Sea of Solitude (XBOX One)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Sea of Solitude (XBOX One) - recenzja gry


@ 17.07.2019, 10:15
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Stąd wynika też prosty charakter gameplayu – na szczęście nie jest to synonim do „powtarzalny” lub „monotonny”. Choć bohaterka nie posiada na własnego drzewka umiejętności ani rozbudowanych technik walki, to na przestrzeni 6-7-godzinnej rozgrywki (grając bez pośpiechu w tyle powinno udać się Wam skończyć Sea of Solitude) poznajemy na tyle zróżnicowanych podejść do rozwiązywania napotykanych problemów, że nie powinniśmy narzekać na nudę.

Tytuł w pierwszej kolejności zdaje się być produkcją zręcznościowo-platformową. Na pierwszym planie stoi łódka Kay oraz monstrum pływające po zalanym mieście. Kluczową rolę pełni tutaj też kolor – na początku zabawy świat staje się kompletnie szarobury, a pewna dziewczynka poznana na samym starcie nadaje specjalnej mocy lampie zawieszonej na naszym okręcie. Dzięki temu pływając oświetlamy sobie drogę i bezpiecznie możemy wskakiwać do akwenu bez obawy o pożarcie.

Jednak opisanie w jednym czy dwóch akapitach gameplayu Sea of Solitude nie jest łatwym zadaniem. Dużo się tu dzieje to raz, a dwa – wymyka się to schematom. Nie mamy tutaj sytuacji, że czynności przez nas wykonywane są regularne. Podczas dwóch, trzech rozdziałów owszem, pływamy łódeczką, ale później woda opada na tyle, że dłuższy czas schodzi nam na eksplorację otoczenia, walkę (a właściwie to ucieczkę, bo tytuł pozbawiony jest jakiekolwiek przemocy ze strony bohaterki) z ucieleśnieniami lęków młodszego brata, a dopiero pod koniec znów w kadrze pojawia się woda i łódka.

Pod tym względem Sea of Solitude nie stawia na uporządkowane rozwiązania, a raczej za każdym razem, za każdym odwiedzanym środowiskiem daje graczowi do spróbowania czegoś nowego. Lokacje zmieniają się wraz z kolejnymi „bossami” (którzy w istocie nie są naszymi przeciwnikami) – jednym razem jest to właśnie przeprawa przez stary budynek szkoły i rozprawienie się z zamieszkałymi tam lękami członka rodziny, uosabianymi przez postacie mrocznych dusz jego kolegów, kolejnym zaś wspinaczka na budynek imitujący hutę (ten z kolei jest alegorią miejsca pracy ojca i jego braku obecności w domu) oraz walka z przeszkodami terenowymi. I jest to jak najbardziej korzystne rozwiązanie, pozwalające na ciągłą eksplorację świeżych elementów, niepowodujących znużenia czy stwierdzenia, że dalej nie czeka na nas nic fajnego.

Zdecydowanym plusem jest również oprawa audiowizualna. Styl graficzny Sea of Solitude to miękki, kreskówkowy sznyt, dzięki czemu udało się w większości zatuszować technologiczne niedostatki. Idealnie tez uzupełnia się ze ścieżką dźwiękową oraz ogólnym charakterem całej gry, kreując po prostu jednorodny, ciekawy obraz dzieła opowiadającego o pewnych ważnych społecznie kwestiach.

Sea of Solitude studia JO-MEI, jak zdążyłem wspomnieć, to produkcja na jeden weekend i na jeden raz – chyba że będziecie chcieli znaleźć wszystkie listy w butelkach i przegonić wszystkie mewy (dwa typy znajdziek premiowane osiągnięciami/trofeami). Jednak taka miała być i tutaj nikt sztucznie nie wydłużał czasu potrzebnego na skończenie przygody z Kay oraz jej lękami. Tytuł idealnie wpisał się w koncepcję EA Originals oraz ogólnej idei gier niezależnych – głoszących jakieś ważne postulaty z ciekawą oraz urozmaiconą rozgrywką. Najlepiej dodać do tego niebagatelną oprawę audiowizualną i już mamy kandydata do tytułu „niezależnej gry roku”. Tak też dzieje się z Sea of Solitude. To solidna pozycja dla – dosłownie – wszystkich.


Długość gry wg redakcji:
6h
Długość gry wg czytelników:
6h 20min

oceny graczy
Dobra Grafika:
Oprawa wizualna utrzymana się w komiksowym sznycie. Kolorowa, bardzo przyjemna dla oka.
Dobry Dźwięk:
Dźwięk doskonale współgra z każdym momentem spędzonym w Sea of Solitude. Gra jest na tyle niewielka, że łatwo było odgórnie sterować utworami pasującymi do odwiedzanych lokacji.
Świetna Grywalność:
Tytuł oferuje na tyle nieszablonowe metody na rozgrywkę, że nie sposób powiedzieć, iż może on kogokolwiek znudzić. Chyba że od razu jesteśmy uprzedzeni do takich niewielkich gier indie.
Świetne Pomysł i założenia:
Branży brakuje ostatnio tytułów przekazujących jakieś ważne społecznie wartości lub dotykające istotnych problemów - Sea of Solitude pod płaszczykiem milusiej, kolorowej gry przemyca wartościowe rzeczy.
Dobra Interakcja i fizyka:
Nie ma tu zbyt dużo miejsca na zbędną interakcję. Tytuł stanowi raczej zamkniętą całość i nie pozwala na ponadprogramowe zwiedzanie, odkrywanie dziwnych znajdziek etc.
Słowo na koniec:
Sea of Solitude to najpoważniejszy tegoroczny kandydat do tytułu "niezależnej gry roku".
Werdykt - Świetna gra!
Screeny z Sea of Solitude (XBOX One)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?