Po jednorazowym przejściu wątku fabularnego, nie bardzo jest sens do niego wracać. Jeśli nie zebraliście wszystkich znajdziek, to oczywiście możecie to zrobić drugim razem, szczególnie, że pomijając scenki przerywnikowe, rozgrywka wystarczy na jakieś 5 godzin. Więcej czasu spędzić można natomiast w trybie mutiplayer.
Ten przygotowano na modłę odsłon poprzednich. Mamy więc potyczki 4v4 oraz 5v5, a także cztery modele rozgrywek: Team Deathmatch (rankingowy i nie), Grabież oraz Dowództwo. Każdy jest oczywiście nieco inny. W pierwszym dwie drużyny walczą przeciw sobie o fragi. W drugim staramy się przenieść określony przedmiot do centralnej części mapy, nim zrobi to drużyna przeciwna. W ostatnim próbujemy natomiast przejmować specjalne punkty kontrolne, a potem jak najdłużej je utrzymywać. Uzyskujemy w ten sposób punkty, które decydują potem o tym, który gracz otrzyma tytuł kapitana. Staje się on wówczas najpilniej strzeżoną jednostką, albowiem jego śmierć oznacza utratę znacznej części pozyskanych punkcików.
Ogólnie multiplayer sprawdza się bardzo dobrze. Głównie ze względu na to, że deweloperzy uzyskali w nim płynne 60 klatek na sekundę. Oznacza to, że strzela się jeszcze przyjemniej i skuteczniej niż w kampanii singlowej. Pewnym urozmaiceniem potyczek są też liczne umiejętności specjalne ("magia"), które możemy zdobyć w trakcie walki. Dzięki nim możemy leczyć sojuszników albo stać się wyjątkowo szybkim. Chaos przez nie jest konkretny, niemniej jednak już po kilku meczach można się w nim z grubsza odnaleźć. Wszystkie mapy są skonstruowane tak, aby chaos nie był dla samego chaosu, ale aby miał sens i użyteczność.
Pod względem technicznym, jak już pisałem, Uncharted 4 jest naprawdę wyjątkową grą. Poziomem oprawy wizualnej przebija praktycznie wszystko, co do tej pory widziałem, łącznie z The Order 1886 – choć w jego przypadku wykonanie obu tytułów jest dość zbliżone. Co ważne, nie mam na myśli jedynie grafiki. Także dźwięk jest pierwszej klasy, łącznie z - aż sam jestem zdziwiony - polskim dubbingiem. Jest on naprawdę w porządku. Nie tak dobry, jak w przypadku angielskiego oryginału, ale na tle wielu innych polonizowanych gier, mocno się wybija, za co rodzimemu oddziałowi Sony należy się pochwała. Jestem przekonany, że na pewno nie będziecie narzekać na to, co dobiegać będzie do Waszych oczu i uszu.
Podsumowując, Uncharted 4 to świetna gra; pod wieloma względami genialna, ale jako całokształt nie mogę napisać, że mamy do czynienia z rewolucją albo czymś, czego jeszcze nie doświadczyłem. Naughty Dog spisało się na medal, aczkolwiek nie udało im się przebić dwóch pierwszych odsłon sagi. Uncharted: Drake’s Fortune jest lepsze pod względem ilości akcji, a Uncharted 2: Among Thieves króluje zarówno za sprawą akcji oraz widowiskowości. Dlatego finalnie nie jestem w stanie określić najnowszego przedsięwzięcia studia jako genialne. Nie byłbym fair wobec tego, co udało im się osiągnąć wcześniej. Postępy graficzne (wynikające głównie ze wzrostu mocy obliczeniowej) to trochę za mało.
Genialna |
Grafika: Zdecydowanie najładniejsza gra na PlayStation 4. |
Genialny |
Dźwięk: Wszystko brzmi genialnie - zarówno efekty, jak i muzyka oraz dialogi. Polskie także dają radę. |
Świetna |
Grywalność: Spodziewałem się większej ilości sekwencji akcji i, co ważniejsze, bardziej porywających. Jest "tylko" wyśmienicie. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Zmiany w animacjach, linka, lepsza fizyka - wszystko na plus. Samo zakończenie też daje radę. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Sporo można zniszczyć. Czasem też coś przesuniemy. |
Słowo na koniec: Uncharted 4 to wyśmienita gra, ale maksymalnej noty nie dostanie. Pierwsze dwie odsłony były pod niektórymi względami lepsze. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler