Skoro jednak mamy do czynienia z grą, starającą się identyfikować z gatunkiem Role Playing Games, powinniśmy mieć możliwość w miarę swobodnej kreacji własnej postaci. Tutaj sytuacja przedstawia się następująco – ilość kierunków, w które możemy zainwestować zdobyte przez wkraczanie na wyższe poziomy doświadczenia, z racji bycia krasnoludem, jest mocno ograniczona. Tak naprawdę co level mamy możliwość wybrania jednego z dwóch perków (aktywnych – pasywne są tutaj rzadkością) i to byłoby na tyle – brak jakichkolwiek statystyk oraz miksowania posiadanym uzbrojeniem. Bo, owszem, zdobywamy kolejne sztuki toporów i sztyletów, a nawet fragmentów opancerzenia, niemniej jednak nie ma to żadnego realnego przełożenia na formę bohaterów oraz ich ataki.
Dość kiepsko wypada również osławiona swoboda w przypadku produkcji nazywanych „erpegami”. W trakcie misji raczej nie jest nam dane zwiedzanie lokacji, zaś same zadania polegają głównie na eliminowaniu konkretnej liczby przeciwników, a ci – jak wspomniałem – do najwybitniejszych strategów nie należą. W tym całym narzekaniu znajdzie się jednak i pozytywna strona The Dwarves – to przede wszystkim przerywniki filmowe i naprawdę przyjemny dobór aktorów do odgrywanych sylwetek. Głosów Tungdila czy jego kompanów słucha się bardzo przyjemnie, zaś w połączeniu ze świetnie wyreżyserowanymi cut-scenkami możemy wytworzyć w głowie obraz naprawdę intrygującej opowieści. Bo taka w istocie jest!
Swoje narzekania kieruję również w stronę fatalnej pracy kamery. Dla uściślenia – to my jesteśmy odpowiedzialni za jej ruchy, niemniej jednak budowa niektórych miejscówek jest taka, że lekkie wychylenie drążka powoduje zahaczenie „perspektywy” o wysokie góry lub ściany, którymi otoczona jest lokacja, albo niemożność dobrania odpowiedniego kąta dla jak najbardziej komfortowej walki. Wtedy wszelkie doznania stylistyczne kryją się w cień, a na wierzch wychodzi frustracja i niechęć do dalszej zabawy uporczywym „ficzerem”.
Ostatecznie produkt autorstwa niemieckiego studia KING Art nie zapisze się złotymi zgłoskami na kartach historii wybitnych cRPG-ów. Ba – raczej popadnie w zapomnienie. Niemniej jednak sama idea przeniesienia, dość młodej skądinąd, sagi fantasy od Markusa Heitza do wirtualnej rzeczywistości nawet się udała się – zwarta i ciekawie poprowadzona linia fabularna z fajnie nakręconymi przerywnikami filmowymi oraz dobrze dobranymi głosami do ról bohaterów sprawia, że fabułę poznajemy z niekłamaną przyjemnością. Cień na tę lepszą stronę gry rzucają niedoróbki techniczne oraz kulejąca rozgrywka – w The Dwarves zbyt mało jest możliwości rozwoju postaci, zadania są powtarzalne i liniowe, zaś aktywności poboczne są, ale jakby ich nie było. W ostatecznym rozrachunku, mamy do czynienia wyłącznie z przeciętniakiem, który miejmy nadzieję, nie będzie oddziaływał na powstawanie wspomnianego wcześniej Iron Harvest.
Dobra |
Grafika: Oprawa graficzna The Dwarves to: 1) ciekawa, bardzo kolorowa, stylistyka; 2) problemy techniczne związane z fatalną pracą kamery. |
Dobry |
Dźwięk: Deweloperzy znaleźli pasujących do swoich ról aktorów, a wszystko brzmi bardzo poprawnie - zero wzlotów i upadków. |
Słaba |
Grywalność: The Dwarves, jak na cRPG akcji przystało, szczyci się naprawdę dynamicznymi starciami oraz koniecznością zachowania ciągłej koncentracji podczas kontrolowania 4-osobowej drużyny. Niemniej aby w pełni cieszyć się rozgrywką, musimy przymknąć oko na fatalną sztuczną inteligencję oraz kulejące mechanizmy, co nie jest w cale takim łatwym zadaniem. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Próba przeniesienia relatywnie nieznanego, niemieckiego uniwersum fantasy autorstwa Markusa Heitza na ekrany monitorów i telewizorów zasługuje na kapkę uznania - zwłaszcza, że scenarzystom z KING Art udało się wykreować trzymającą w napięciu opowieść. |
Słaba |
Interakcja i fizyka: Osławiony system Crowd-Combat, dający szerokie pole do popisu fizyce (m.in. zrzucanie grup oponentów w przepaść) nie działa zawsze tak, jak powinien, co zdecydowanie negatywnie wpływa na ogólny odbiór gry w tej materii. |
Słowo na koniec: The Dwarves zasługiwało na więcej, aczkolwiek jako "rozgrzewka" deweloperów w innym gatunku gier niż przygodówki nie wyszło tak tragicznie. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler