekcjonerskiej. Pozwolę sobie ponownie zacytować twórców: "It shows power of dubstep". A jaka jest według nich moc tej muzyki? Cóż, w jej rytm wszyscy, w tym kosmici, zaczynają tańczyć, samochody podskakują, wybuchają... To po prostu trzeba zobaczyć. Jeśli ta spluwa was nie przekona, to nie wiem, z jakiej jesteście planety. Totalna rozpierducha, eksplozje, krew, a w środku tego ludzie tańczący do dubstepu? Awesome!
Zarówno moce, jak i bronie wykorzystamy ponownie w wyzwaniach. Póki co pokazano zaledwie trzy ich rodzaje - wyścig, rozwałkę na czas i kolejną edycję programu Genkiego. Znamy to co prawda z "trójki", jednak postarano się o parę modyfikacji. Wyścig przykładowo tym razem odbywa się na własnych nogach. Reszta zasad jest już podobna - zielone kule dodają nam czas, ogień go zabiera. Ciekawie prezentuje się show Genkiego. Póki co zaprezentowano odcinek z wykorzystaniem telekinezy, gdzie trzeba było wrzucać odpowiednie przedmioty (samochody czy ludzi) w zawieszone w powietrzu punkty. Wraca też sianie chaosu. Jednak tym razem za sterami... mecha. Latającego. Skąd się tu wziął? "We decided that Saints Row IV needs a mech". I wszystko jasne. Chciałbym zobaczyć burzę mózgów w Volition. To byłoby pewnie niezapomniane przeżycie, lepsze od niejednego kabaretu.
Wbrew pozorom nie wszystko jest idealnie. Przede wszystkim już na pierwszy rzut oka widać, że pierwotnie gra ta miała być jedynie dodatkiem do "trójki" - Enter The Dominatrix (swoją drogą w tej części znajdziemy masę nawiązań do innych produkcji, choćby Mass Effecta. Świetnych!). Grafika jest identyczna, większość animacji też, nawet minimapa i oznaczenia na niej umieszczone są kopią starych. Podobnie jeśli chodzi o resztę interfejsu. Racja, nowego contentu jest ogrom, jednak w ostatecznym rozrachunku to jakby duży dodatek, Saints Row 3.5, coś na styl Brotherhooda czy Revelations. Na szczęście nie są to wielkie wady, a jedynie lekkie skazy. W końcu nazwa jest akurat najmniej ważna.
Na temat multi nic jeszcze nie wiadomo, acz najpewniej powróci kooperacja. Skoro świetnie funkcjonowała poprzednio, czemu miałoby jej nie być? Podobnie nadal będziemy mogli dowolnie zmieniać i przebierać naszą postać, pojawią się również skórki do broni. Chcecie być jak bohater Desperado i nosić bazookę w futerale od gitary? Żaden problem! Jeśli tylko po drodze nic nie zostanie zepsute, Saints Row IV zostanie hitem. Racja, osoby, którym podobał się gangsterski klimat z niezłą fabułą i sporą dawką humoru mogą być zawiedzione, w końcu tym razem produkcja jedzie całkowicie po bandzie. Chociaż z osądami wstrzymałbym się do premiery pełnej wersji. Tak czy inaczej, zapowiada się najbardziej szalona, głupia, zakręcona, absurdalna i totalnie wy...strzelona w kosmos część serii.
Raczej niewiele osób spodziewało się, że ekipa Volition postawi na tak totalny odjazd. Obcy, supermoce, mechy, broń zabijająca dubstepem... Na tę grę aż brakuje słów. Dla fanów niewybrednego humoru szykuje się idealna odskocznia od poważnych tytułów.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler