Wii nie jest zbyt dobrze wspieraną konsolą na naszym rynku. W sklepach znaleźć można jedynie garść gier, a sporo tych najciekawszych jest najnormalniej w świecie pomijanych. Cieszy zatem fakt, iż firma TopWare zdecydowała się zainteresować produkcjami przeznaczonymi dla maszynki Nintendo, a rezultatem tej nowej, zacnej inicjatywy jest między innymi premiera gry Mushroom Men: The Spore Wars, stworzonej przez studio Red Fly.
Fabuła na pierwszy rzut oka jest nieco niedorzeczna. Głównymi bohaterami są bowiem grzyby, które w momencie gdy otrzymują wolną wolę, duszę i inny podobny crap, stwierdzają, że opresja ich gatunku trwała zdecydowanie zbyt długo, zbyt długo tylko siedzą w ziemi i są pożerane przez inne istoty. Nadeszła najwyższa pora by rozpocząć rewolucję! W ten oto sposób rodzi się niejaki Pax – waleczny i pomysłowy grzybal, który chce doprowadzić swoją rasę na sam szczyt łańcucha pokarmowego. Aby to zrobić bierze udział w wielkiej wojnie, tytułowej Spore Wars.
Mushroom Men to typowa platformówka, w której głównym zadaniem gracza jest przemierzanie rozległych, lecz zarazem w pełni liniowych poziomów; zbieranie różnych świecidełek i tłuczenie napotkanych oponentów. Producent czerpie całymi garściami z dorobku reprezentowanego przez Mushroom Mena gatunku, na szczęście nie ma w tym nic złego, ponieważ większość, jeśli nie wszystkie pomysły zostały wprowadzone w życie bezbłędnie. Deweloper zdecydował się także na szczyptę humoru, mamy zatem ogromne, wściekłe króliki, różne głupawe rodzaje broni, złożone ze znalezionego złomu; a nasz protegowany rozsypuje się na kawałki gdy dostaje lanie - jego kapelusz zaczyna powoli znikać, a na wierzch wychodzi kora mózgowa. Podobnych akcentów w grze jest o wiele więcej, a klimat pogłębiają różne elementy nawiązujące do starych filmów fantastycznych.
Jako, że mamy do czynienia z platformówką, najważniejszym aspektem gry są oczywiście projekty poziomów. To od nich zależy czy gracz będzie regularnie ziewał, czy może od początku, do końca będzie grał w skupieniu i zaangażowaniu. Red Fly na szczęście nie musi się martwić o zanudzanie potencjalnych odbiorców gry. Lokacje stworzono bardzo dobrze, są one rozbudowane, a każda posiada unikatowy charakter. Cały świat jest wielokrotnie większy od naszego małego bohatera. Nawet komar wydaje się tutaj znaczącym przeciwnikiem, a zwykłe krzesło staje się wyzwaniem na miarę Mount Everest. Warto jednak się postarać i znaleźć drogę do każdej, nawet najmniejszej dziury. Dotarcie we wszystkie zakamarki map jest bowiem nagradzane bonusami.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler