Nawet jeśli wielu deweloperów kopiuje pomysły From Software, w dobie znaczników, zatrzęsienia ikonek i tutoriali na każdym możliwym kroku, są one istnym zbawieniem dla graczy kochających wyzwania. O ile wysokobudżetowe produkcje uderzające w ten “podgatunek” bardzo rzadko dorastają do pięt grom japońskiego dewelopera, o tyle dzieła niezależne bezstresowo rozwijają te koncepcje na własnym podwórku. Dobrym przykładem jest Rain World - z pozoru sympatyczny “indyczek”, przy bliższym poznaniu bezwzględna bestia. Niech Was nie zmyli baśniowe intro ze słodkim podkładem muzycznym, gdyż potem czeka Was platformówkowe piekło.
Rain World powinno otwierać wymowne zdanie, widniejące nad bramą właśnie do piekła, opisanego w Boskiej Komedii Dantego Alighieri: “Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy wchodzicie”. Jest to doskonałe określenie tego, przed czym stajemy zaraz po przejęciu kontroli nad bohaterem gry, stworzonkiem o nazwie Slugcat. Ta sympatyczna krzyżówka kota, ślimaka, łasicy i czort wie jeszcze czego przez przypadek odłącza się od swojej rodziny i zostaje sama w bezwzględnym, dystopijnym i ponurym świecie. Nasz cel jest prosty - znaleźć pożywienie oraz kryjówkę zanim nadciągnie ulewa, gdyż podczas niej nie mamy najmniejszych szans na przeżycie.
Inspiracje Soulsami widać już w samym rdzeniu mechaniki, która na swój ciekawy sposób do nich nawiązuje i dorzuca sporo od siebie. Istotnym elementem przetrwania są wspomniane kryjówki, w postaci uszczelnionych komór, w których Slugcat może hibernować, przeczekać ulewę i w ten sposób zwiększać ilość “karmy”. Ta jest z kolei reprezentowana przez swego rodzaju drabinkę z poziomami w postaci dziwnych symboli. Korespondują one za to z wejściami do poszczególnych lokacji więc aby eksplorować kolejne regiony, trzeba mieć odpowiedni “poziom postaci”. Nie ma jednak tak różowo, każda śmierć spycha nas w dół drabinki i wymaga ponownego wysiłku, aby doprowadzić bohatera do odpowiedniej formy. System kar jest surowy, nie zachęca, lecz wręcz zmusza do strategicznego podejścia i już na starcie daje do zrozumienia, że kolejnych lokacji zwyczajnie nie przebiegniemy.
Głównym atutem Rain World jest to, że każdą miejscówkę rozgryzamy za pomocą wiedzy oraz doświadczenia. Nie mam tu na myśli expa w postaci punktów zapewniających kolejne poziomy i bardziej rozwiniętą postać - o tym można zapomnieć. Chodzi mi o to naturalne, wypracowane metodą prób i błędów doświadczenie, które wymusi na nas zachowania zimnej krwi, wykazania się sprytem i pomysłowością, jeśli chcemy zdobywać postępy. Bez tego ani rusz, a dodatkowym czynnikiem mobilizującym, który ponadto często wywołuje u nas panikę jest ograniczony czas na przebywanie poza kryjówką. Dodatkowo, by hibernować musimy być dostatecznie najedzeni. Nie raz miałem ochotę cisnąć padem, kiedy deszcz już wisiał w powietrzu, a ja po sporym wysiłku i przysłowiowym “spięciu czterech liter” docierałem do celu i okazywało się, że zapomniałem o strawie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler